Go to commentsW domu uciech
Author
Genreadventure
Formpoem / poetic tale
Date added2020-10-31
Linguistic correctness
Text quality
Views1152

Każdej nocy

Po północy

Tuż przy *Bucie...*

W domu uciech

Blondyn

Jak naćpany

Koił swoje rany.


Smutna Ela z Olą

W rytmach disco-polo,

Nic się nie pitoląc,

Obok, tuż przez ściany

Kręcą swoje lody -

Biznes u nas cichy,

Skryty, niesłychany.


Ich dziadowie

Przewracają się

Dziś w grobie.


Wiwat, odleciane stany! *)


...........................................................


*) Wiwat, odleciane stany! - porównaj zapisy Konstytucji 3. Maja 1791 r.

  Contents of volume
Comments (9)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Trudno mi sobie wyobrazić smutek Eli z Ola, bo przy kręceniu loda, cokolwiek to znaczy, musi być człowiek radosny. Inaczej z loda nie będzie nic.
Trochę szwankuje tutaj rytm. No i rymy niedokładne. Zauważyłem jednak, że potrafi Pani chwycić klimat. Czyżby niespełniony talent?
Chyba jednak spełniony.
avatar
Należę do tych, co przedkładają treść /wraz z jej przesłaniem/ nad formę.

Co mi po ślicznym opakowaniu, kiedy pod nim NIE MA NIC??
avatar
Panna Ola wraz z Elą /i ich klientelą/ są skazane - i dlatego tak smutne - na lody właśnie dlatego, że /statystycznie/ u nas, uczciwie pracując i mając rodzinę, nie odłożysz nawet na czarną godzinę - i mówię tutaj o budżetówce, o pracy fizycznej, o kierowcach MZK, o konduktorach, rolnikach, ekspedientkach, stróżach nocnych i kto tam jeszcze.

Za tę samą pracę w Niemczech dostaniesz 4 x więcej
avatar
Pokręciłby Pan te lody przez tydzień - i poszedłby się powiesić na najbliższej sośnie bardzo radośnie
avatar
Jaki koń jest, każdy widzi - ale, jeden Bóg wie, czemu, wszyscy mówią, że to Pegaz
avatar
No tak, ma pani rację. Nie powinienem zabierać głosu w sprawie, o której nie mam najmniejszego pojęcia. To już jest taka nasza polska przywara, ignorancja.
A gdzież jest ta sosna? Może w pobliżu jest jakiś tartak? A może i las? Chętnie bym kupił, bo skoro jest wszystko cztery razy tańsze, to może i cztery razy łatwiej zakupić. I drzewo, i tartak i las.
Tylko po co mi tartak? Skora pani mówi, że tam się ktoś ma powiesić? Ale, to by się postawiło kapliczkę. I kapkę źródlanej wody by się puściło po pięćset.
Ale po co mi las?
Skoro dyletanci mogą tańczyć na rurze, to ja mogę chyba zostać leśniczym. Spróbuję. Przyślę pani rogi, w podzięce za inspirację. Tylko czy pani gustuje w jeleniu, czy raczej łoś?
I skórę z dzika, żeby się pani mogła okryć, jak poczuje pani ciarki na plecach oglądając te niebanalne występy.
avatar
Ba! Żeby to te nasze tartaki i leśne polanki były po 40 zł, to i ja bym się może na to na stare lata była połaszczyła...
avatar
Co do amatorskich tańców z rurą. W oryginale prototypem "Czarnego Buta" była sexbuda /znana pośród okolicznych wieśniaków pod nazwą "mordownia"/ na przejściu granicznym /z pokoikami do wynajęcia na godzinkę "na górze"/.

Mówiono, że obsadę tego przybytku wszelkich rozkoszy stanowiły Rumunki i Bułgarki. Firma prosperowała - i być może nadal prosperuje - od początków lat 90-tych tamtego stulecia
avatar
Z domu uciech Amor uciekł i uciekli święci. Wszyscy w nim przeklęci.
© 2010-2016 by Creative Media