Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-07-24 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 636 |
Bez ustalenia jakiegokolwiek następnego terminu spotkania, mocno obrażona Oliwka, podała mu tylko swój numer komórki i odeszła, zostawiając Dawida nadal siedzącego na parkowej ławce. Gdy mężczyzna rozmawia z jedną dziewczyną o innej, to oznacza, że o tę drugą chodzi mu bardziej. Niczym więc bardziej jej do siebie zrazić nie mógł. Bo chociaż była od Mai nieco młodsza i miała w sobie tyle samo wdzięku, to mimo, tych jej zalet, nie o niej marzył. I chociaż ona, w swoich myślach, już dość dawno zdecydowana na związek z nim, to teraz tę decyzję musi znowu poważnie przemyśleć. W ich związku we dwoje, Maję będzie przecież tylko zastępowała a w związku ich trojga pozostanie zawsze tą drugą. Czy więc ma jeszcze nad czym się zastanawiać. Czy dzisiejsze spotkanie zniszczyło ostatecznie jej nadzieję na ułożenie sobie życia, tak aby bez obciążania swoją osobą przyjaciółki, dla której jest tylko odskocznią od rzeczywistości i dobrowolną kochanką, mogła sama zdecydować o swoim losie? Jeśli tak, to już dłużej walczyć o siebie nie zamierza.
Jednak ją odratowali. Mimo, iż po użyciu kilkadziesiąt silnych tabletek nasennych, w kącie piwnicy skryła się przed wzrokiem Mai, to jednak nie dała rady odejść nim ta ją odnaleziona. Teraz leży na toksykologii i dzięki temu, że nadal nie ma tutaj żadnych odwiedzin, może w samotności przełykać gorzkie łzy przegranej i zastanawiać się, dlaczego, skoro życie nie do końca ją lubi, to nawet śmierć nie chciała jej od niego wybawić? Czy nadal musi tylko przy jedynej przyjaciółce cierpieć odrzucenie rodziny i tego przewrotnego Dawida. Tak bardzo chciała pokazać swoim starym, że komuś na niej zleży, nawet, gdyby ta jej miłość była trochę udawana a Dawid kochał tylko jej ciało a nie walory duszy. Lecz nawet tak skromnych swoich marzeń nie może spełnić, bo okrutny los nie wyraził na to zgody.
- I co tej małpie strzeliło do głowy? – Nie może wyjść ze zdziwienia Maja, dla której niezrozumiała decyzja Oliwki, jest zagadką niemniejszą niż wszystkie tajemnice wszechświata.
- To nasze życie jest diabła warte, ale przecież kiedyś wyjdziemy na prostą i chociaż tylko we dwie, lecz stworzymy sobie swój własny dom pełen naszej miłości. Dlaczego ta małolata tego nie rozumie. Jak mogła tak mnie zawiść? Czyżby moje uczucie tak mało dla niej znaczyło?
- Dlaczego nie odbierasz ode mnie telefonów?
- Trochę nie mogłam i trochę nie chciałam. Nie mogłam, bo miałam kłopoty z powrotem do tego koszmarnego życia i nie chciałam tłumaczyć się z tej mojej ucieczki od twojej miłości.
- To dlaczego uciekłaś?
- Tego nie wiem. Ale, to że zostałam zmuszona do powrotu, wcale nie znaczy, że wróciłam. Raz podjęta przeze mnie decyzja o odejściu z twojego życia jest ostateczna. Tak mi przykro, że cię zawiodłam i chociaż nadal cię kocham, to jednak, gdy mnie tylko stąd wypuszczą, już do ciebie nie wracam.
Nim Maja zdążyła jeszcze o cokolwiek Oliwkę zapytać, smartfon dał jej znać, że połączenie zostało zakończone. W jednej chwili jej życie runęło także. To, co wydawało się takie trwałe, ich miłość, mimo tylu wspólnych przeżyć, ma od tej chwili być tylko wspomnieniem. A Maja ma zostać sama.
- Tak starałam się aby szczeniarze nie przytrafiło się nic złego i nie spotkała jej żadna krzywda, a ona teraz bez skrupułów zdecydowała za nas obie, że już nie muszę o nią dbać, bo już sama spieprzy sobie życie a ja nie mam prawa jej tego zabronić. Czym ją zraniłam?
Jakby poszukując minionych chwil, które jeszcze tak niedawno były rzeczywistością, zapłakana Maja, której w pustym mieszkaniu już nic zatrzymać jej nie mogło, błądziła po ulubionych miejscach.
To tutaj po raz pierwszy Oliwka powiedziała o swojej miłości, a tam całowały się tak namiętnie, że omal zabrakło im tchu.
I tak wspomnienie po wspomnieniu i łza po łzie, wreszcie dotarła miejsca szczególnego. Parku, który wiedział o obu dziewczynach nieomal wszystko i był świadkiem ich niewielkich wzlotów i ogromnych upadków. Usiadła na ławce i nie zważając na łzy, które pod wpływem myśli, długimi strużkami spływały po jej zaczerwienionych policzkach i plamiły bluzeczkę, marzyła o ukochanej Oliwce. Nic więc dziwnego, że tak zatopiona w swojej bajce od dwóch dziewczynach, które żyły długo i szczęśliwie, nie usłyszała, gdy pędzący za swoimi marzeniami i codziennie jej tutaj poszukujący Dawid, w swoim okrzyku radości, witał ją uśmiechem promiennym i tęsknym spojrzeniem.
