Go to commentsZAMEK WULZBURG 32
Text 97 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-06-28
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1204

Maszynista z *Dniestra*, Wołodia Andriejew, w tartaku wymienia wraz ze swoim panem majstrem piły tarczowe i w robocie przejawia spore jak na takiego zapchlonego ruska zdolności i dyscyplinę.


- Możesz wymieniać piły już sam? Muszę na godzinkę wyskoczyć, a przestojów u nas nie ma. Ej, Walter, popilnuj go tu trochę! - woła majster do konwojenta i znika.


Wołodia wymienia przez czas jego nieobecności piły, które ustawia zębami w odwrotną stronę. Kiedy włączają potem prąd, wszystko rozlatuje się w drobny mak! Jaki imbecyl! Co za idioci te debile! Nie mają o niczym fioletowego pojęcia! Tępi jak ta noga stołowa! Przez takiego kretyna majster wyleci z tartaku jak z procy, a może nawet będzie jeszcze gorzej... Przecież złamał regulamin i gdzieś sobie poszedł! W czasie roboty?!


Marynarze nie przestają `pracować`. Sypią piasek w buksy wagonów, psują tokarnie, niszczą warsztaty, rozbijają skrzynie z cennym ładunkiem, przebijają opony, wywołują, gdzie to tylko możliwe, awarie w dostawach elektryczności. Na oko tacy chętni i zmotywowani, wciąż tylko od nich słyszysz: *Zer gut. Ajn moment! Jawol!`, a robota wciąż jak nie stoi - to leży!


... Moskwę obroniliśmy! Leningrad w okrążeniu heroicznie walczy o swoje życie! Teraz już o tym wiedzą wszyscy internowani, ale nastroje są straszne, gdyż padł Sewastopol, padła też Odessa, i hitlerowcy prą już niepowstrzymanie w stronę Wołgi, pchają się w kierunku Baku... Szmatławce wciąż pełne są doniesień o zwycięstwach na kontynencie i na morzach. Brodaty kapitan Prin, który właśnie storpedował angielski krążownik *Royal Oak*, dzisiaj otrzymał kolejny już - tym razem brylantowy - krzyż z dębowymi liśćmi, i we wszystkich gazetach na pierwszych stronach szczerzy swoje zwycięskie zęby.


Trzeba jakoś naszych ludzi ratować przed tymi wszechobecnymi przerażającymi wieściami, jakimś cudem czymś innym zająć! Tylko... jak? i... czym?? Teraz, po latach, trudno powiedzieć, kto pierwszy na to wpadł, żeby w obozie wprowadzić kursy szturmanów statków 200-tonowych i mechaników trzeciego stopnia - ale, co niewyobrażalne w takich jak nasze warunkach -  takie właśnie kursy zostały zorganizowane i wdrożone. Odtąd w pogodne dni na placu spacerowym, a wieczorami w naszych celach przy wsparciu ocalałych z naszych statków podręczników młodsi marynarze i palacze zdobywają nowe zawodowe umiejętności i kwalifikacje. Z marynarzami konsultują się kapitanowie, a z palaczami - starsi mechanicy. Wszyscy uczą się w wielkim zapamiętaniu, z przejęciem - i  świetnie. Pora zatem pomyśleć o egzaminach. Komisja egzaminacyjna już przygotowuje pytania. A po kilku miesiącach - czas wielkiej próby. To nic, że przewodniczący wysokiej komisji, kapitan Balicki, kapitanowie Bogdanow, Nowodworski i nasi *dziadowie**) Dołżenko i Ustinow nie mają na rękawach żadnych złotych naszywek, to nic, że na nogach wszyscy noszą drewniane saboty, i wprost do wariacji chce się jeść! Komisja egzaminuje surowo każdego pytanego, i naprawdę jak maturzyści zestresowani są ci biedni nasi jeńcy-kursanci. A jak się potem cieszą podczas wręczania im dyplomów - niewydrukowanych, bez pieczątek, napisanych zwykłym atramentem na szarym zeszytowym papierze z wyraźnym napisem na samej górze *podlega pełnej wymianie na odpowiedni dokument w Kapitanacie Leningradzkiego Portu*. Leningradzkiego Portu?? Czy to możliwe, że jeszcze kiedyś tam wrócimy?!


