Go to commentsRozdział 11. Herkulesowcy
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2021-10-30
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views670

W białych wannach walała się dokumentacja, a w pozbawionych okna alkowach wisiały diagramy i schematy, poglądowo unaoczniające strukturę firmy *HERKULES* oraz jej powiązania z jednostkami na peryferiach rejonu. Zachowały się tutaj idiotyczne w tym miejscu złocone tapczaniki, pyszne dywany i nocne stoliczki z marmurowym blatem. W niektórych sypialniach stały nawet pancerne niklowane łóżka z ozdobnymi nad wezgłowiem kulkami. Również na nich leżały stosy papierów i wszelka możliwa korespondencja. Było to bardzo wygodne rozwiązanie, bo wszystko miałeś w zasięgu ręki.


W jednym z takich właśnie apartamentów pod numerem 5. zatrzymał się w 1911 r. znakomity pisarz Lieonid Andriejew*) Wszyscy herkulesowcy to wiedzieli, i ta jego *piątka* nie wiadomo dlaczego cieszyła się w ich urzędzie złą sławą. Z wszystkimi pracownikami, którzy tam akurat urządzali swój gabinet, obowiązkowo zdarzało się nieszczęście. Nie zdążyłeś nawet rozwinąć jak trzeba swoich skrzydeł, już twój nowy interes zamykano, a ciebie przenoszono na inny front robót. I mogłeś bogu dziękować, że nie kończyło się to zwolnieniem, bo bywało, że ciebie wywalali i to z wielkim hukiem, a nawet publikowali twój przypadek w prasie - gorzej: bywało jeszcze gorzej, o czym nawet strach mówić!


- To diaboliczny numer, - jednym głosem twierdzili ci, co doznali tam niepowodzenia. - ale kto to mógł podejrzewać?!


I na głowę pisarza, autora okropnego ``Opowiadania o siedmiu powieszonych`` **) padały najstraszliwsze oskarżenia, jakby to on był winien temu, że po 1917 r. tow. Łapszyn do swojej roboty przyjął sześciu rodzonych braci, że jego następca, tow. Sprawczenko w procesie wstępnej obróbki kory drzewnej liczył na osobiste istne kokosy, przez co też ten cały proces z marsza wziął w łeb, i że tow. Indochiński przegrał na rzecz polskiego banku 7.384,03 rubli państwowej kasy. Jak się ten Indochiński w odpowiednich instancjach nie tłumaczył, jak ogonem nie wywijał, objaśniając, że te 0,03 rubla wydał na krzyść państwa i że ma na tę kwotę stosowne konkretne dokumenty, nic mu to nie pomogło. Cień świętej pamięci pisarza był bezlitosny, i któregoś jesiennego wieczoru tow. Indochińskiego zaprowadzili prosto na odsiadkę. Rzeczywiście był to bardzo niedobry numer.


Prezes całego tego *HERKULESA* tow. Połychajew miał swoją siedzibę w dawnej oranżerii; jego sekretarka Sarna Michajłowna co i rusz pojawiała się i znikała pośród ocalałych palm i sykomór. Stał tam też długi jak peron stół, pokryty czerwonym suknem, przy którym miały miejsce częste i wielogodzinne posiedzenia zarządu. Od niedawna w pokoju nr 262, gdzie przedtem mieścił się mały bufet, ulokowała się komisja d/s czystek w liczbie siedmiu niczym się nie wyróżniających towarzyszy o szarych oczach. Przychodzili zawsze akuratnie każdego dnia i wciąż czytali jakieś służbowie zalecenia.


Kiedy Ostap i Bałaganow wchodzili po schodach, rozległ się alarm, i natychmiast ze wszystkich pokojów wybiegli urzędnicy. Dziki pęd tego manewru przypominał ucieczkę szczurów z tonącego okrętu. Nie był to jednak żaden test na błyskawiczną ewakuację, a zwykły dzwonek na przerwę śniadaniową. Niektórzy ze śpieszących się pobiegli do bufetu, żeby załapać się jeszcze na kanapkę z czerwonym kawiorem; reszta spacerowała po korytarzu, pojadając to, co ludzie przynieśli sobie z domu.


Z oddziału planistyki wyszedł urzędnik o szlachetnym wyglądzie: młoda okrągła broda okalała jego blade łaskawe oblicze. W ręku trzymał owinięty serwetką zimny kotlet, który co i rusz podnosił do ust, za każdym razem uważnie mu się przyjrzawszy.


W tym właśnie zajęciu omalże byłby mu przeszkodził Bałaganow, który zapytał, na jakim piętrze mieści się dział finansowy.


- Czy pan, towarzyszu, nie widzi, że ja właśnie teraz jem? - powiedział urzędnik, z oburzeniem odwracając się od niego.



1931



........................................................................................



*) Lieonid Andriejew  (1871 - 1919) - genialny, światowego formatu rosyjski pisarz i autor sztuk scenicznych; jego matka była Polką;


**) *Opowiadanie o siedmiu powieszonych* (1908 r.) - filmowa ekranizacja tej historii ukazała się w 1924r.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Kultura dawnej Rosji zapewne była ogromna i na wysokim poziomie
Jak wiele przepadło ?
Nie tylko w dokumentach ale w samych Rosjanach .
avatar
Wyobrażenie Matuszki Rosji jako k/raju straszliwych białych niedźwiedzi - to bardzo poręczna i potężna w swej sile rażenia hiperbola, która zniechęca każdego, kto przy zdrowych zmysłach, nieprawdaż.

Białe niedźwiedzie jednakowoż żyją również na milionie wysp i półwyspów północnej Kanady - i jakoś nie ma z nimi tego problemu,

chociaż nasi /tak kochani przez nas w Polsce!/ Kanadyjczycy mają za swoimi uszami niewyobrażalną eksterminację zepchniętych na Ocean Lodowaty Inuitów oraz własnych /kanadyjskich/ przegnanych w Kordyliery Indian,

tylko że o tym, ma się rozumieć, cicho-sza!

Natrętnie serwowane skróty myślowe

(takie jak symbol, alegoria, metafora czy przesadnia)

to bardzo precyzyjne narzędzia ostrej obróbki ze skrawaniem
© 2010-2016 by Creative Media