Go to commentsMelepeta nie musi być melepetą?
Text 97 of 105 from volume: Wiersze satyryczne
Author
Genrehumor / grotesque
Formepigram / limerick
Date added2021-05-08
Linguistic correctness
Text quality
Views941

Melepeta nie musi być melepetą?


Gdy ci twoje nudne życie doskwiera,

Gdy ciągle cię bierze jakaś cholera,

Gdyś już tłusta/y niczym morska foka,

Gdy skrzeczysz na innych jak ta sroka...

Weź się niezwłocznie za swoje ciało,

A wtedy ci w głowie będzie już grało.



 


  Contents of volume
Comments (21)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Nie wiem Michalszka, czy Ty rozumiesz że dla niektórych osób - nudne życie, cholera etc... jest przejawem tak pojmowanej miłości do Boga, że poprzez cierpienie zbliżają się do Niego, naśladując KRZYŻ.
Moim zdaniem źle pojmowanej. Być może nawet przejawem braku szacunku do Boga, braku wiary. Bo skoro wziął na siebie cierpienie tego świata, to zostawił pole, w którym może się przejawiać radość, witalność, przyjemność. Asceza jest trudną drogą. A kiedy ktoś nieświadomie się w niej definiuje, może się zamienić w koszmar.

Przyznaję Ci najwyższe oceny, w dowód uznania, podjęłaś trudny temat. Ale może nie trzeba drążyć aż tak bardzo.

Pozdrawiam.
avatar
Arcydzieło, to jest wiersz satyryczny, a satyra rządzi się własnym prawem... jak to satyra. ;)
Każdy może ją rozumieć inaczej, tak jak i Ty ją po swojemu zrozumiałeś. Nie mam nic przeciwko temu, choć o tym, co piszesz, nie ma w nim mowy... Ale za ocenę dziękuję! :)
avatar
Ojej, dziękuję też za pozdrowienia i również pozdrawiam! :)
avatar
Mam takie przemyślenia, bo dosyć długo żyłem w Polsce. Dziś powiedziałbym - rusz tłustą dupę i idź na fitness.

Nie jestem wolny od `mesjanizmu`. I wiem, co znaczy, to znaczy, co znaczy podjąć próbę `cierpienia za miliony`.
avatar
Wierszyk fajny, ale mnie też podobała się wypowiedź arcydzieła dotycząca nudnego życia jako przejawu miłości do Boga.
avatar
Arcydzieło, ja też długo w Polsce żyłam, więc życie Rodaków znam.
A po co zaraz na fitness? Po co płacić, skoro tyle darmowych możliwości jest na łonie natury? :) Wystarczy mieć tylko chęci.
Hmmm... Nie jesteś wolny? To z pewnością niełatwe masz życie.
avatar
Janko, to też prawda, jeśli się skupić tylko na nudnym życiu oczywiście. ;)
Już nieraz o tym pisałam, że wielu mocno wierzących, nie ma szczęśliwego życia. Po prostu nie potrafią żyć szczęśliwie, bo to zjawisko "cierpienia", wpojone im przez kościół przysłania wszystko. Łącznie z radością życia. Nie rozumiem tego, przecież można wierzyć i być szczęśliwym człowiekiem... Czy nie?
avatar
No, nie jestem wolny. Od sentymentów. Tutaj w Niemczech, uczę się być skrupulatnym, cierpliwości. Więc z jednej strony nie jestem wolny, a z drugiej? Trzeba się na coś zdecydować. Ale mnie to balansowanie jakoś się udaje. Ciało jest współczynnikiem miłości pomnożonej poprzez możliwości. Gdybym umiał latać, być może powiedziałbym, ze jestem wolny.

Młodości, dodaj mi skrzydła.


Pewien obywatel się wzniósł, i słońce, które tak kocham, odebrało mu możliwości. Bo uzył nie tego kleju.

W sierpniu, może we wrześniu, będę miał wystawę. W okolicach zamieszkiwanych przez Michalszkę. Wtedy, jak będę pewien, wyślę zaproszenie. Wystawę obrazów. Moje obrazy są takie jak moje pisanie. Ale, wydaje mi się że jest większy margines, i większa wolność w ocenianiu. W każdym razie nie popełniam w moim malowaniu błędów ortograficznych.
avatar
Ha, to z góry dziękuję za zaproszenie, Arcydzieło!
Na malowaniu to ja się za bardzo nie znam, natomiast moja Córka tak. Też maluje, ale w większości zajmuje się grafiką... i biżuterią z kamieni szlachetnych.

Natomiast moja sławna kuzynka z Paryża, Ewa Kuryluk (pisarka, malarka i wiele jeszcze i..) ma wystawę w czerwcu w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Ale nie wiem, z jakiego miasta Ty pochodzisz.

Jesteś jeszcze młody, i pewnie wiele jeszcze razy zmienisz swoje podejście do wielu spraw.