Maja, trochę jeszcze błędnym wzrokiem spojrzała na niego i nie dowierzała swoim oczom.
- Czy ty mnie śledzisz? Od naszego poprzedniego spotkania jestem tutaj po raz pierwszy i znowu cię widzę. To nie może być przypadek? Powiedz, że się nie mylę.
- Nie mylisz się, bo przychodzę tutaj codziennie i tylko za tobą się rozglądam. I wreszcie cię widzę. Czy to nie cudowne?
- Dla mnie, czy dla ciebie?
- Dla nas obojgu.
- A to niby jak? Nie mamy wspólnych spraw. Nie znam cię zupełnie i jak dobrze zauważyłeś, nie bywałam tutaj aby cię zobaczyć? Dlaczego więc myślisz, że właśnie teraz twój widok mnie ucieszył?
- Bo jesteś sama i tak, jak ja, nie chcesz, aby tak nadal było.
- A nie pomyślałeś, że właśnie tego chcę?
- Nikt tego nie chce. Nawet taki samotnik jak ja, gdy spotka wreszcie tę swoją jedyną, już tylko z nią chce być.
- To idź ją szukaj.
- Mówię o tobie.
- A ja o tym, że ci nie wierzę. Bądź szczery i przyznaj, że chcesz się ze mną tylko trochę pobzykać.
- Tak, to też. I to nawet bardzo. Ale ten skrót myślowy, nie jest do końca prawdziwy. Nie odbieraj mi tej radości z poznawania twojego ciała. Jestem romantyczny i takie nazywanie bzykaniem wszystkiego, co może się między nami zdarzyć, uwłacza dziewczyno twojej godności. I chociaż rzeczywiście marzyłem o seksie z tobą, to przecież, nie tylko dla tej jednej nocy, tak intensywnie ciebie poszukiwałem.
- Ale ja, tylko na tę jedną noc mogę się zgodzić. Czy to ci wystarczy?
Porzucona przez Oliwkę, Maja nie broniła się długo przed Dawidem. Akurat trafił w jeden z jej najgorszych dni i dlatego, z powodu strachu przed samotnością, już bez udawania zupełnie niedostępnej świętoszki, zdecydowana była na spędzenie z nim nocy.
A on, chociaż nieco tym zdziwiony, nad tą jej decyzją postanowił zastanowić się później. Teraz chciał tylko, aby jak najszybciej jego marzenie o zbezczeszczeniu swojej ikony piękna wreszcie się dokonało. Nie mamił jej więc degustacją kawy, nie zaproponował koniaku, lecz już od progu domu, zaniósł ją do swojego ogromnego łoża, w którym po chwili, po zrzuceniu zbędnej kołdry, już zupełnie nadzy zaczęli wspólne poznawanie swoich ciał. Z początku, nieco stremowany jej odważnym zachowaniem i pełnym poddaniem się jego woli, z każdą następną chwilą coraz śmielej pieścił dłońmi jej ciało, aby później delikatnie całując jej najbardziej intymne zakamarki, zaczął ją i siebie doprowadzać do pełnego zadowolonia, będącego początkiem ich wspólnej rozkoszy.
Maja, która tylko przez Oliwkę była pieszczona prawdziwie, tym razem przy Dawidzie doznawać zaczęła uczucia podobnego do podniecenia jakiego tylko przy niej doznawała. Inni mężczyźni, których przecież już wielu miała, skupiali się zwykle tylko na seksie. A nawet, gdyby któryś z nich próbował ją doprowadzać do orgazmu inaczej, niż tylko przez gwałtowne jej pieprzenie, to tego nie pamięta. Miała wtedy swoją ukochaną dziewczynę i nie chciała okazywać swojego podniecenia przy zupełnie obcych facetach. Teraz jednak było zupełnie inaczej. Dawid, nie dość, że nie był nieznajomym, to teraz nie miał już żadnej konkurencji. Oliwki przecież przy Mai już nie było a on mógł zacząć ją zastępować.
Ta myśl rozluźniła ją zupełnie. I od tej chwili oddawała się Dawidowi całkowicie i bez żadnych zahamowań, jęcząc przy tym i krzycząc z rozkoszy. I im bardziej była podniecona, tym jego ruchy stawały się gwałtowniejsze. Leżąc pod nim już prawie zupełnej ekstazie, po raz pierwszy poczuła, iż może pokochać mężczyznę i nie jest skazana tylko na miłość Oliwki. Dlatego, tylko przez moment poczuła, że właśnie teraz świadomie ją zdradza, bo już po chwili i o tym już pamiętać nie miała siły, bo właśnie oboje doznawać zaczęli apogeum wzajemnego uniesienia i gdy pod wpływem zupełnego zaspokojona wbiła w plecy Dawida swoje paznokcie, to on właśnie ciepłym płynem napełnił nałożoną na penisa gumkę.
Oboje na chwilę bezwładnie opadli na łóżko i ciężko dysząc, chłonęli ostatnie drobinki przeżytej właśnie rozkoszy. Po chwili, mieli znowu rozpocząć kolejne zmagania, aby raz rozgrzane ich ciała doznać mogły następnych rozkoszy.
