Go to commentsFotografowanie leśnych kwiatów może być niebezpieczne
Text 80 of 94 from volume: Niezwykłe przygody i przeżycia
Author
Genreadventure
Formprose
Date added2021-04-17
Linguistic correctness
Text quality
Views857

Fotografowanie leśnych kwiatów może być niebezpieczne


Wiosna trwa już prawie miesiąc a mimo to zieleni tyle, co kot napłakał. A tak bardzo marzy mi się już wreszcie zielona, pachnąca, radosna. Skoro więc wiosna w pełnej krasie ciągle każe na siebie czekać, trzeba sobie jakoś samemu radzić. I właśnie dlatego wybrałam się wczoraj z naszym rodzinnym psem Aramisem do lasu, aby sfotografować sobie trochę leśnych kwiatów (geofitów) do albumu. Cobym mogła je później powiększone na ekranie komputera oglądać… i choć oko nacieszyć.

Weszliśmy do lasu wczesnym rankiem. Szło nam się bardzo przyjemnie. Las ma taki swój specyficzny zapach o porannej porze. Cudowny, rześki, miło łechcący nozdrza.

Na początku szliśmy głównym duktem. Po chwili jednak zeszliśmy z niego i weszliśmy w głąb lasu. Tam miałam nadzieję znaleźć jakieś ładne kwiatuszki. I rzeczywiście znalazłam. Sfotografowałam je i szukałam dalej.

Idąc ciągle przed siebie, rozglądałam się wokoło. Aramis szczęśliwy biegał swobodnie, raz za mną, raz przede mną. Czasami szedł równo ze mną. W końcu tak bardzo się zamyśliłam, że przestałam się rozglądać. Nawet już nie pamiętam, o czym tak intensywnie rozmyślałam.

Nagle za plecami usłyszałam szczekanie Aramisa. Odwróciłam się natychmiast i zauważyłam, że biegnie w moim kierunku jak szalony. Gdy już do mnie dobiegł, zaskomlał cichutko i położył mi się pod nogami. Zdziwiło mnie to. Ale wnet się dziwić przestałam, bo naraz, jakieś dwa metry przed sobą, zobaczyłam strome urwisko. Aż mi się z lekka w głowie zakręciło na ten widok. Kiedy już doszłam do siebie, położyłam się na ziemi i podczołgałam na jego skraj. Chciałam uwiecznić swoje szczęście... Bo gdyby nie Aramis, to... nawet nie chcę myśleć, co by się stało.

Aramis ciągle leżał i mnie obserwował. Nie skomlał już, bo go uspokajałam, że nic mi się nie stanie, że tylko zrobię zdjęcie i już zawracamy.



 


Zdjęcie nie oddaje prawdziwej wysokości urwiska. W rzeczywistości ma jakieś dwadzieścia metrów. Specjalnie zeszłam na dół, aby u jego podnóża oszacować wysokość... No i nie powiem, zrobiła na mnie wrażenie.



 


Wycieczka po lesie w poszukiwaniu wczesnowiosennych kwiatuszków była w sumie bardzo udana. Dzięki kochanemu Aramisowi w przepaść nie spadłam, a kwiatków  sfotografowałam sobie bez liku.



  Contents of volume
Comments (7)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
u nas we Galicji
śnig na polu leży
we wiosne tu u nas
nawet ksiondz nie wierzy
avatar
jam wrzeszczący
o mnie piszą
dre się tak
że nic nie słyszą

głuche stare baby/dziady
czytać jusz nie dajom rady
Wielka Moja Poezyja
starczy że otworzę ryja
avatar
Ciekawa i wzbudzająca dreszcze przygoda. Druga fotka bardzo mi się podoba. Szkoda, że poniżej niej gromadzą się odpady.
avatar
na odpady
nie ma rady
wszędzie śmiecie
są na świecie

jam przykład
brudu takiego
podziwiajcie
więc anskiego
avatar
Janko, tu nie uświadczysz w lasach odpadów. Jak już, to przy drogach wylotowych, gdzie "różni" ludzie się zatrzymują.
avatar
Anski, strzelasz rymami jak z kałasznikowa, ale one nic mądrego wnoszą. Czuję już przesyt.
Jak jeszcze raz coś tu u mnie wkleisz... zablokuję Cie. Przykro mi, bo nawet Cie trochę na początku lubiłam.
avatar
mowa Twa - o Pani!
serce moje rani
blokuj! trudna rada
zabij diabła gada
© 2010-2016 by Creative Media