Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2020-10-19 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 1056 |
Zapadły czarne ciemności. Ostatnie zdania dokumentu zapisane są byle jak. Nie starczyło czasu, by porządnie doszlifować jego stylistykę. *Brzmi mało elegancko, fakt. Ale najważniejsze, żeby sens był zrozumiały. Teraz trzeba ten papier dostarczyć von Huwaldtowi, zanim nie ruszymy dalej. Poproszę Weifla, żeby zrobił to natychmiast. Przez ostatnie dni bardzo spokorniał, więc może się uda...*
Rano okazało się, że uciekł nasz marynarz, Michaił Małychanow. Nikt go już nie szukał, ale na następnym postoju nie tak szybko ustawialiśmy się w kolumnę, jak wściekli Niemcy tego oczekiwali, i któryś z nich puścił serię z automatu. Nauczeni doświadczeniami naszych ostatnich intensywnych szkoleń ludzie padli na ziemię, niestety, zabity został uchodźca z Czechosłowacji Kowchan i został ranny student technikum morskiego, Zagładimow. Na szczęście von Ibach powstrzymał dalszą rozwałkę. Słyszeliśmy, jak coś krzyczał do komendanta, pukając się w czoło. Ciężko to przeżyliśmy. Zdychający tygrys po raz kolejny pokazał swoje kły.
Kolumna ruszyła. Co i rusz widzieliśmy maruderów z wermachtu, dziwacznie ubranych, wycofujących się żołnierzy często bez czapki, bez broni, niektórzy z nich byli wyraźnie pijani. Na pytanie Weifla: - Gdzie są Amerykanie? - jeden z tych ostatnich, wytrzeszczając na nasz widok oczy, machnął ręką, wyciągnął zza pazuchy flaszkę, popił z gwintu i zawrzeszczał:
- Alles kaput! Heil Hitler! - po czym poleciał za swoimi kumplami.
Idąc szosą, często widzieliśmy porzucone w trawie karabiny, automaty. Na jednym z rowów mijaliśmy jakieś siedzące na ziemi, poprzebierane w wojskowe mundury dzieciaki. Z przerażeniem przyglądali się naszej milczącej długiej kolumnie ludzkich cieni. Jeden z chłopców trzęsącymi się rękoma próbował odbezpieczyć pistolet; pewnie się bali, żebyśmy nie zrobili im czegoś strasznego. To byli już ostatni obrońcy wielkiej III Rzeszy z ostatniego zaciągu Hitlera. Weifel, patrząc na nich, tylko splunął: z takim wojskiem Germanii przecież nie ocalisz!
Na naszej trasie spotykaliśmy również oddziały SS, które starały się powstrzymać inwazję nacierających Amerykanów. Widzieliśmy, jak jacyś esesmani przeciągali linie telefoniczne; wzdłuż poboczy kilometrami ciągnęły się bikfordowe przewody - ukryte w chaszczach lonty. Nasi marynarze, korzystając z nieuwagi wartowników, w miarę swych możliwości starali się przecinać te kable, robiąc wszystko, by naszkodzić przeklętym frycom - w końcu jeśli masz ginąć, to zrób to tak, żeby ciebie na całe życie dobrze zapamiętali...