Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2022-03-13 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 685 |
Telewizyjna pogawędka kręciła się wokół spraw związanych z obłudą i zabobonem. Rozprawiano o szerzeniu przekonań opartych o wiedzę daltonisty na temat kolorów. W gronie osób zaproszonych do studia znalazły się jednostki odznaczające się rozwagą i takie, co to nie potrafią myśleć bez instrukcji.
Jeden z dyskutantów, profesor Nieważny, zagaił: od czego zaczęły się nasze uprzedzenia wobec innych ludzi? Gdzie był początek wzajemnej nienawiści? Dam przykład:
w odległych czasach było sobie panisko w arabskim zawoju. Żyło pod chodakiem lokalnego kacyka i od pokoleń uprawiało poletko swojej niedoli. Aż któregoś dnia, z odległego kraju podlazł mu pod szałas rycerz w chrześcijańskiej zbroi i stwierdził, że jest z niego tępy turban, który upodobał sobie kucnąć na modlitewnym dywaniku i udawać wierzącego, więc trzeba go wyedukować na prawidłowe kopyto.
Najwyższy czas, by zrobić mu porządek w przekonaniach, bo są paskudne i wynaturzone. Nic nie umie, niczego nie wie, a nade wszystko, nie zna się na religii. Jakby tego było mało, posiada mendel żon do erotycznych posług. Patrząc miłośnie, jak gną się przed nim w strachliwych pokłonach, kiereszuje swoimi babami ile wlezie. No i nastąpiły mordy, gwałty i wmuszania posłuchu. A potem odwety i rzezie.
Co jeszcze musi się wydarzyć, byśmy przestali traktować innych ludzi z odrazą – mówił -kiedy wreszcie dotrze do nas myśl, że stawianie zapór, powiększanie społecznych dysproporcji pomiędzy emigrantami a rdzenną ludnością, nie ułatwia asymilacji? Dokąd przybywających do naszego kraju spychamy na margines, gadka o terroryzmie będzie wciąż aktualna i dalej będziemy narażeni na krwawe ataki!
Na co do studyjnego mikrofonu dorwał się jegomość z fanatyzmem w oku i krzyknął, że religia jest usprawiedliwieniem gwałtu i kropka. I że jest to wojna cywilizacyjna.
Po tak nieprzyzwoitej oracji, zażenowane towarzystwo rozchrząkało się i zamilkło. Dopiero po chwili jeden z interlokutorów odparł: Profesor Nieważny ma rację, ale racja ta ma swoje ale, bo daliśmy się nabrać, uśpić, wykolegować z racjonalizmu.
Gdyż choć większość napływowców szanuje nasze prawa, pracuje i uczy się życia wśród nas, to co zrobić ze zdeklarowanymi nygusami, którzy nie chcą korzystać z czegokolwiek poza socjalem i mają gdzieś prawa kraju, w którym goszczą? Przeciwnie: narzucają swoje? Moim zdaniem edukować, dialogować, starać się znaleźć z nimi wspólny język, to zajęcie dobre dla perswazyjnych onanistów, ludzi, którzy uwielbiają ględzić bez sensu.
Tu do rozmowy wtrącił się prowadzący i rzekł:
mierzymy ludzi segregując ich wedle niehumanitarnych norm. Dzielimy ich na uchodźców witanych kwiatami i uchodźców przerzucanych przez płot. I to nazywam ględzeniem bez sensu; edukować trzeba. Dodam, że jest to ględzenie perfidne, gdyż nie należy jednym pomagać, a drugimi gardzić.
Byłoby to tyle w temacie złych i dobrych uchodźców, bo sprawy wojenne na Ukrainie stały się tak aktualne, że zepchnęły na margines inne wydarzenia światowe i bez reszty zdominowały informacyjną sieć. Przejdźmy zatem do obłudy stosowanej w polityce. Czy nie możemy się bez niej obejść?
- w żaden sposób, odezwał się typek siedzący na peryferiach studyjnego stołu. Jak dotąd milczał i nie można było wywnioskować, czy zabierze głos na tak, albo na nie. O dalszej części jego wypowiedzi nie można rzec niczego, ponieważ rozległ się dzwonek obwieszczający nieoczekiwaną przerwę w kontynuowaniu audycji.
Po uciążliwej pauzie wysunął się z półcienia jegomość z fanatyzmem w oku i rzekł, iż w trakcie programu dokonał się globalny przewrót i od paru chwil możemy się cieszyć nowym ustrojem. Ukraina padła, NATO poszło lulu, a my znaleźliśmy się w azjatyckiej strefie wpływów. Na szczęście nie ma ona nic wspólnego z demokracją i w końcu możemy oddychać bez unijnych dyrektyw.