- Maju. Nie wiem, jak mam ci dziękować ze te chwile. Już od tak dawna na nie czekałem. Już po raz pierwszy, gdyśmy się spotkali, coś mi sobą przypomniałaś. Szesnaście lat temu i to w tym mieście, pewna kobieta urodziła moje dziecko. A ponieważ nie mogliśmy być razem, tej dziewczynki nigdy później już nie widziałem. Wiem tylko, że ma twoje imię. Dlatego właśnie, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ciebie, zapragnąłem, aby cię zdobyć.
- Co ty pieprzysz? A, jak miała na imię ta kobieta?
- Maria. A dlaczego pytasz?
- No to ładnie tatuńciu. Zachciało ci się małolaty, to masz. Właśnie pieprzyłeś się ze swoją zapomnianą córcią. A to kurwa jest już totalne dno. I twoje i moje. Dlaczego tak uparłeś się na naszą rodzinę? Najpierw nawiałeś od mojej matki a teraz zajebałeś mnie ostatecznie. To, czy teraz będziesz mógł spojrzeć na siebie w lustrze, gówno mnie obchodzi, ale jak ja mam teraz nie siebie patrzeć, to już jest ważny problem. Jestem zajeżdżona, jak ostatnia szmata. Przez ciebie już niżej upaść nie mogę. Jesteś z tego dumny?
Maja już niczego więcej już powiedzieć nie zdołała. Zalana łzami usiadła na krawędzi łóżka i błędnym wzrokiem błądziła po pokoju. Właśnie odnalazła ojca, którego wcale nie szukała i nie chciała nigdy poznać i nieomal w tej samej chwili stała się uczestniczką tego pierdolonego związku. Nic już gorszego spotkać jej nie mogło. I chociaż była już w życiu nieletnią naćpaną lesbą i dziwką, ale tak kurewsko wrednego scenariusza jej życie nie przewidywało.
- I coś ty mi najlepszego zrobił? Dlaczego cię spotkałam. Doprowadziłeś mnie do upadku. A chciałam być tylko kochana.
Dla Dawida, jego świat nie zawalił się tak ostatecznie. I chociaż nie był on tak nowoczesny jak Maja, nigdy koksu nie wciągał a dziwek trochę się brzydził, to jednak, ponieważ w swoich marzeniach zawsze poszukiwał takich nieskażonych młodych i niewinnych dziewczyn, to trochę jednak było mu szkoda, że teraz, gdy wreszcie taką zdobył, to okazałą się jego córką. Nic o niej nie wiedział, lecz już sam fakt, że się z nią przespał, potraktował jako zdobycz i nie miał wobec niej zupełnie szczerych planów, to ona go za to ukarze i odejdzie. A, już teraz wie że chce aby z nim została.
I nawet fakt, że i on, ani przez chwilę poznać swojej córki nie chciał, w niczym tego ich spotkania nie usprawiedliwia. Bo jednak się spotkali. I nie było to tylko ciepłe poznanie krewnych, lecz wzajemna orgia dwojga niezaspokojonych żądz. I co ma teraz uczynić? Prosić ją o przebaczenie? Chyba nie? Bo i za co? Przecież sama go do tego sprowokowała. Może najlepiej zrobi, gdy ją skrzyczy, że smarkula w jej wieku uprawia seks? A już najlepiej będzie, gdy oboje zapomną, jakie pokrewieństwo ich łączy i skupią się tylko na swojej miłości?
I im głośniej ona łkała, tym w jego głowie myśli kotłowały się coraz szybciej. Po chwili, zgubił nawet swoje koncepcje obrony siebie i ataku na nią. A jeszcze za moment, było mu już wszystko obojętne, co się z nim stanie, byle tylko Maja zechciała z nim zostać.
Przecież to im obojgu, ten parszywy los zgotował takie bagno, chociaż chcieli być szczęśliwi. I było im tak wspaniale.
On, nie wystraszył się jej młodości i po raz pierwszy w życiu miał wreszcie w objęciach tak słodką istotę a i ona czuła się z nim wspaniale, więc, gdyby nie to, że kiedyś to on ją spłodził, teraz nadal obojgu nic by już do szczęścia nie brakowało. Jakie to niesprawiedliwe, że teraz zamiast myśleć o kolejnych uniesieniach, martwią się swoim upadkiem.
Jego zrealizowane właśnie wizje, w których błądził po jej cudownym ciele słodkiej nastolatki i jej gorące pozwolenie na te jego czyny, w tak makabryczny sposób urealnione, stały się źródłem najbardziej zakazanego owocu i nie chce by odeszła. Chce jej tutaj. Już teraz prawdziwie i bez odrobiny oszustwa. Na zawsze i póki śmierć ich nie rozłączy.
- Co ja bredzę, - myśli – opanowało mnie jakieś szaleństwo. Czy, to zło było we mnie zawsze? Pokochałem nieletnią córkę, zrobiłem z niej swoją kochankę i zamiast samego siebie za to spoliczkować i paść krzyżem na podłogę, błagając Boga o łaskę a ją, aby nakazała mi myśleć o sobie tylko jak swoim dziecku, patrzę teraz na nią, nie z czułością ojca do wspaniałej córki, lecz samca, który z uroków jej młodości i ciała, korzystać chce nadal, brukając jeszcze bardziej ten ich zakazany związek.