I rzeczywiście tak właśnie się stało. Po powrocie do Ojczyzny marynarze Kuzniecow, Snytkin, Lieonow, Liuskow, Ataśsikow, Kozodierow, Edelmanis i wielu innych otrzymali dyplomy szturmanów statków 200-tonowych i mechaników 3. stopnia. Komisję wulzburską w CCCP uznano jako w pełni prawomocną.


...........................................................


*) dziadowie - w marynarskim slangu szefowie działu maszynowni

  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Tak, jak dalej czytam z przyjemnością, tak rażą błędy historyczne autora. Dowódca Uboota Gunther Prietz zatopił angielski pancernik "Royal Oak" już w październiku 1939, a zginął w marcu 1941 (a więc jeszcze kilka miesięcy przed napaścią Hitlera na ZSRR).
Druga nieścisłość - Odessa została zajęta przez Niemców już w październiku 1941. Natomiast Sewastopol zajęli w lipcu 1942 (wtedy, kiedy zaczęło się ich natarcie na Stalingrad i szyby naftowe pod Kaukazem). Domyślam się, że autor doszedł, w swojej książce, do połowy 1942.
avatar
Jak już wcześniej wyjaśniałam, wspomnienia Jurija Klimiencienko pt. "Okręt płynie dalej" zostały ukończone w 1972 r., czyli całe 17 lat po kataklizmie wojny 1939-1945,

a skoro tak, to całkiem zrozumiałe - i wybaczalne chyba - są w takiej rzece czasu nieuniknione liczne nieścisłości tak w datach, jak w innych detalach.

I...

...czyż nie jest tak, że dzisiaj - w warunkach jakże dla nas pokojowych i względnie bezstresowych, kiedy nikt przez całe 4 lata nieludzkiej głodówki i poniewierki (4 x 365 = 1460 dni i nocy) nie celuje ci z automatu w głowę - czyż nie jest tak, że D Z I S I A J nie pamiętamy, gdzie położyliśmy klucze do własnego domu, nie pamiętamy dat urodzin naszych najbliższych, gubimy się w tym, co działo się we wtorek??

Nie oczekujmy od kapitana statku, by był ekspertem od historii. W latach 70-tych ub.w. na naszych długościach geograficznych dostęp do Wikipedii był utopią
avatar
Bardzo cenię głos każdego eksperta, bo to dodatkowe, rzetelne merytorycznie światło, rzucane na tło /relacjonowanych po latach/ zdarzeń - i za to, naturalnie, ogromnie dziękuję.

Powtórzmy jednak jeszcze raz: Autor tych wspomnień nie pretenduje do roli dokumentalisty, a jego "Zamek Wulzburg" jest jedynie beletryzowaną opowieścią o tym, co działo się z internowanymi marynarzami oraz innymi więźniami obozu w mieście Stettin, w Blankenfelde w Berlinie oraz w IŁAG-13 w latach 1941-1945
avatar
Emilio, nie jestem żadnym ekspertem. Po prostu kiedyś II wojna światowa była moim "konikiem", mimo że też nie miałem wtedy Wikipedii ;) Obywatel ZSRR na pewno miał dostęp do informacji z lat "Wielikoj Otieczestwiennoj Wajny".
Ale to tylko przyczynek.
Natomiast wspomnienia dalej czytam z zainteresowaniem :)
avatar
AUTOKOREKTA TŁUMACZA

kochana Emilko, od końca wojny do 1972 r. upływa nie 17, a 27 lat!
© 2010-2016 by Creative Media