Go to commentsNie literatura piękna, lecz... Niby-polemika
Text 14 of 39 from volume: Komentarze i recenzje
Author
Genrehorror / thriller
Formarticle / essay
Date added2020-06-16
Linguistic correctness
Text quality
Views1158


Odechciało mi się pisania społeczno-politycznych wierszy, bo jak długo można międlić i wałkować ten sam niezdarty temat? Wszak na PubliXo wszystko można, więc i Franek [czytaj: Adrian a na pewno A.Duda] co rusz piórem guru-limerykowicza robi z siebie rzekomego idiotę, aż w pewnym momencie tego nawet nie zdzierżył tożsamy poglądom guru-limerykowicza [pan] Marian, anonsując niniejszym:


„Ja zaczynam już mieć dość tej kampanii, pseudopolityki i tego całego burdelu. Chyba się wyloguję ze wszystkich forów”, by „natentychmiast” zaraz ugodowo podsumować:


„[...] to nie jest pretensja do Ciebie, to pretensja to tego porąbanego kraju i rządu.”



Pretensje działają w obie strony, dlatego i ja mogę komentatorowi odpowiedzieć tym samym, pytanie tylko po co?


Bowiem za mnie wypowiedziała się pani Anna Grzybowska, swego czasu aktywna działaczka KOD, która 15 czerwca 2020 [godz.19:19) na swoim face booku zamieściła następujący post:


„Za tych ‘nowych ateistów’ jest mi wstyd”,


mimo że sama od pokoleń niewierząca, nieochrzczona, nie przystępująca do świętych Sakramentów, to przecież czytamy w jej wpisie:


„Nigdy nie robiliśmy z tego problemu, bo dla nas to stan normalny. Nigdy - podkreślam NIGDY - nie byliśmy z tego powodu szykanowani. […] W pewnym momencie ateizm stał się modny. Nagle co drugi Polak - ochrzczony, wysyłający dzieci na religię i do Pierwszej Komunii - okazuje się antyklerykałem (co nie ma nic wspólnego z ateizmem) i człowiekiem walczącym z Kościołem. Tu nie ma polemiki, dyskursu o istnieniu - bądź nie - Boga, Demiurga, Siły Sprawczej. Jest walka z pewną instytucją. Polak robi to kompletnie bezrefleksyjnie - bo ksiądz za dużo bierze za chrzest, albo obejrzał film i doszedł do wniosku, ze każdy ksiądz to pedofil, albo drażni go taca. Krzyczy o tolerancji, jednocześnie odmawiając jej tym rzeszom, którym Kościół jest niezbędny. To ich pieniądze, nie nasze. To ich duszpasterze i nie każdy z nich jest pedofilem, chociaż krycie tych występków jest ohydne. Pamiętajmy jednak, że solidarność branżowa to norma nie tylko w tym zawodzie.


Nagle do niechęci do Kościoła Katolickiego dopisuje się jakąś absurdalną i rozbudowaną ideologię. Wcześniej tego nie było. Ateiści byli ludźmi dobrze wykształconymi, mądrymi i odważnymi. Teraz zostali tylko durnie. Ateista nie jest antyklerykalem, to nie jest sposób na walkę z Kościołem. To jest zadawanie pytań o to, co jest bardzo głęboko w nas i szukanie odpowiedzi, a nie krzyki o „czarnych w sukienkach”. Pamiętajcie, ze wiara - jakakolwiek - jest wpisana w nasz gatunek od tysięcy lat. To nie jest wymysł ostatnich kilku pokoleń. Każda inna wiara od tej pierwotnej powstawała, bo ktoś zadał pytanie „dlaczego to akurat wy macie rację?!” I naturalnie zawsze powstawała kontra do tej wiary, która także pytała o to samo. Dzisiaj nazywamy to agnostycyzmem czy ateizmem. Takie pytania zadawano dlatego, że człowiek próbował zrozumieć to, co jest niewytłumaczalne.


Nagle okazuje się, że Kościół - w szerokim tego słowa znaczeniu - tylko bierze, nic nie dając w zamian, a to bzdura. Nagle neguje się ogromną, fundamentalną rolę tej instytucji w powstaniu naszego zachodniego świata. To jest brak wiedzy i zwykła ignorancja. Nagle pluje się na Biblię, Księgę Ksiąg, jedno z najwspanialszych dziel ludzkiego umysłu, niezwykle humanistyczną i humanitarną. Bardzo mądrą.