- Co teraz z nami będzie? Co zrobimy?
Dawid nie wiedział, czy pyta tylko siebie, czy i ją. Jakby to właśnie ona miała znaleźć dla niego jakieś rozwiązanie, aby poczuł mniejszą winę, aby go usprawiedliwiła.
Pewnie zapytał o to na głos, bo Maja nagle wstała i gdy tylko się do niego zbliżyła, zaczęła okładać go pięściami a rozdrapywać jego twarz swoimi ostrymi pazurkami. Nie bronił się, lecz, gdy po chwili nieco osłabła, objął ją i mocno otoczył swoimi ramionami, aby będąc bliżej niej mniej też cierpieć.
Czuł teraz, jak jej łzy spływają po jego torsie a jej drżenie zamiast ustępować zaczyna się zmieniać. I nim zorientował się dlaczego tak się dzieje, Maja go pocałowała.
Po chwili oboje leżeli już na jeszcze mokrym od ich spoconych ciał prześcieradle a ich bezruch zamienił się w kolejną walkę żądz zmagających się ze swoim nieszczęściem w drodze do pełnego spełnienia.
Ani tego dnia ani następnego, oboje nie wiedzieli, jak mają siebie ukarać za to co ze sobą robili i co nadal mają taką wielką chęć. Nie patrzyli nawet w swoje oczy, aby w nich własnej żądzy nie ujrzeć. Nie rozmawiali, aby słowami nie skomplikować jeszcze bardziej tej wzajemnej fascynacji. Dno, w którym tak nagle i niespodziewanie się znaleźli, teraz nie było takie straszne i wychodzić z niego nie zamierzali. Oczywiście czuli, że milcząc o swoim upadku, mniejszym go nie czynią, lecz na razie przyzwyczaili się do jego wielkości. I ze zdziwieniem stwierdzali, że im to zupełnie nie przeszkadza.
Bo skoro nadal siebie pragną, to już się wyspowiadali z tego swojego kazirodczego grzechu. Tak niedawno jeszcze nawet siebie nie znali. Teraz stali się rodziną. I chociaż, nadal jednak nie są córką i ojcem, lecz tylko parą kochanków, to połączeni swoimi żądzami i tą nieakceptowalną miłością, są sobie bliżsi, niż to z ich pokrewieństwa wynika.
Ich związek, tak dotąd niewyobrażalny stał się faktem. Przez oboje chcianym i przez to mniej tragicznym. Przeklętym przez świat i może przez to tak bardzo podniecającym. Gubiącym ich dusze, lecz zbawiającym ciała.
Maja, która przedtem przy Dawidzie chciała uciec od bezdennej samotności a on z tego samego powodu pożądał jej ciała, tak teraz, gdy przez te swoje pragnienia nieświadomie zostali wplątani w miłość tak dramatyczną i porażającą, to bojąc się jej zgubnej siły, na świadome tej wzajemnej fascynacji zdecydować się nie potrafią.
Pobyt w szpitalu skończył się i Oliwka, której determinacja nakazywała dotrzymywania swoich postanowień, wróciła do matki.
- Co tutaj robisz? Przecież masz być u ojca.
Tak po kilku miesiącach niewidzenia, gorąco i serdecznie powitała swoją córkę rodzicielka. W chwilę później, zupełnie nie czekając na jakąkolwiek jej odpowiedź, zajęła się swoimi sprawami i położyła na łóżku. Z zakrytą przez książkę twarzą, udając mocno zaczytaną, zasnęła prawie natychmiast, głośno chrapiąc.
W mieszkaniu panował totalny rozpiździel. Wśród walających się wszędzie pustych butelek po różnorakich alkoholach, leżały naczynia i sztućce, z których, te najdłużej niemyte pokryły się już pleśnią. Całości tego meliniarskiego wystroju dopełniały tumany osiadłego na meblach kurzu i podłoga pełna pozostałego tam a naniesionego jeszcze zimą piasku. Oliwka, której ten stan, kiedyś ich wspólnego domu, nieco zmroził, aby niczego z tego naturalnego wystroju zaprojektowanego przez matkę nie zniszczyć, wyszła.
Do ojca odwagi iść nie miała. Wyzwie ją od dziwki i wyrzuci. To pewne. A jeśli ma już jakąś nową pindzię, to Oliwka nie przekroczy nawet progu jego mieszkania. Szkoda nawet próbować. I do niego powrotu nie miała. Ojciec za ten numer z Mają, jej nie przebaczy. Pokazały mu przecież, że wiedzą, jakim jest zbokiem. Miał za swoje. Ale przez to, Oliwce nie pozostało nic innego jak tylko pójść do domu jedynej przyjaciółki i przeprosić ją za podeptanie ich miłości. Oliwka po cichu liczyła, że może chociaż stamtąd, przez pamięć wspólnie przeżytych chwil i litość nad jej pokręconym życiem, nie będzie się musiała natychmiast ewakuować. Pełna obaw weszła do domu.
- No chociaż ty wróciłaś. – Powitała ją Maria, która tę pustkę panującą w domu jakoś zauważyła, bo z powodu pandemii większą część wykładów i konsultacji ze studentami prowadziła zdalnie.
- Już nawet myślałam, że się wyprowadziłyście? – Dodała – I skryła się w swoim pokoju.
