Aż chciałoby się zapytać: - Dobra, ale dla kogo?

Optymisto, dzięki. Dobre dla ONYCH.

Z Bielanem to było tak. Że ona, ta ich rzeczniczka, powiada, on, czyli wiadomo kto, go przyjął, żeby go strofować. A potem sama przyznaje, że on z nim jest w sporej komitywie. Komu oni te kluchy kładą na uszy? W Zakopanem, już po, ale niee zanadto, kładą dalsze kluchy, że wzrosły wskaźniki. Ale jak miały wzrosnąć, skoro oni nawet nie zdążyli wrócić do domu, wracając do tematu. Bielan i nowe formacje, to są stare formacje. Formacje starych dziadów. To nie jest kłopot. Kłopot w tym, że ludzie nie mają pamięci. I nie wiedzą, że to już wszystko było. A ja daję im aplauz, żeby się to wszystko dalej tliło. Nie ja ich będę oceniał. Może historia. Może ludzie. Jestem humanistą, dlatego jak najdalej.

Karuzela, karuzela
Na Bielanach co niedziela,
Śmiechu beczka i wesela...

/sto lat temu śpiewała Boska Maria Koterbska/