Czasami czytam o jakiś niesamowitych prześladowaniach ze strony ludzi wierzących.


My jesteśmy tolerancyjni i ludzie są tolerancyjni w stosunku do nas. Przyjaźnimy się z księżmi - fakt, że to ludzie w duchu księdza Tischnera. Wielu innych znamy prywatnie. Nikogo nie nawracamy na ateizm, na mszach stoimy z boku, nie bierzemy udziału w nabożeństwie, ale do głowy by mi nie przyszło wyjść przed kościół na papierosa, albo rzucać jakieś komentarze. Nie klękamy, ale pochylamy głowy. Nie namawiamy nikogo do niczego, nie rozwieszamy chamskich plakatów, nie biegamy z waginą na patyku. Szanujemy, doceniamy i po prostu znamy. Nie ukrywamy się w domu przed księdzem chodzącym po kolędzie - nasze drzwi są otwarte, każdy jest mile widziany. Nikogo nie obrażamy.


Za tych „nowych ateistów” jest mi po prostu wstyd. Jestem zażenowana i zwyczajnie przed nimi uciekam. To tak jak „warszawiacy”, którzy w stolicy mieszkają od kilku lat i w sklepie krzyczą „Jestem z Warszawy!”. Albo jak mój sąsiad, który po 20 latach rzucił palenie i tępi wszystkich palaczy. Neofici są straszni… Żenujący. Czasami czuję się, jakbym dostała w mordę. Czytam i słucham tych nieprawdopodobnych bzdur i farmazonów, i cały czas mam nadzieję, ze ci dziwni ludzie gdzieś znikną. Bo przecież niemożliwe, żeby ktoś był tak potwornie głupi… Skąd oni się nagle wzięli?!


„Przestańcie na siłę nawracać”



Na koniec dywagacji Grzybowskiej, pojawia się wątek dotyczący LGBT. Autorka apeluje do osób homoseksualnych, aby te zaczęły „żyć normalnie”:


„Tak jest z „ideologią LGBT”. To nie jest czas ani miejsce. Kiedy słyszałam, że w Białymstoku na siłę robi się paradę równości, robiło mi się niedobrze. Podobnie jak widziałam „msze” odprawianą przez jakiegoś kretyna czy waginy na patyku. To szkodzi makabrycznie. Zacznijcie żyć normalnie - uwierzcie, włos Wam z głowy nie spadnie, nikt Was nie będzie wytykał palcami na ulicy. Przestańcie na siłę nawracać. Mam bardzo wielu homoseksualnych przyjaciół obu płci - ludzi świetnie wykształconych, znanych, z dużymi pieniędzmi. Oni się tego całego cyrku wstydzą i zwyczajnie nie mogą zrozumieć, dlaczego heteroseksualni ludzie robią z ich życia jakąś przedziwną parodię. W życiu tego nie poprą choćby chcieli, chociaż mogliby namieszać.


Pewnie nie dotarło, ale przynajmniej powiedziałam. Może ktoś zrozumie.

Kaziu (Kazimierz Sowa), wywołuję Cię na dywanik”.


No nic, głos wołającej na pustkowiu: sama przez bez mała 40 lat obracałam się na Uniwersytecie pośród osób różnych: w tym homoseksualnych, Żydów, prawosławnych, protestantów, muzułmanów, ateistów oraz innej opcji [np. starowierców]. Bardzo ceniący moje wiersze gej [niewierzący luteranin] – literacki krytyk znany szczególnie w krajach skandynawskich powiedział mi kiedyś na wpół żartobliwie: „Nie licz, Nelka, na żadną poważną nagrodę, ponieważ wyeliminuje cię z tego twój katolicyzm, droga papistko”, z czym owa „droga” papistka zgodziła się w 100%.


Wróćmy jednak do tzw. naszego PubliXo: Franek jak Hobbit, raz tu, raz tam; te same słowa, zwroty i frazy; identyczne oceny, lustrzane komentarze. Rzęzi domniemana publicystyka w edycji jednego pana o zwielokrotnionej osobowości czy pseudo mądrościowe pitolenia domniemanej pani filozofki – producentki wirtualnej literatury produkowanej w tak stachanowskim tempie, że niegdyś słynny Wincenty Pstrowski to przy niej przedszkolak, którego wysłano na pegieerowskie pola do zbierania stonki.


