Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2021-07-25 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 866 |
![](/img/grad_line1.gif)
Średniowieczny zamek w Pergine góruje nad Valsuganą
Zamek w Pergine wzniesiony został w XIII wieku na najwyższym wzniesieniu wyżyny Valsugana. Jak twierdzą historycy, stanął na miejscu prymitywnego zamku. Obecnie zamek jest własnością Fundacji Castel Pergine Onlus. Mieści się w nim kantyna z degustacją win, restauracja i hotel jednogwiazdkowy (sic!). Co za wygody są w tym hotelu nie wiem, nie sprawdzaliśmy. Mieliśmy wynajęty domek kempingowy w San Cristoforo z całkiem wygodnymi łóżkami.
![](/texts/4710/39359/1.jpg)
Żeby się do zamku dostać, trzeba było najpierw wspiąć się na szczyt góry. Droga do najłatwiejszych nie należy. Ale co tam, wdrapaliśmy się bez problemu.
![](/texts/4710/39359/2.jpg)
Po drodze podziwialiśmy z oddali elewację zamku i mury obronne. Po dwóch bodajże kwadransach stanęliśmy wreszcie przed bramą wjazdową. Przekroczyliśmy ją i weszliśmy na teren zamku.
![](/texts/4710/39359/3.jpg)
Oczom naszym ukazał się zielony dziedziniec zamku. Sam zamek jest ogromny. Obchodziliśmy go spacerkiem dookoła, podziwiając baszty z murami obronnymi. Tym razem już od wewnętrznej strony.
![](/texts/4710/39359/4.jpg)
W czasie naszego tam pobytu zamek był także planem filmowym. Niestety nie pamiętam tytułu filmu. To był jakiś dramat obyczajowy. Kręcone sceny były tego dowodem. Widać było klęczącą kobietę w bieli ze związanymi sznurem rękoma i stojącego obok mężczyznę ze zwojem powrozu, który pastwił się nad nią. Ona milczała, on mówił coś podniesionym głosem. Zaś facet stojący na wzniesieniu wykrzykiwał jakieś kwestie przerażonym głosem. I tę akurat scenę powtarzali nie wiedzieć czemu wiele razy, przez ponadgodzinny nasz tam pobyt. Po którejś z kolei próbie biliśmy im brawo, a oni pięknie, z uśmiechem się nam kłaniali. Miłe to było.
![](/texts/4710/39359/5.jpg)
Wreszcie przyszedł czas na powrót do „bazy”. Zbliżała się pora kolacji. Ostatnie spojrzenie na zamek i otaczające go Dolomity... i jazda stromą drogą w dół. Oczywiście per pedes.
![](/texts/4710/39359/6.jpg)
![](/texts/4710/39359/7.jpg)
Zdjęcia niestety nie są zbyt dobrej jakości, gdyż robiłam je aparatem mojej 6-letniej wnuczki. Swój zapomniałam w aucie na parkingu u podnóża góry. Za daleko, by wracać. Tym bardziej, że deszcz padał, a momentami wręcz lał jak z cebra. Ale, mimo że byliśmy mokrzy jak szczury, wycieczka była naprawdę udana.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
W powodzi zalewającej nas zewsząd depresyjnej polskiej narracji takie perełki jak ta wnoszą wiele kojącego duszę światła