Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-02-21 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 905 |
Pewnego dnia zabrzęczał, zamruczał, czy zaśpiewał, już nie pamiętam dokładnie, jaką miałem wgraną melodyjkę, telefon. Wyświetlał się numer, którego nie kojarzyłem, albowiem wszystkie numery, które się wyświetlają w telefonie są dla mnie takie same, i już dawno przestałem się przejmować tym, kto dzwoni, a kto nie. Odebrałem telefon z Warszawy, tego odległego miejsca na ziemii, które nie runęło do tej pory chyba tylko dlatego, że jest mocno scementowane szarą strefą, a jego połączenia z mafią postradziecką, nie mam tu na myśli starej nomenklatury, wręcz przeciwnie, komunizm, który przeniknął wszystkie struktury ostał się jeszcze w kościele katolickim i wśród twardogłowych, którzy chętnie epatują sztandarem z wypisanym hasłem Prawa i Sprawiedliwoci, ale ze sprawiedliwocia nie maj nic wsoplnego...
Niestetz, tutaj si€ urzwa pryekay, y powodu awarii klawiaturz