Literatura natomiast? Ano nic, zabrała dupę w kupę i poooszłaaa!


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Oceniłem, bo tekst jest dobry, tyle, że oderwany od rzeczywistości. Albo inaczej: rzeczywistość salonowa z perspektywy której napisany jest tekst ma się nijak do prozy życia nabzdyczonej obrazą uczuć.

50% wyborców jest perceptowalne na trzy obietnice wyborcze.

25% na pięć obietnic, a powyżej perceptowalność drastycznie spada.

Wystarczą trzy obietnice, żeby wygrać wybory:
MICHA, SPANIE, RUCHANIE. Po męsku tak. Baba zagłosuje na tego samego, co chłop, chyba, że blondynka.

Tak wygląda rzeczywistość, Befano, a nie tak jak byś chciała, żeby wyglądała. Będzie miło, kiedy zostaniesz w kościele sama z bydłem.

Podoba mi się rzężenie domniemanej publicystyki pana o zwielokrotnionej osobowości. Te określenia mi się podobają. Psychiatria mówi o takich: wieloraki. Wielorak znaczy ten pan pan zwielokrotniony. Potwór. Ciasteczkowy.
avatar
Legion(ek) swoje, ja swoje ;-) No cóż, ten typ tak ma, kiedy uszy sobie zatyka woskiem, bo nie chce słuchać syren. Różnogłosowych i rozmaitogłośnych syren jak opinia Pani Anny Grzybowskiej, którą przytoczyłam w bardzo obszernych fragmentach.

Na szczęście w większości przypadków, niczym te wyżej opisane, nie ma u nas światopoglądowej - na widelce - wojny. Może na PubliXo, gdzie [ewentualnie] pała ze słowa lub zardzewiały kałach w trzęsących - plus minus - "nastu" łapkach dwudziestojajecznych weteranów o "wolność i demokrację" w dawnym przekazie [u leninistów "duch" nawet ten najbardziej laicki nie istnieje] oraz TPRR-owskim stylu?

Mimo wszystko serdecznie, Legionku, serdecznie...

:-)
avatar
Cytat:

"Chciałem odpowiedzieć na zaczepki wobec mnie jednej z użytkowniczek zawartych w tekście "Nie literatura piękna..." lecz z uwagi na zablokowanie zrobię to pod tekstem sąsiednim, sądząc, że Legion mi to wybaczy. Uwielbiam wszelkie polemiki, a szczególnie rzeczowe, a tym bardziej napisane poprawną polszczyzną. Nie mogę tego jednak powiedzieć o wspomnianym tekście. Mierzi mnie bowiem bylejakość. Jeżeli więc ktoś próbuje ze mną polemizować, choćby pośrednio, co ma tu miejsce, to oczekuję rzeczowości, ale nade wszystko wszelakiej kultury, w tym kultury języka w szczególności. Zostałem nazwany guru-limerykowiczem. Nie spotkałem tego typu zwrotu we wszelkich słownikach, więc z pewnością jest to neologizm, dlatego też nie wiem, jak tego typu zwroty należałoby pisać. Być może słowotwórczyni wejdzie z tym zwrotem do historii języka polskiego. Nie wiem, jak to w przyszłości będzie pisane, więc się w tej kwestii nie wypowiadam. Wiem natomiast, że piszemy Kościół katolicki, a nie Kościół Katolicki, jak to znawczyni problemu zadekretowała. Wiem też, że przed "a na pewno" należało postawić przecinek. Wiem również, że w zwrocie A.Duda powinna być spacja, a jej nie ma. Ale wiem także, że jeżeli przed wtrąceniem został postawiony myślnik, to po w traceniu też powinien być myślnik, chociaż ostatecznie można zaakceptować przecinek. Po jednym z wtrąceń napisano słowo "powiedział", ale nie ma przed nim myślnika, ale przecinka również. Tyle, czyli krótko i rzeczowo."

"Guru-limerykowicz", to mój neologizm! A co nie mogę spróbować być Tuwimem, Leśmianem, Ginczanką, Melą Fogelbaum?...
Od moich notatek, proszę się odpierwiastkować, za to bardziej popilnować swoich literówek. Także i w tytułach dzieł, które nie nadają się nawet na makulaturę, dzięki czemu lasów też nie ochronią ;-)
© 2010-2016 by Creative Media