Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2020-11-12 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 893 |
Na placu pełnym historii i wydarzeń, urzędowo skrojonych gajerów, krawaty dobrane jak wino na uroczystą kolację. Przywitano komitet selekcyjny i ważniaków z parlamentu. Po soczystej przemowie wskazano kierunek. Ostrzyżone głowy przy skórze, to nie mnisi. Nawet nie mają nic z Małego Wielkiego Człowieka - Mahatmy Ghandiego. Ludzie w delagacji staneli naprzeciw. Jedni mają w dzbankach święconą wodę, inni gałązkę jabłoni. Motyle przy tej pogodzie nie mają szans na przeżycie.
Niech się chłopcy pobawią, pospacerują po ulicy. Na szlaku pielgrzyma ani cienia człowieka poczciwego, tylko liczne ślady demona. Mostem Poniatowskiego prze bojowa nawałnica i jak wtedy wskoczył z koniem do Elstery, zniknął w nurtach wody. Tylko kilometr do czynu Narodowego.
Składam dłonie w medytacyjną pozę. Chronię swoje ciało przed upadkiem, dusza przebywa gdzie indziej, poza punktem odniesienia. Ściana!
Przewrócone do góry dnem wiadro ze szczynami.
Zostają wskrzeszone mumie polityczne. Odwinięte bandaże ukazują szkieletologię, jako wartości najwyższe. Twarze ozdobione wizażem artystycznym wyniesione na piedestał.Tapeta maskuje niedoróbki dziejowe. Nie można przetransportować scen sennych do rzeczywistości.
Nemezis trzyma miecz nade mną. Parska i prycha jak koń ułański. Na chwilę wstrzymuje moje serce. Przekamarzam się, żeby biło dłużej. Stetoskop zawiesza na szyi.
- Nasza cywilizacja
- Nasze zasady.
Biegnę w widoczną dla mnie drogę. Gdy ustanę, urwą mi głowę, jak słodkie jabłko. Ciągle powtarzam, że świat jest przyjemnym i jedynym miejscem do życia dla każdego.
Muszę zaczerpnąć dużo powietrza, by krzyk nie stał się cichszy.
ratings: perfect / excellent
Pod zrujnowanym Mostem Poniatowskiego, w czasie Powstania Warszawskiego, 22 dni bez pomocy, bez nadziei leżał ranny mój Wujek, żołnierz AK.
Dzisiaj, w czasie pokoju, Most Poniatowskiego stoi dumnie i... Szkoda słów! :(
ratings: perfect / excellent
a zatem
czy w Warszawie, czy w Prokowskich Chrustach, czy w gminie Kętrzynie - o każdej porze dnia i nocy poza pandemią - każdy Polak wszędzie jest u siebie.
Fakt, że ciśnienie w CELOWO zantagonizowanym społeczeństwie jest krytyczne, może budzić trwogę.
Kto sieje wiatr, zbiera tornado
- na młode Matki-Polki!!
ratings: perfect / excellent