Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | prose |
Date added | 2021-07-14 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 846 |
- Siuśki, Jakieś, Teplecki i Wituś do mnie!
- O, jesteście! Dobrze. Mamy tutaj pana od mody i wizerunku, bo rozumiecie? Badania takie robiliśmy, że te rzeczy są istotne. Tak nam wyszło w badaniach. Ten pan tutaj... jak panu tam?
- Mosze Polakowski.
- Tak, pan Polakowski powie wam, co tam trzeba poprawić, żeby było dobrze. A potem przyjdziecie do mnie, zobaczymy jak to wszystko wygląda. Proszę...
- (Wituś) Boże, jakie on ma pejsy?
- (Siuśki) Kto?
- (Teplecki) Polakowski, durniu..
.- (Siuśki) To jaki on Polakowski?
- (Jakieś) Podszywany jak cała reszta.
- (Wituś) I on ma nas uczyć mody?
- (Siuśki) I wizerunku.
- (Teplecki) Ja, to go pierdolę.
- (Wituś) Ale szef kazał!
- (Siuśki) To, ja zamknę oczy.
- (Jakieś) A jak będzie pokazywał?
- (Teplecki) Ja pierdolę...
- (Polakowski) Pan Teplecki, proszę!
- (Wituś) No idź kotuś, musimy. Wszyscy musimy!
- (Teplecki) Pierdolę... Co, ja źle wyglądam?
- (Jakieś) Idzie pan, bo szef się wścieknie
.- (Teplecki) Ty, mi tu nie pierdol, smarku.
- (Siuśki) To może ja pójdę? Ja zawsze chodzę jak szef każe.
- (Teplecki) Ty durniu już się nie odzywaj.
- (Siuśki) A co?
- (Teplecki) Caryca.
- (Siuśki) Jaka caryca?
- (Teplecki) Katarzyna.
- (Siuśki) I co z nią?
- (Teplecki) Jajco.
- (Wituś) Panowie! Dajcie spokój! Obowiązek czeka.
- (Teplecki) Dobra, idę już...
- (Polakowski) Hmm... U pana, to w zasadzie nie ma... to znaczy, my musimy, jakby tu powiedzieć... zrobić dużą zmianę.
- (Teplecki) Jak dużą? Panie! Żebym ja się potem przy goleniu nie zacinał!
- (Polakowski) A pan się goli w ogóle?
- (Teplecki) Jak mam czas.
- (Polakowski) No, to chyba pan go zbyt wiele nie ma?
- (Teplecki) Na co inne mam.
- (Polakowski) Dobrze. Ale ta marynarka z tyłu... To nie może tak być, tym bardziej, że przecież pan eksponuje głównie ten element wizerunku. Rozumie pan?
- (Teplecki) Co? Za krótka?
- (Polakowski) Fatalnie... Te plecki, panie Teplecki. To trzeba ogarnąć przede wszystkim.
- (Teplecki) To może ja się zacznę przodem ustawiać?
- (Polakowski) Nie, lepiej niech zostanie jak jest. Wie pan, w pańskim wieku nie ma sensu zmieniać starych nawyków. Tym bardziej tak praktycznych. Wystarczy, że dobrze zrobimy ten tył. No i fryzjer... No, dobrze. To ja panu już dziękuję. Niech pan poprosi pana Jakiegoś. Do widzenia panu.
- (Teplecki) Do widzenia.
- (Wituś) I co? I co?
- (Teplecki) Koszerną parynarkę kazał mi nosić
.- (Siuśki) Mocne. A myckę też?
- (Teplecki) Puknij się, durniu.
-(Siuśki) No, co? No, co?
-(Wituś) Tylko marynarkę? A reszta?
- (Teplecki) Jaka reszta? Mówił, żebym niczego więcej nie zmieniał.
- (Wituś) Ślepy musi być...
- (Siuśki) Kto?
- (Jakieś) Hi hi hi!
- (Teplecki) Szczeniak ma szczęście w oczach. Nie wiem z czego się śmieje, ale mam nadzieję, że z tego durnia.
- (Siuśki) Dzieńńń dobry!
- (Polakowski) Dla pana bardzo dobry!
- (Siuśki) A dlaczego?
- (Polakowski) U pana wszystko jest dobrze. Bardzo dobrze.
- (Siuśki) To po co, pan, mnie wezwał?
- (Polakowski) Teczka z dokumentami jest dla pana, żeby pan zaniósł, gdzie trzeba.
- (Siuśki) Panie, co pan? Ja mam pańskie teczki nosić?
- (Polakowski) Nie moje. Pański szef kazał panu przekazać.
