Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2022-01-04 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 686 |
Stwierdzenie to nie wiadomo dlaczego rozśmieszyło Bałaganowa. Parsknąwszy, tak nieostrożnie ścisnął rurkę, że wypadła z niej spora kiełbaska kremu, którą z trudem udało mu się jednak w locie złapać do ust.
- Pan wie, - ciągnął swoje wynurzenia Panikowskij, - jakoś ostatnio przestałem ufać Benderowi. Coś nie tak wszystko robi.
- No, no! - z pogróżką w głosie odparł Bałaganow. - Ciebie nikt nie będzie pytał.
- Nie, poważnie. Ja bardzo szanuję Ostapa Ibrahimowicza: to wyjątkowy człowiek!.. Nawet sam stary Funt - pan przecież wie, jak ja go poważam - sam Funt powiedział o Benderze, że to głowa. Ale powiem panu, Szuro: Funt to osioł! Jak Boga kocham, to taki dureń, po prostu żałosny, nic nie znaczący nikt, okrągłe zero! A przeciwko Benderowi ja przecież nic nie mówię, ale coś mi się w nim nie podoba. Panu, Szuro, wszystko powiem jak bratu.
Od czasu ostatniej rozmowy z podinspektorem kryminalnego śledczego nikt jeszcze nie zwracał się do Bałaganowa jak do brata, dlatego z zadowoleniem wysłuchał ostatnich słów starego kuriera i lekkomyślnie pozwolił mu kontynuować dalej.
- Pan wie, Szuro, - zaszeptał, nachylając się staruszek, - ja bardzo szanuję Bendera, lecz panu muszę powiedzieć: Bender - to osioł! Jak Boga kocham, to żałosny, nic nie znaczący pan zero!
- No, no, no! - ostrzegawczo uprzedził kolega.
- Jakie no-no-no?! Niech pan pomyśli, na co ten gościu traci nasze pieniądze? Niech pan sobie to przypomni! Na co nam ten nasz duracki kantor? Ile to wydatków! Samemu Funtowi płacimy co miesiąc 120. A sekretarka? Teraz jeszcze dosłali nam jakichś dwóch, i widziałem, że dzisiaj dostali wypłatę. Dwaj usmarkani gówniarze! Na co to wszystko? On twierdzi, że to dla legalności jako podkładka geszeftu. Sram ja na legalność, co mnie kosztuje tyle kasy. A te jelenie rogi za 65 rubli! A atrament! A te wszystkie zszywacze!
Panikowskij rozpiął marynarkę, i tani półkoszulek na szyi tego naruszyciela konwencji podjechał mu wyżej, zwijając się jak pergamin w rulon.
- Tak, Szuro. Obaj dostajemy mizerny pieniądz, a on tymczasem pławi się w rozkoszach. I, ja się pytam, po kiego diabła jeździł na Kaukaz? Mówi nam, że - w delegację. Nie wierzę w to! Panikowskij nie musi we wszystko wierzyć! To ja biegałem na przystań pasażerów kupować bilet. Niech pan zauważy - bilet pierwszej klasy. Patrzcie tylko! Ten newski frant nie może płynąć drugą klasą! Oto na co wydaje się nasze 10 tysięcy! Gościu rozmawia przez międzynarodowy telefon, po całym świecie rozsyła błyskawiczne telegramy. Wiesz pan, ile kosztuje taki błyskawiczny telegram? 40 kopiejek jedno słowo! A ja muszę odmawiać sobie kefiru, co jest niezbędny dla mego zdrowia. Jestem stary, schorowany dziadek. Powiem panu wprost: Bender - to żadna głowa.
- Mimo wszystko coś z panem nie tak, - zauważył Bałaganow, wahając się. - Toż Bender zrobił z pana człowieka. Pamiętasz pan, jak w Arbatowie uciekałeś z gęsią pod pachą. Dzisiaj masz pan pracę, dostajesz stawkę godzinową, jesteś pan członkiem społeczeństwa.
- Ja nie chcę być członkiem społeczeństwa! - raptem obwieścił Panikowskij i, zniżając głos, dodał: - Wasz Bender - to idiota. Zaczął te swoje poszukiwania, kiedy pieniądz możesz już dzisiaj wziąć gołymi rękoma.
Tu pełnomocnik ds. kopyt, już więcej nie myśląc o ulubionym swym szefie, przysunął się do Panikowskiego, a ten, bez przerwy poprawiając swój nieposłuszny półkoszulek, opowiedział koledze o bardzo poważnym doświadczeniu, jakie ostatnio przeprowadził na swoje ryzyko i strach.
Tego dnia, kiedy Wielki Kombinator i Bałaganow uganiali się za Skumbriewiczem, Panikowskij samowolnie porzucił kantor, pozostawiając go pieczy dziadka Funta, skrycie przeniknął do mieszkania Koriejko i, korzystając z jego nieobecności, przeprowadził tam drobiazgowe przeszukania. Naturalnie, żadnych pieniędzy nie znalazł, ale przy okazji odkrył coś lepszego - odważniki, dwa bardzo duże czarne odważniki o wadze półtora puda każdy.
1931
ratings: perfect / excellent