Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2022-01-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 767 |
WYPADEK W PRACY
Henryk we wtorek spadł. Z elementu wysokiego na jakieś półtora metra – na naczepę, a potem z naczepy ( to też jakieś półtora metra) na ziemię. Po drodze przywalił czerepem o naczepę. Łeb rozcięty, krew się leje, widok makabryczny.
Przyjechała karetka i policja, obligatoryjnie wzywana w takich wypadkach. Heniek przebadany alkomatem zdobył się na wysiłek w tej trudnej sytuacji i wydmuchał 0,8 promila. Obligatoryjne w takiej sytuacji jest dyscyplinarne zwolnienie plus poniesienie kosztów akcji ratowniczej plus mandat od policji za bycie pod wpływem.
Tydzień wcześniej też miał miejsce wypadek w firmie. Też był to upadek, choć nie tak spektakularny. Pani Lucyna, pracująca w magazynie – obsługa komputera, wydawanie rękawic roboczych, półmasek roboczych, śrub i innych szpejów – spadła coś leżało na podłodze, chciała to podnieść bez zsiadania, poprzeć wychylenie się ku podłodze. No i wychyliła się zanadto. Bum. Stłuczona ręka.
Komentując wypadek Henryka jeden z kolegów spytał, czy Lucyna też była badana alkomatem? Nie była – zgłosiła przełożonym fakt i samodzielnie udała się po pomoc medyczną. Tu upadek i tam upadek, ale inni uczestnicy i inne podejście.
Alkohol w pracy to śliska sprawa. Kilka lat temu w kieleckiej fabryce SHL ( tej, która wytwarzała niegdyś „hydromile”) jeden kierowników znalazł pustą, dwustugramową butelkę po wódce. Wezwał jednego z mistrzów i polecił zorientować się, gdzie w firmie się pije. Mistrz szybko zlokalizował gniazdo alkoholizmu. Odkrył mianowicie w jednym z koszy 2 butelki po szampanie Don Perignon. Śledztwo jednakowoż nie podrążyło tego tropu.
ratings: perfect / excellent
Po alkohol sięgają coraz młodsze roczniki
Nasi bracia Litwii, którzy w tej konkurencji dzierżą prym, piją 15 litrów,
więc jest kogo gonić
który w poniedziałki po weekendach przychodził na lekcje tak sponiewierany i poobijany, jakby spadł z dużo większej wysokości niż szan. pan Henio
/o którym mowa w szkicu/