Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2021-10-10 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 983 |
przy sklepie koleś nie obieca nic kobiecie
w dłoni z winem prostuje nabijane papierosy
tak zwane robokiepy
dzień wcześniej nie martwi ich świat
co zasiał wiele nieszczęść
daleko od rzeczywistości
bezlitosnej niedoli
w domu nie czeka na nich nikt
ani chłopak ni dziewczyna
matka zmarła
ojciec daj spokój
odszedł dwa lata po ślubie
nie pamięta tego
co mu po tym
popij mlekiem za późno
pozostał smród
na ławce w parku przy ulicy Zjednoczenia
staruszek z białą staruszką
patrzą nieśmiało na zmarszczone dłonie
opowiadają o bólu napotkanym w czsie życia
on ma dwie córki w Ameryce
ona syna w Warszawie
nie widzieli dzieci wnuków od lat
nikt o starości nie pamięta
zawsze o tej porze
jedynie las gubi liście
straż miejska szuka potknięć
pilnuje kupek zadbanych piesków
ładnych kobiet
źle zaparkowanych mercedesów
aleją przyozdobiona jesienią
idę
mam nadzieję że czas zabierze nas wcześniej
choć ciekaw jestem
dalszej drogi przede mną
która wije się jak wąż jadowity
pokazując kły