Ich wspólna sypialnia wyglądała nieco dziwnie. Jakby Maja stąd dopiero co wyszła. W kubku stała niedopita kawa a na talerzyku napoczęta kremówka. Na łóżku leżały jakieś ciuchy i poza tymi objawami wyraźnego pośpiechu, panował tutaj ład i porządek.
Mimo, iż do tej pory Majka nie odbierała od niej telefonów, Oliwka spróbowała jeszcze raz. Smartfon rozdzwonił się. Był w tym pokoju i leżał na ławie. Nieodebranych połączeń było niewiele a wszystkie od niej.
- Dlatego nie odbierała. Lecz która dziewczyna wychodzi z domu bez komórki?
Już zupełnie zaniepokojona, rozpoczęła poszukiwania. Na szczęście Majki w domu nie było. Wszystko wskazywało, iż nadal żyje i tylko, aby nie spędzać swoich nocy zupełnie samotnie, gdzieś się zaszyła.
To tajemnicze zniknięcie, chociaż zrozumiałe, było prawie niewykonalne. Majka u swoich klientów nigdy na dłużej niż było to konieczne nie zostawała a żadnych znajomych prócz Oliwki nie miała. Ale przecież gdzieś jest. I musi jej tam być na tyle dobrze, że nadal do swojego rodzinnego domu nie chce wracać.
Oliwce nie pozostało nic innego, jak tylko czekać tutaj na jej powrót.
- Jesteśmy nienormalni.
- Jesteśmy.
- Powinniśmy być wyklęci.
- Powinniśmy.
- Ale jest mi z tobą tak dobrze.
- A mnie z tobą.
- I co my kurwa najlepszego robimy. Pieprzę się z tobą tatuśku i czuję jakby nic wspanialszego spotkać już mnie nie mogło. I boję się żeby nikt o nas się nie dowiedział i chcę krzyczeć z radości: To on mi daje niepojęte szczęście. Mój ojciec. Mój gnębiciel. Mój zbawca. Czy to kurwa nie cudowne?
- Nie przeklinaj.
- Nie pouczaj mnie, bo nie lepszy ode mnie. Myślisz, że dawanie dupy własnemu ojcu będzie jeszcze rozkoszniejsze, gdy przestanę kląć.
- Nie. Masz rację. Pieprzenie córki i tak jest kurewstwem, nawet, gdy je nazwę tylko drobnym odstępstwem od normy.
- Z tym drobnym to już przesadziłeś. Jak kiedyś Abraham złożył w ofierze prawdziwemu Bogu swojego syna Izaaka, tak ty składasz swoją córkę Maję bogu rozpusty, a mówisz, że to drobiazg. Jahwe nie przyjął jego syna i darował mu życie a nasz popieprzony bożek, z zadowoleniem zabiera moje i twoje resztki godności i cieszy się naszym upadkiem.
- I niech tak będzie
- Amen papciu.
Gdyby słuchający tego dialogu sami ściśle przestrzegali moralności, to obojgu jego uczestnikom już by zagrozili stosem, lecz na szczęście czasy się zmieniły. Świętoszków i inkwizycji już nie ma, a świat nie takie już rzeczy strawić musiał i przyzwyczajony już do wszystkiego po takich wybrykach Dawida i Mai, nie dostanie ani niestrawności, ani zwykłej zgagi, czy nawet niewielkiego bólu brzucha.
- Muszę wrócić do domu po jakieś ciuchy i swój laptop, bo pieprzenie pieprzeniem a nauka nauką.
- Jadę z tobą.
- Byłoby miło Dawidzie.
Mógł jej kupić nowy sprzęt, z pewnością lepszy, lecz pierwsza wspólna wycieczka do domu jego córki, w którym przecież sam kiedyś mieszkał, wydała mu się wspaniałą okazją do zobaczenia po tylu latach Marii. Nie zdradzą jej swojej tajemnicy. Nie opowiedzą, jak im jest ze sobą wspaniale, lecz oznajmi jej matce, że teraz on roztoczy nad Mają opiekę i zrobi wszystko, aby ona była przy nim szczęśliwa. Chętnie też obejrzy, łóżeczko w którym jego ukochana Maja codziennie zasypiała wtulona w swoją podusię. Ten sentymentalny romantyzm pomieszany z czułym fetyszyzmem wydał mu się szczególnie atrakcyjną częścią ich wspólnej podróży.
Po dwóch dniach byli już gotowi na spotkanie z przeszłością Mai i do walki o jej przyszłość. A ściślej o ich przyszłość. Przecież, mimo iż ani przez chwilę nie chcą się rozstawać, to nie deklarują wobec siebie niczego. Ani nieoficjalnie, ani tym bardziej oficjalnie tym swoim związkiem chwalić się nie mogą. I tylko póki oboje tego chcą, to nagle wybuchłe w nich uczucie, oparte tylko na seksie, może ich mobilizować do trwania lub, gdy ich wzajemna fascynacja sobą nieco zmaleje, mogą zdecydować o rozstaniu. A, że są rodziną, to nawet wtedy, Dawid jako ojciec musi nadal się swoją córką opiekować. Co więcej, nawet ich wygasła miłość nie zwolni go już przecież z takiego obowiązku. Na szczęście, po tym co razem przeszli i po tym co jeszcze ich czeka, nawet ich rozstanie nie będzie dla oboga aż takie przykre. Bo i wtedy między nimi nie wszystko się zmieni. Będą żyli jak teraz, chociaż noce zaczną spędzać osobno.
