FARBOWANY

Widzicie to, że coraz więcej kobiet w wieku 50 plus wygląda jak punkówy 30 lat temu? Różowe, czerwone włosy… Faceci nie, faceci nie eksplorują tego tematu – wolą raczej usuwać futro z głowy.

W „Chemarze” spotkałem takiego mistrza – był tuż przed emeryturą – który bujną miał czuprynę, pokrytą siwizną i kruczoczarne wąsiska. Koledzy mówili, że je farbuje. Nie wiem, wiedzieli, czy tylko się domyślali, ale niektórzy tak właśnie siwieją. Ja siwe włosiska mam na głowie, na uszach, na nosie, na jajkach, ale już na nogach i rękach takich nie widziałem.

W NSK jeden z takich przedemerytalnych kolegów – Janek – zachował bujną fryzurę, ale obficie przyprószoną srebrem. Taki był i już, kolegów to nie bulwersowało. On sam, a może to żona była inspiratorem, postanowił przywrócić stan sprzed lat. Ufarbować włosy na kruczoczarny. Coś jednak poszło nie tak, zgodnie z zamierzeniami. I pewnego poniedziałku Janek przyszedł do pracy z fioletowymi włosami. Trudno było tego nie zauważyć, a w robotniczym stadzie trudno się oprzeć pokusie skomentowania. Ten popularny internetowy hejt to tylko takie głaskanie w porównaniu z komentarzami kolegów z pracy.

Janek to zniósł, nie poszedł się wyhuśtać. A wyglądał naprawdę zjawiskowo.

Dziś, gdy o tym myślę, to widzę, że to dziewczęta raczej farbują swe futra, a chłopcy je usuwają, albo hodują. Tu płeć sprawia, że inne mamy podejścia do tematu.