Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-02-12 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1009 |
Pada śnieżek, pada
Pada mi telefon
Drogą jedzie łada
Piękna jak patefon
Skrzypi pod nogami
Jakby Molinari
Rzępolił strunami
Chociaż śnieg - aksamit
Ciepło, bo mam kurtkę
Podbitą watami
Patrzę, za zakrętem
Taki mały kramik
Wejdę, coś tam kupię
Myślę, bo w przemyśle
Byłem zatrudniony
Ostatnio zwolniony
Ale mam wypłatę
Zapłaciłem ratę
I coś mi zostało
Wszedłem, radio grało
Nadają orędzie
Słowem - dobrze będzie
Kupiłem śmietanę
Wypiłem, i dalej
Wędruję po lesie
Tam, gdzie echo niesie
I wróbli gromada
Między sobą gada
Niebo jak glazura
A wrona ponura
Wysoko szybuje
Gdzieś tu mieszka wujek
Co uciekł od ludzi
I może się łudzi
Że odnajdzie szczęście
Jest chata - nareszcie
Nad nią wąski dymek
Wokół rój choinek
Pukam. Wołam - wujek!
Drzwi się otwierają
Wujka nie ma w środku
Drzwi otworzył zając
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Nadają orędzie - słowem, dobrze będzie.
To dopiero!
Zając fascynujący. (Kiedyś była kura).
Pada sobie równo:
Raz padnie na kamień,
Trzy razy na gada ;(
Idę, podśpiewuję,
Patrzę, a tu z krzaków
Wyskakuje wujek!