Go to commentsA.I. Kuprin ''Skrzypce Paganiniego''
Text 1 of 146 from volume: Tłumaczenia na wasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2020-12-05
Linguistic correctness
Text quality
Views930

Któż z nas nie zna legendy o tym,  jak to wielki skrzypek i kompozytor Nicolo Paganini rodem z pięknej Wenecji sprzedał kusemu swoją duszę w zamian za czarodziejskie skrzypce? Wierzył w to nawet taki bezbożnik, sceptyk i prześmiewca jak słynny poeta Heinrich Heine. Mało jednak kto wie, czym zakończył się ten tak wstrętny Bogu kontrakt i kto w nim został prawdziwym zwycięzcą: człowiek czy odwieczny wróg ludzkości? Wśród węgierskich wędrownych Cyganów chodzą o tym dziwne słuchy. Wierzyć temu, co mówią, czy nie - jak państwo sobie chcecie...



Strasznie nielitościwy był dla młodego Nicolo los w tym roku, kiedy długi, niepowodzenia i setki drobnych nieprzyjemności wygnały go z Wenecji w obcy świat, i tułaczka zaprowadziła go w końcu do Wiednia, gdzie jako wędrowny grajek przygrywał na weselach albo zwiedzał kolejne przydrożne, zapomniane przez Boga i ludzi karczmy. Nie wpuszczano go do żadnych porządnych hoteli, bo chodził w obdartych łachmanach i wyglądał jak ostatni dziad.


W tym właśnie roku tą przeklętą dlań datą okazał się dzień 21. października. Od samego świtu padał wtedy nieprzerwanie zimny deszcz ze śniegiem. Dziurawe trzewiki muzykanta tak przemokły, że przy każdym kroku chlupotała w nich mętna woda, tryskając na wszystkie boki, i sam Paganini był cały mokry i tak brudny, jak czarny pudel, który właśnie wytarzał się w błocie.


Nad miastem zapadał mglisty, żółty, złowieszczy wieczór. Światło rzadkich latarni z trudem przebijało się przez strugi deszczu. W czas takiej psiej pogody ludzkie serca niechętnie otwierają się na widok cudzego nieszczęścia i nędzy, a tymczasem sam biedak jeszcze bardziej dotkliwie odczuwa zimno, głód i swoje sieroctwo.


W ciągu całego dnia Paganini nie zarobił złamanego grosza. Dopiero późnym wieczorem jakiś pijany bywalec karczmy oddał mu swój niedopity kufel piwa, zresztą uprzednio strząchnąwszy do niego popiół ze swojej fajki. W innym miejscu nieźle podchmielony student, rzucając mu w twarz trzy grajcary, zawołał:


- Masz! To dla ciebie zapłata za to, żebyś przestał w końcu tak rzępolić!

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dziękuję Ci, Emilio za to tłumaczenie i przypomnienie legendy wielkiego skrzypka.
avatar
N. Paganini (1782 - 1840) grał na skrzypcach Guarneri`ego "del Gesu" - Jezusa. W mistrzowskich rękach to był boski instrument.
© 2010-2016 by Creative Media