I to nie Dawid postanowi wtedy, czy Maja w tym jego domu zostanie, czy wybierze inną drogę dla swojego życia. To ona o wszystkim zadecyduje. A Dawid będzie mógł tylko cieszyć się, że jego córka, chociaż już bez niego, jest nadal szczęśliwa.
- Mamo wróciłam.
To Maja, która odkąd pamięta, nie zwracała się tak czule do swojej rodzicielki, tak teraz, prowadząc ze sobą Dawida, postanowiła ją czymś zaskoczyć. Dawid już od wejścia rozglądał się po otoczeniu próbując sobie przypomnieć szczegóły jego wystroju i układ domu. I z tego co jeszcze stąd zapamiętał niewiele się tutaj zmieniło.
Jakby na komendę otworzyły się drzwi pokoju matki i drzwi sypialni Mai a w salonie pojawiły się dwie kobiety. Obie mocno zdziwione.
- Oto mój tata. – uśmiechając się promieniście do Dawida oznajmiła Maja, która widząc tutaj Oliwkę zdziwiła się przeogromnie.
– Obie go dobrze znacie, chociaż Oliwka trochę inaczej, niż ty mamo.
Po tych słowach szczęśliwej Mai zapanowało kompletne milczenie.
Maria bacznie przyglądała się Dawidowi i z niemałą nutą zazdrości podziwiała go. Bo mimo upływu tylu lat, wyglądał nadal młodo. A właściwie atrakcyjniej, niż ten nieco nieśmiały i zagubiony chłopak, który ją porzucił.
- Jak dobrze, że jestem nadal wolna, - pomyślała – bo gdyby chciał tutaj zamieszkać, to nie tym razem nie widzę żadnych problemów a ja nie będę taka samotna.
Z tą swoją samotnością nieznacznie przesadziła. Przecież nie tęskniła za nim zupełnie, ba prawie go nie pamiętała, a od dawna w jej wspomnieniach w ogóle nie istniał.
A, na dodatek, zupełnie nie zważając na upływ lat, Maria uznała, że Dawid jest nadal kawalerem i tak jak ona, też może zapomnieć o tamtych latach i zamieszka w ich domu, jak gdyby nigdy go nie opuszczał.
- Żeby tylko Maja go przeciw mnie nie buntowała – kontynuowała swoje rozmyślania – ta dziewczyna jest przecież zdolna do tylu nieobliczalnych rzeczy, więc jeśli naopowiada Dawidowi jakieś banialuki o moim nie najlepszym charakterze i błędach które popełniłam w czasie jej wychowywaniu, to ja opowiem mu o tym, że nasza córka jest lesbijką a Oliwka jest jej kochanką.
- I będzie to słuszne, bo przecież i tak jako ojciec, powinien o niej wiedzieć wszystko. Nie tylko dobre, ale i złe rzeczy. To, że jest młoda, śliczna i mądra, to niestety sam zauważył ale, że jej grzechów przecież nie widać, to powinnam go przed nimi ustrzec. Jego córeczka wygląda jak anioł, ale to jeszcze nie znaczy, że jest także taka wspaniała. Moja atrakcyjność może trochę zmalała a jestem dobra. A jeśli jeszcze bardziej o siebie zadbam, to Dawid padnie przede mną na kolana.
I tak w Marii na widok Dawida zapanowały dwa uczucia. Chęć przywłaszczenia go sobie na stałe i zazdrość o Maję. I to drugie uczucie z chwili na chwilę zaczęło w niej dominować.
Nie może przecież pozwolić smarkuli na przejęcie nad nim całkowitej kontroli. Maria zniechęci więc Dawida do ich córki i wygra tę walkę o dominację nad nim. I to ona na swoich zasadach zdecyduje o ich wspólnym życiu rodzinnym.
Maja, która nie w matce wyczuła prawdziwe zagrożenie swoich praw do Dawida, patrząc teraz na Oliwkę, to ją uznała za jedyną swoją rywalkę. Miały zbyt wiele wspólnych tajemnic a to w razie, gdyby jej kochance zachciało się zburzyć związek Mai, mogło się udać.
- Powspominajcie sobie trochę swoje stare czasy a ja muszę u mnie w sypialni porozmawiać z Oliwką.
I nie czekając, aż Oliwka, której osłupienie odebrało nie tylko mowę ale także zdolność myślenia, złapała ją za rękę i z hukiem zamykając drzwi, zaciągnęła ją do ich wspólnego pokoju.