- (Siuśki) Jak to? Panu kazał przekazać? Dla mnie?
- (Polakowski) Dokładnie.
- (Siuśki) A kto panu powiedział, że ja noszę te teczki? I co tam w ogóle jest w środku?
- (Polakowski) Nikt mi nic nie mówił. Podobno ustawa jakaś. Antymasturbacyjna, czy jakoś tak.
- (Siuśki) Naprawdę? To dobrze. Ja mam lalę od tych spraw. Niejedną.
- (Polakowski) Doskonale. To niech pan zaniesie od razu.
- (Siuśki) W nocy zaniosę. Wie pan, ja dla szefa to wszystko zrobię. Nie tylko te teczki, wie pan. Czasem wiersz napiszę, czasem piosenkę. A co tam, dla szefa, to ja bym Księżyc złapał. Jak motylka. I zaniósłbym do gabinetu szefa. Ten Księżyc. Żeby wiedział, że ja wszystko...
- (Polakowski) Dla pani, to ja wystawię receptę. W aptece pani kupi, albo od kupca jakiego.
- (Wituś) Receptę? Tak od razu? Bez badania?
- (Polakowski) Proszę pani, ja się znam na gapiach. To recepta na wizerunek, a jak pani coś dolega, to niech pani się uda do lekarza.
- (Wituś) A skad pan wie? A, nie, nic mi nie dolega.
- (Polakowski) Doskonale. Melisa proszę pani, herbatka z melisy. Pije pani herbatę, kawę?
-(Wituś) Oczywiście. Niejedną.
- (Polakowski) No właśnie. To zamiast zwykłej herbaty i kawy proszę pić meliskę. Rozumie pani? Najlepiej dużo drzemać w tym trudnym okresie. Po co się denerwować? Wtedy są poty, rumieńce. Ba! Niekontrolowany chichot. Płacz. Po co gapiom na to patrzeć? Dwie filiżanki na czco proszę, dwie po obiedzie i jedna po. Wieczorem, też dobrze, żeby pani sobie popijała. Na spokojnie. To wszystko. Dziękuję pani.
ratings: very good / excellent
ratings: perfect / excellent
Na swoich kolanach
Przed obliczem Pana
Oj dana oj dana ;(
Czyli prosty przepis na karierę, której szczęsne miłego początki, lecz koniec zawsze żałosny.
Nie mieć własnego zdania
Od śniadania do śniadania
Mówić to co kazał Wania
Oj dania oj dania ;(
Śmiać się można ze wszystkiego, jak jest sens i treść godna śmiechu. Ja się często śmieję sam z siebie, bo lubię, ale z innnych też się lubię pośmiać.
Czasami tak skutecznie, że niektórzy wyżebrują w administracji o kasowanie moich tekstów, czego nigdy nie robiłem, o co można spytać Lottę, ale dawniejsze komuchy mają to we krwi, żeby uprzątać przedpole z przeciwników politycznych, a samemu napierdalać na innych pod pozorem losów Franka, bo komuchom wszystko wolno, ale innym absolutnie - NIE. Tak przynajmniej ta czerwona szarańcza uważa.
Legion, coś przysiadłeś w pęcinach z pisaniem. Może poznałeś jakąś żeńszczynę i nie masz czasu na ambitniejszy tekst?
Póki co pozdrawim, a sytuacją polityczną się tak nie turbuj. Dobra zmiana potrwa jeszcze latami. A po niej będzie jeszcze lepsza zmiana, a nie odgrzewany gostek z Unii, którego dziadek służył w Wermachcie, bo skoro mój dziadek nie służył w Wermachcie, to jak ja mogę być takim samym "Polakiem", jak niemieckojęzyczny Donek? Prawda?
ratings: perfect / excellent
Janko, całkowita racja. Błąd na błędzie. Nie ma tłumaczenia, ale napiszę tylko, że jak mnie naszło, to po prostu usiadłem i w 40 minut upierdoliłem tekst i zapisałem bez poprawek. Potem czytałem i śmiałem się z tych durni przez godzinę. Oczywiście wyobraziłem sobie całą tę sytuację i pisałem, co słyszałem i widziałem. Bez wymyślania. Część tekstu, szczególnie upadlającego bohaterów, usunąłem. Najbardziej podobał mi się fragment z Siuśkim, że u niego wszystko jest dobrze. Bardzo dobrze. Hahahahahah!
Von Knoedel:
No, coś w tym jest, co napisałeś. Byłem z ekipą na corocznym Holland`s Glory, dla relaksu nieosiągalnego w ojczyźnie piździźnie i na spotkaniu fan clubu Baphometa. To taki babski idol, rozumiesz?