Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-02-13 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 801 |
Zmyłam z twarzy max factora, zaczesałam włosy grzebieniem made in China (dostałam go swojego chłopaka) i zdjęłam z siebie bieliznę Etam, którą sama sobie kupiłam.- Kochanie podrap mnie walentynkowo po plecach. – Nie lubi tego, a ja tak.Traktuję już jego członka jak członka rodziny, więc położyliśmy się nago, żeby móc świętować bez skrępowania. Kiedy nie mieliśmy już na sobie żadnej marki, rozmawialiśmy o rzeczach przyziemnych. Udekorowaliśmy sobie talerzyk stojący przy łóżku pralinkami, whiskaczem i moczyliśmy dzioby raz tu, raz tam.- Napisałam dla ciebie wiersz kochanie. - Wypaliłam w pewnym momencie. Lubię pisać, on nie.- Wolałbym harleya i moczenie pióra w czymś innym. – Krople potu wystąpiły mu na czole. Wstydził się mojego pisania.Wiersz kończył się słowami „Wolę już samą różę, którą możesz uciąć z krzewu przed domem, ale będziesz się wstydził sekatora w ręku”.- Trochę pogięty ten wiersz – odsunął się ode mnie.- Masz na myśli kartkę?- Mam na myśli twoje gangliony na nadgarstku, które od tego pisania tworzą ci się na łapach, a to przeszkadza w drapaniu. Czuję na sobie te bulwy w trakcie smyrania.Nie mogłam powstrzymać kołatania tego cholernego serca.- Ofiarowałem ci zakupy z max factora i różę zerwałem z krzewu blisko marketu. Czego ty jeszcze chcesz? – Wstał , drapnął whiskacza i praliny, przesiadając się na fotel.- Kochanie, usiadłeś dupą na czekoladkach.- Zjemy, nie ma bólu. - Skierował nagle wzrok na Etam, które leżało na podłodze. - Wyglądasz z tej odległości jak porno-gwiazdka.Dwa razy mi nie mów. Ponieważ zbieram materiały do swoich wierszy, dlatego dalszą część wieczoru nagrałam na kamerę. Chciałam uchwycić te wszystkie słowa i pieszczoty. Zapewniam was, że nie było w tym głębi. Była w tym tylko elastyczność. Grzmocił mnie za ten wiersz pasem z piórkami, krzycząc; Spalę te twoje wiersze!- Mam duplikat. – Pokornie odpowiadałam, przywiązana do łóżka, przypominając sobie wszystkie pięćdziesiąt twarzy, które tego wieczoru pokazał mój ukochany.Następnego dnia nienawidziłam siebie i jego . Chciałam go wypchnąć przez okno albo napisać o tym wiersz, ale moja inspiracja stawała się coraz bardziej odrażająca. Stworzyliśmy jeszcze pięćdziesiąt takich filmów przez kolejne pięćdziesiąt wieczorów, ale wpadły w niepowołane ręce. Powiadają na mieście, że zżarł je Internet. Inni twierdzą, że hollywoodzki producent. Jeszcze inni, że powstał już z tego film.Wiem,że ta prośba stanie się przyczyną kłopotówbo jest wyrazem mojej próżnościnie kupuj mi niczego więcejbo wszystko od ciebie już mamnie będę kłamać; nie do końcabędę się cieszyć tylko z jednej różyPowstaną jednak kolejne odcinki scenariuszy erotycznych na podstawie moich wierszy. Chociaż tej sceny z różą reżyser nie ogarnął.
Tego walentynkowego oszołoma poleciłbym na kielecki węgloblok i przymusowe okłady suchym lodem sflaczałej moszny.
Cóz... kobiety kiedyś zostaną same, bo męskie morbidezza wyemigrują w stronę Nieba Północnego, które chętnie przygarnie wydepilowane, gładkolufowe... męsko-podobne zoombi.
Tekst niezły, ale lepiej czytałoby się dialogi wyróżnione od akapitu.
ratings: perfect / excellent