- Wystraszyłaś mnie zupełnie. To ja staram się o najlepszy dla ciebie szpital. Z resztek naszych zapasów szmalu i części gotówki matki opłacam personel a ty mówisz mi, że do mnie nie wracasz. I ja głupia w to twoje pieprzenie uwierzyłam i poczułam się porzucona. Zupełnie przypadkiem wracam do siebie i co tutaj widzę. Moja słodka Oliwka nagle powróciła. I jakby nic się nie stało spokojnie wyleguje się w naszym łóżeczku. I czego ty teraz ode mnie chcesz małpo? Pewnie żebym cię nadal kochała i byś mnie znowu uwięziła w swoich ramionach? Ale tym razem przesadziłaś zdziro I te słowa wypowiedziałaś w złej godzinie. I będziesz się musiała dużo napracować, aby wrócić do mojego serca i by moje ciało znowu zapragnęło twoich pieszczot. A i tak, ten nasz związek będzie trudny do zrealizowania, bo mam teraz ojca i nie mogę mu powiedzieć kim dla siebie byłyśmy. A, że nie mieszkam tutaj a w jego domu, to nie znajdę rozsądnego powodu aby i ciebie tam zabrać. Zostaniesz tutaj sama. I za to, że przestałaś mnie kochać będziesz cierpiała. Dawid jest wspaniały. Ale obu nas mieć nie może. Przecież cię nie adoptuje, a żebyś została jego kochanką to już ja sama na to wam nie pozwolę. Zrobiłaś błąd dając mi wolność.
- To mówił ci o naszym spotkaniu?
- Mówił szmatko.
Maję te ostatnie słowa Oliwki potwornie zmroziły.
- O czym ta zdzira gada? Jakie spotkanie? O czym nie wiem?
- Gdybym go wtedy nie spotkała, nadal byłybyśmy razem. A tak, przez niego chciałam się zabić.
- Przecież mogłaś z nim zostać. – Kombinuje Majka, licząc że ze wszystkiego co wtedy między nimi zaszło, Oliwka się przed nią wygada.
- Nie mogłam, bo tam, w parku tylko na ciebie polował. I wciąż o tobie nawijał. I nie zauważył nawet, że tymi słowami mnie obraża. Gdy więc, zaproponował mi w końcu, żebym do niego pojechała, odmówiłam. Gdybym wiedziała, że dzięki tej mojej głupiej decyzji ciebie spotka, to bym mu pozwoliła, aby mnie przeleciał. Przecież pieprzenie się z nim jest pewnie takie słodkie?
- Pytasz, czy stwierdzasz?
- A, jak myślisz?
- Uważam, że po tej twojej samobójczej próbie, nieźle ci się we łbie pojebało. Kochałaś mnie, nienawidziłaś pieprzenia się z facetami i nagle wszystko zmieniłaś. Mnie odtrącasz i chcesz Dawida. I myślisz, że zamiana jednej miłości na drugą tak łatwo ci się uda?
- Bo ty mi na to nie pozwolisz?
- Już ci mówiłam. Ja nie pozwolę na to aby mój ojciec miał taką dla wredną kochankę.
- Jakąś mieć musi. Przecież do twojej matki nie wróci. Po co więc ma szukać gdzie indziej, skoro ja tutaj jestem. Ty przecież cudowna córeczko, tego wszystkiego, czego od prawdziwej kochanki oczekuje, dać mu nie możesz. Postaram się więc o niego zawalczyć. I wygram. A jeśli tego nie zaakceptujesz, to już uznaj, że zostałaś pokonana. A nasz związek po prostu się rozpadł. Nigdy nie byłyśmy prawdziwymi lesbami, to i to nasze poprzednie życie było także udawane. A ty, jesteś tylko córcią swojego tatusia, więc, jeśli między wami jest coś więcej niż tylko pokrewieństwo, to i twój związek z nim rozpadnie się także.
Maja pobladła. Jej Oliwka, ta słodka dziewczyna, którą jeszcze nadal kochała, wysączyła z siebie tyle jadu, że mogła nim zabić całą jej rodzinę. A przecież Maja niczego złego jej nie zrobiła.
Oliwce nadal jednak nie było dość znęcania się nad Mają, więc z niewinnym uśmieszkiem spytała jeszcze:
– A jak kochanie dowiedziałaś się, że to właśnie ciebie ten wspaniały facet spłodził? Pewnie w łóżku i to to dopiero wtedy, gdy już nieźle cię wybzykał? Chyba mi Majeczko nie powiesz, że to nie tam, przypomniały się Dawidowi Maria, jego dawna miłość i córeczka, którą mu kiedyś jego kochanka urodziła.
- Milcz bura suko. Nie obrażaj nas. – Krzyknęła Maja i wybiegła z pokoju.
- Pomóż mi zabrać rzeczy, - będąc już w salonie, rozkazała Dawidowi. – I pożegnaj się tatusiu z moją mamą i najlepszą kumpelką, bo właśnie wychodzimy. – Dodała.
Po chwili obładowani ciuchami, podręcznikami i zeszytami, oraz z laptopem pod pachą, wsiedli do samochodu.
Taka nagła decyzja Mai zdziwiła tylko Marię. Oliwka, która przedtem uśmiechała się perliście do Dawida, teraz leżała już na łóżku i wściekle tłukła pięściami w jego oparcie.
Z kolei Maria, która tym nagłym wyjazdem córki była bardzo zdegustowana, żałowała, że nie zdążyła Dawidowi niczego złego o ich Mai opowiedzieć.
Tak więc obie więc lokatorki tego dużego domu, poczuły nagle w swoich sercach ogromną pustkę i chęć przygarnięcia do siebie Dawida, który swoim atrakcyjnym wyglądem i tym, że nadal był do wzięcia, do tych ich planów życiowych nadawał się znakomicie.
