Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-05-08 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 623 |
- Przecie żeśmy mówili, żebyś nas szukał w Sosnowcu - Ufok przechadzał się, stanął przed maską samochodu. Machnął swoją trąbką, coś jakby z niezadowolenia.
- Po co? - Zapytałem. Bo nie wiedziałem w rzeczy samej o co im chodzi. I pytanie - Po co? - wydawało się jak najbardziej uzasadnione.
- Widzisz... To nie jest takie proste. Ja nie wiem po co. W generalicji może coś tam wiedzą. Ja tylko wykonuję rozkazy.
Odjechałem już spory dystans. I wydawało mi się, że dadzą mi spokój.
- Kurde. To nie jest takie proste - Powtórzył. - Każdy ma coś do zrobienia. Ja na ten przykład stoję tutaj teraz i przekazuję tę informację.
- A ja mam pojechać do Sosnowca? - Zacietrzeźwiłem się.
- Uhm...
- Dobra. Skoro to takie ważne. Ale stawiam jeden warunek.
- Jaki?
- Nie piję alkoholu.
- Czekaj, muszę się skontaktować ze sztabem - Odwrócił się. Podreptał.
W krzakach migało i popiskiwało. Widocznie tam schował swój aparat do kontaktowania się ze swoimi.
Pomyślałem, że chętnie bym się napił kawy.
- A dlaczegóż to nie pijecie Józefie alkoholu - Wrócił, żeby się upewnić, czy dobrze mnie zrozumiał.
- Bo mnie zgaga pali i nie mam ochoty ciągle latać w krzaki żeby się wylać.
- Trudno. Powiadają. To nie takie pilne. Jakbyś tam mógł pojechać, a na miejscu się obaczy?
Zastanowiłem się.
- Nie - Odpowiedziałem. Już bez uzasadnienia.
- No dobra. Ale jedź jednak tam - Pomerdał trąbką. - Kurde, oni mi tu ciągle nadają że ty... Że tylko ty.
- Odszukam wasze Cafe. Zrobię co będę mógł.
- No. To już lepiej. Zatutkał, zatrutkał. Wyciągnął skądś Budeweissera i wlał sobie cały w ryj.