A ten obywatel, to nie Ikar przypadkiem? Jeśli tak, to nie klej, a wosk słońce mu w skrzydłach roztopiło.
avatar
Ewa Kuryluk? Jaki ten świat mały. Jak chodziłem do szkoły, to napisałem piękny esej na temat Tycjana. I wspomniałem wtedy Panią Ewę Kuryluk. Znałem ją wtedy z działalności na rzecz ośrodków zamkniętych. Robiła wystawy dla pensjonariuszy. Chyba, że coś pomyliłem? Nie pamiętam, jak powiązałem jej działalność z malarstwem Tycjana. Pamiętam, że jak pisałem ten esej, to byłem w knajpie, oglądałem mecz Polska - Anglia, sławny wtedy Citko strzelił na jeden zero, a przegraliśmy mecz 1-2. Kupiłem sobie butelkę wódki i cierpiałem `za miliony`. To były piękne czasy.
avatar
Mieszkałem wtedy w Sosnowcu. Chodziłem do Studium Konserwacji Zabytków, nie przyjęli mnie na ASP ponieważ jestem daltonistą. W knajpie, która się nazywała LA odrabiałem lekcje. Tam napisałem ten esej.
avatar
`Amici Tworki`, teraz mi się przypomniało. asygnowany przez Ewę Kuryluk.
avatar
Arcydzieło, widzę, że ta tradycja robienia z siebie cierpiętnika na dobre Cię dopadła... Tyle że inaczej. ;)
A nie wiem, czy dobrze kojarzysz Ewę Kuryluk. Ona od wielu lat mieszka w Paryżu, ale wystawy ma na całym świecie. Także wieczorki autorskie.
W Internecie, jak chcesz, znajdziesz wiele informacji o Niej. W 2012 r. otrzymała Srebrny Medal Zasłużony dla Kultury "Gloria Artis"... Zaraz, przecież mam link do jej strony. Porównasz sobie i będziesz wiedział, czy o nią Ci chodziło. Ja jednak myślę, że to raczej niemożliwe.

http://www.kuryluk.art.pl/
avatar
A wiesz, że jednak to może być możliwe, skoro o Tworkach mówisz. Pamiętam, że ona wiele dla dla Tworek robiła ze względu na brata, był fizykiem.
avatar
Całkowicie popieram życiową myśl, zawartą w puencie.

PS. Prawie w tym samym czasie pisaliśmy o tym samym, a przynajmniej o podobnym "spojrzeniu na życie" ;) Dzień czy dwa wstecz zamieściłem tu drabbelka "Fitness".
avatar
Założyła fundację `Amici di Tworki`. Współpracuje z `Amnesty Internacional`. To ta sama osoba.

Moim nauczycielem był wtedy Stanisław Stach. Wybitny malarz, który miał ochotę pracować z młodymi. Pamiętam jak podbiegał do mnie i mówił - Sławek, zostaw, ten obraz jest już gotowy. Pozwalał mi na to, żebym mógł sobie postawić sztalugę blisko okna, właściwie nakazywał mi to, żebym mógł na parapecie postawić butelkę wódki. Przepraszam za osobiste wstrzynki. Tak jakoś mi się rozbujała pamięć. Masz rację, zrobiłem spory postęp. Ale młody? Ja wiem, mam już prawie 50 lat. Lecz kiedy wspominam tamte obrazy, mam najzyżej 20 lat. za co Ci serdecznie dziękuję.
avatar
Tak, Towarzystwo Przyjaciół Tworek "Amici di Tworki".
avatar
Hardy, byłam, przeczytałam. Dobre, ale się uśmiałam. Takim podejściem do aktywności fizycznej nigdy w głowie grać nie będzie. :D
avatar
No popatrz, Sławek, wczoraj przegapiłam Twój ostatni komentarz.
Tak, miałeś rację, to Ewa Kuryluk. W tamtym momencie nie od razu zaskoczyłam o tej jej działalności (zainspirowanej Piotrusiem), a wiele mi o niej opowiadała.
Dobrego miałeś nauczyciela, skoro tak Ciebie traktował. Ale z tą wódką to chyba przesadził...? A może i nie? Może na lekkim rauszu lepiej się maluje? Nie wiem, nie znam się, jestem zarobiona i nie mam czasu się nad tym zastanawiać. ;)
A jeśli chodzi o Twój wiek, to rzeczywiście myślałam, że jesteś dużo młodszy, może trzydziestoparolatkiem co najwyżej.
Miło mi, że przywołałam Twoje wspomnienia.
Spokojnego dzionka, Arcydzieło!
avatar
Wiek nie gra roli. Jeszcze 10 lat temu uczyłem się jeździć na deskorolce.
avatar
Arcydzieło, a ja na inline skates się 10 lat temu nauczyłam. Jasne, że wiek nie gra roli. Ważne, jak się czujesz, a nie jaki pesel masz. No ażeby się dobrze czuć, niezbędny jest ruch na świeżym powietrzu. Akurat wróciliśmy z całodziennej wędrówki.
W zdrowym ciele, zdrowy duch... i radość życia. :)
© 2010-2016 by Creative Media