Obie go chciały. Chociaż tylko Oliwka wiedziała o Mai na tyle dużo, że zdradzając Dawidowi te sekrety, mogła mieć szansę na zamianę dziewczyn w jego łóżku.
Dlatego już teraz postanowiła rozpocząć walkę o swoją przyszłość. Odrzucając zbędne już sentymenty do byłej kochanki i przyjaciółki, póki jeszcze może przebywać w domu Marii, zacznie tak mocno Maję niszczyć, jak kiedyś ogromnie ją kochała.
Jeśli sami się nie poddadzą, to szantażem zmusi ojca i córkę do rozstania. Musi przecież zniszczyć ten ich wymykający się zasadom moralnym związek i zastąpić go partnerskim, który świat uzna za bardziej normalny od tego ich opartego na kazirodczym pieprzeniu córki przez ojca, który oboje nazywają miłością.
Oliwka uwolni Maję od grzechu i zastąpi ją przy boku Dawida, poświęcając swoją duszę na ołtarzu jego niepohamowanych rządz. Obie przy nim być przecież nie mogą. Dlatego Oliwka rozpoczyna igrzyska o serce Dawida i niech wygra lepsza z nich. I będzie to ona.
Maja z Dawidem od kilku chwil siedzieli już w samochodzie, lecz nim on przekręcił kluczyk w stacyjce, jego córka spytała go niespodziewanie.
- Dlaczego nic mi nie mówiłeś o spotkaniu z Oliwką.
- Bo nie pytałaś o nie.
- Jak mogłam, ty mądry człowieku, pytać o coś o czym nie wiedziałam?
- Kochanie nie denerwuj się. To, że widziałem Oliwkę jeszcze nic nie znaczy. Przypadkiem spotkaliśmy się w parku i zapytałem ją o ciebie. Po chwili rozmowy, rozeszliśmy się i to wszystko.
- A czy wiesz, ty mój ukochany, że po tym jak ją odtrąciłeś to chciała popełnić samobójstwo i prawie jej się to udało?
- Jesteś pewna, że tylko przeze mnie?
- Innej opcji nie ma. Ja jej nie zawiodłam nigdy.
- A ja jej niczego nie obiecywałem. Wtedy zobaczyłem ją przecież drugi raz w życiu i jeśli ona potraktowała to nasze spotkanie jako wstęp do naszej wspólnej przyszłości, to się myliła.
- Nie żartuj, ty mój nie niezdobywalny tatuńciu. Pamiętaj, że wcześniej obie już cię trochę poznałyśmy i zbytnich oporów wtedy nie miałeś. Z nią samą też pewnie było podobnie.
- To mam z tego powodu mieć wyrzuty sumienia?
- Żadnych. Oliwka jest już zdrowa. I nie będziesz miał już następnej szansy na naprawienie swojego błędu. Twoja córeczka nie pozwoli ci na to, więc nawet ukradkiem nie staraj się niczego jej tłumaczyć. Beze mnie nie widuj jej. Nie dzwoń a będzie wszystko dobrze. Obiecujesz?
- Jeśli ty kochanie tego chcesz, to tak będzie.
Tak cztery najbliższe sobie osoby wplątane w jedną intrygę pokazały swoje różne dążenia.
Przed ich wspólnym spotkaniem, Dawid z Mają chcieli mieć tylko siebie. Maria nie dostrzegała córki ani jej problemów. A Oliwka pobłądziła zupełnie i nie już wiedziała, czy ma nadal kochać się Mai, czy już woli bardziej w jakimś mężczyźnie.
Teraz sytuacja już się wyjaśniła. Trzy kobiety już wybrały. Wszystkie chcą Dawida.
I chociaż on pożąda serca i ciała swojej córki, to i tak w tej zażartej walce o jego względy, sam będzie miał najmniej do powiedzenia.
O jego losie zdecyduje zaborczość Marii i kusicielski wdzięk Oliwki. Maja zaś, będzie tylko mogła starać się go nie stracić. I chociaż teraz ma na to największe szanse, to ich związkowi może zagrozić tak wiele, że mogą oboje nie udźwignąć całego tego ciężaru i poddadzą się choćby presji otoczenia, lub własnym słabościom.
Teraz jednak, pomiędzy jednym a drugim przytulaniem i między smacznymi a sporządzanymi prze Dawida posiłkami, Maja uczy się i próbuje swojej matce i ukochanemu ojcu pokazać, że nadaje się do czegoś więcej niż tylko do krytyki Marii i łóżka ojca.
I chociaż tak bardzo się stara, to przecież matka, której głowa zajęta jest teraz planami odzyskania Dawida, nie wie o jej na jej zapędach naukowych a ojciec, chociaż zadowolony z jej dążeń, wciąż jednak nienasycony jej wspaniałym ciałem, woli mieć Maję jako namiętną kochankę w swoim łóżku, niż tylko oglądać ją, jako pensjonarkę ślęczącą przed laptopem.
Tylko więc ona sama w pełni siebie docenia i sama siebie za to chwali. Bo, wspominając swoją przeszłość, nie zauważa w niej nadzwyczajnych sukcesów. A wręcz przeciwnie, rumieni się na myśl, jak to z powodu narkotyków została dziwką a przez odrzucenie jej przez rodziców prawie lesbijką. A i teraz, sypiając z Dawidem, prócz tej nauki, nadal niczym więcej pochwalić się nie może.