Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2020-08-10 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 830 |
„Czarodziej z Krainy Oz” Lymana Franka Bauma…
Dorothy u Złej Czarownicy z Zachodu… „(…) zrozumiała, że teraz jeszcze trudniej będzie jej wrócić do Kansas i do cioci Em. (…)”.
Dorothy w Szmaragdowym Grodzie… „(…) straciła już nadzieję,
że kiedykolwiek wróci do Kansas (…)”.
Na śniadanie gotuję na kremie owsianym płatki z samopszy i płatki jaglane…
Są z kawałkami suszonych moreli, z rodzynkami i z suszoną żurawiną…
Zjadam je…
Wychodzę z mieszkania…
Telekiego (?)…
Kolejka przed punktem Lubaszki…
Staję w niej…
Czy to tu kupuję cztery ciabatki i dwie babeczki piaskowe?
Wchodzę do mieszkania…
Po obiedzie…
Wychodzę z mieszkania…
Trikolorka w ogródku…
Szafirki…
Rudy kocurek z białym kołnierzykiem…
Raabego…
Magnolia…
Niskie furtki do ogródków…
Oczko wodne…
Ogródki…ale co ogródki?
Stacja Natolin…
Ten park…
Pani lub pan (?) prowadzą na smyczy wilczurka…
W kierunku Lanciego(?)…
Raabego…
Smak Natury…
Kolejka przed sklepem…
Staję w niej…
Na południe, w kolejce do apteki (?) pani lub pan (?) z wilczurkiem…
To ten sam?
Wrzucam do koszyka krem owsiany i dwa deserki: mały waniliowy i duży czekoladowy…
Płacę oczywiście kartą…
Wychodzę…
Jeszcze sklepik niedaleko mieszkania…
Tu wrzucam do koszyka dwie cole i dwie butelki wody mineralnej niegazowanej…
Płacę oczywiście kartą…
Wychodzę…
Wchodzę do mieszkania…
Deserek czekoladowy zjadam późnym wieczorem…
Przed południem…
Po śniadaniu wychodzę z mieszkania…
Wyrzucam śmieci…
Wór do kubła na papier…
Idę…
Pąki magnolii (?) w ogródku…
Idę…
Rudy kocurek z białym kołnierzykiem (?) wyleguje się na murku…
Idę…
Stacja metra Kabaty…
W kiosku nad peronem kupuję „Historie z dreszczykiem”…
Wchodzę do mieszkania…
Na TVN „Apollo 13”…
Wieczorem mama i ja przygotowujemy sałatkę warzywną…
Ja kroję gotowane ziemniaki…
M.in. sałatkę jemy na kolację…
Po śniadaniu wielkanocnym wychodzimy z mieszkania…
W ogródku pąki magnolii…
Czarny kocurek z białym kołnierzykiem siedzi za oknem przy wyjściu
do ogródka…
Drugi czarno – biały kocurek…
Jeszcze dwa szare…
Idziemy…
Pod lasem…
Samochód Żandarmerii Wojskowej…
U wejścia do lasu stoi żandarm…
Kwitnące drzewka przy zajezdni metra…
Wchodzimy do mieszkania…
Po południu (wieczorem?) wycinam…
Porządkuję wycinki z gazet…
Po południu…
Mama i ja wychodzimy z mieszkania…
Czarny kocurek z białym kołnierzykiem na parapecie…
Za oknem szary…
Park „Przy Bażantarni”…
Pada deszcz…
Idziemy…
Wchodzimy do mieszkania…
Porządkuję wycinki z gazet…
Wycinam…
Wycinać…ale co wycinać?
Przed południem…
Na śniadanie gotuję w rondelku (?) płatki jaglane na kremie owsianym…
Mieszam drewnianą łopatką z suszoną żurawiną i rodzynkami…
Zjadam je…
Wychodzę z mieszkania…
Idę…
Czarny kocurek z białym kołnierzykiem na parapecie…
Magnolia…
Rudzielec poza ogródkiem…
Wąwozowa…
Czekam przed wejściem do banku…
Wrrr!
Wchodzę…
Wychodzę…
Idę…
Wchodzę do mieszkania…
Wychodzę z mieszkania…
Stacja metra Kabaty…
W kiosku nad peronem kupuję „Historie z dreszczykiem”…
Płacę oczywiście kartą…
Wychodzę…
Wchodzę do mieszkania…
Przytrzymuję duży kwiatek, mama go podwiązuje (przewiązuje?) tasiemką…
Przy obiedzie czytam opowiadania z „Historii z dreszczykiem”…
Po obiedzie porządkuję wycinki z gazet…
Wycinam…
Kiedy ostatnio tyle wrzuciłam do wora na papier?
Dziś na pewno ten wór wyrzucę…
Między innymi ten wór…
Patrzę przez okno swojego pokoju…
Słońce zachodzi…
Pelagia Popławska…co Pelagia Popławska?
Karolina Bobrowska…co Karolina Bobrowska?
Pensjonariuszki i pensjonariusze ośrodka w Karolinie…jak tam byli,
to muszą być gdzieś pochowani…
Poza miastem…ale co poza miastem?
(patrz wszystkie tytuły i cała ta kolejna odsłona krzątactwa lirycznej "ja")
- to zatracasz perspektywę jutra, czyli celu,
/który usensownia twoje życie/
i to dlatego już jesteśmy w Tworkach ;(
CHWYTAJ DZIEŃ!
to /po jednym głębszym zastanowieniu/ tak naprawdę zgoda na twoją bierność, na cud prze-żu-wa-nia wszystkiego jak leci i de facto zaproszenie do bezcelowego trwania w kruchej bańce ułudy.
W tej filozoficznej perspektywie NIE JESTEŚ kowalem swego własnego losu, żyjesz jak ten kloc martwego drzewa niesiony przez wzburzone wody rzeki życia
Wychodzę
Idę
Wchodzę
Wychodzę
(patrz tekst)
to kwintesencja bynajmniej nie chodzenia,
a...
leżenia
??
Przedtem
I potem
Pokotem
Pod płotem
Bez kota
Czy z kotem