Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2021-12-05 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 682 |
Dzisiaj chodzę po mieście i nie rozpoznaję naszego Czarnomorska. Gdzie się to wszystko podziało? Gdzie kapitał prywatny? Gdzie Towarzystwo Wzajemnej Asekuracji? Gdzie jest, ja się was, panowie, pytam, II Towarzystwo Wzajemnej Asekuracji? Gdzie Towarzystwo Powiernicze? Gdzie te Kompanie Akcjonariuszy z kapitałem mieszanym? Gdzie to wszystko wyparowało?! Toż to jakiś koszmar!
Krótka ta przemowa trwała stosunkowo niedługo - może niecały kwadransik. Słuchając słów Funta, Panikowskij mocno się wzruszył, nawet odprowadził Bałaganowa na bok i z szacunkiem zaczął mu szeptać:
- Od razu widać, że to człowiek z poprzedniej epoki. Takich teraz już nie ma - i może już wkrótce całkiem ich nie będzie.
I bardzo grzecznie podał dziadkowi kubek ze słodką herbatką.
Po chwili Ostap przetaszczył 90-letniego odwiecznego zastępcę przewodniczącego do siebie i usadził za swoim biurkiem naczelnika, po czym nakazał na głucho zamknąć wejście do kantoru i zabrał się za cierpliwe przepytywanie tego wiecznego męczennika, niewinnie cierpiącego *za przyjacioły swoje*. A ten odpowiadał z wielką przyjemnością. Gdyby nie te jego męczliwe przerwy między frazami, można byłoby nawet sądzić, że trzepał językiem jak ta katarynka.
- Czy zna pan kogoś takiego jak Koriejko? Alieksandr Iwanowicz Koriejko? - spojrzawszy na swoje żółte akta personalne ze sznurówką do butów, zadał pytanie Bender.
- Nie znam. Kogoś takiego nie.
- A czy miał pan do czynienia z firmą *HERKULES*?
Na dźwięk tej nazwy staruszeczek lekko się poruszył. Ostap nawet tego nie zauważył, lecz gdyby na jego miejscu była jakaś pikowana kamizelka z kafe *FLORYDA*, ktoś, kto znał Funta od dawna, na przykład Valiadis, ten to by zaraz sobie pomyślał: *Ale się dziadek rozgrzał! Ale wkurzył!*
Jakżeż miał ich nie znać on, stary Funt, on, który cztery swoje ostatnie odsiadki zaliczył właśnie bezpośrednio dzięki tej firmie?! To przy tym *HERKULESIE* żywiło się kilka prywatnych towarzystw akcyjnych, takich jak np. *INTENSYWNIK*, gdzie na jego fotel tzw. przewodniczącego zaproszono właśnie Funta. Ten właśnie *INTENSYWNIK* otrzymał od *HERKULESA* spory awans na przygotowanie czegoś leśnego - jako tylko podstawiona osoba nie miał obowiązku wiedzieć, co by dokładnie to było. I całe to towarzystwo natychmiast upadło. Ktoś zgarnął kasę, a Funt na całe pół roku poszedł siedzieć. Na gruzach *INTENSYWNIKA* powstało towarzystwo powiernicze *PRACOWITE CEDRY* - ma się rozumieć znowu pod przewodnictwem kochanego Funta. I - jakżebyż inaczej! - znowu ten sam scenariusz: w *HERKULESIE* awans na dostawę wyselekcjonowanych pni cedru, naturalnie, znowu nieoczekiwany krach, ktoś został milionerem, a Funt odrabia na swoim garbie cudze winy - i marsz do paki. Po *PRACOWITYCH CEDRACH* zaś *PIŁOPOMOC* - i kolejna karuzela: *HERKULES* - awans - plajta - ktoś zwinął pieniądze - odsiadka. I jeszcze raz to samo: awans - *HERKULES* - *POŁUDNOWY DRWAL* - dla Funta wyrok - dla kogoś forsa.
- Kto to dla siebie zgarniał? - dopytywał się Ostap, spacerując przed dziadeczkiem. - Kto tym wszystkim faktycznie kierował?
Funt w milczeniu spijał z kubeczka herbatkę i z trudem podnosił ciężkie senne powieki.
- A kto to może wiedzieć? - mówił z goryczą. - Przede mną przecież wszystko skrywano. Miałem tylko siedzieć, bo na tym polegała moja profesja. Garowałem za Aleksandra II, za III i za Nikołaja Alieksandrowicza Romanowa, i za Alieksandra Fiodorowicza Kiereńskiego. I za NEP-u: do jego klęski, w czasie klęski i po klęsce. Dzisiaj jestem bezrobotny i zmuszony do noszenia wielkanocnych portek.
Długo jeszcze Wielki Kombinator odcedzał z Funta jego historie. Jak poszukiwacz złota, nieustannie przemywał tony błota i piasku na swoim sicie w nadziei znalezienia na jego dnie bezcennych złotych drobinek. Dotykiem ramienia zachęcał Funta do wyznań, budził go, a nawet łaskotał pod pachami. Po wszystkich tych staraniach udało mu się dowiedzieć jednego: tego, że według zdania 90-latka, za wszystkimi tymi bankructwami bez wątpienia kryła się jedna i ta sama osoba.
1931
ratings: perfect / excellent
Bynajmniej nie Sumerowie!
Skarabeusz.
Wszystko, co dzisiaj znamy - także te myki z dziedziny finansów - znamy od zawsze.
Podczas ostatniej wojny światowej Wielki Kombinator Hitler ulokował w szwajcarskich bankach 400 ton zrabowanego w krajach okupowanych złota.
M.in. złoto przetopione ze złotych zębów ofiar hitlerowskich obozów zagłady.
I, co zdumiewające, te szwajcarskie banki TĘ KASĘ PRZYJĘŁY
Komu taka lektura potrzebna?
Czy d z i s i a j jest to w ogóle /gatunek i tematyka/ - płodne intelektualnie?