Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-05-25 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 571 |
Usiadłem na tapczanie. Mogłem wyjść tak jak stałem, nie meldowałem się, ale trzeba było przecież założyć buty. Jęknąłem, gdy zawiązywałem sznurowadła. - O Jezu. Coś mnie strzyknęło w plecach. Odezwała się gimnastyka.
Do lustra to ja nigdy nie zaglądam. Może czasem, ale tak niewiele że nawet tego nie pamiętam. To mi daje uczucie że zawsze dobrze wyglądam. Bo to, co we mnie ocenia nie dostaje pożywki do oceniania. A reszta mnie nie obchodzi. Auto spod parkingu odjechało. Poznałem to po pomruku sportowego auta.
Wstałem. Popatrzyłem jeszcze na strzępy gleby walające się po podłodze. I na skotłowaną pościel. Ale przecież nie będę sprzątał. Od tego one tu są.
No to wyszedłem.
Na schodach ostrożnie. Nie za wiele. Mięśnia trzeba rozćwiczyć.
Na recepcji nie było nikogo. Jeszcze śpią.
Wyszedłem na poranek. - Gdzie jest kurde ta gospoda? - zastanowiłęm się. Ale od zastanawiania się nie przybywa wiedzy, kiedy jej nie masz. Po prostu tak się zastanowiłem - pro forma.
Tyle wiedziałem, że musi być gdzieś niedaleko. Bo sobie przypomniałem że niedługo żeśmy jechali. Trzeba by się kogo zapytać, ale nie było nikogo.
Ulicą przejechał jak wiatr konwój. Złożony z kilku samochodów, w tym jeden był ze szpitala. A reszta radiowozy z kogutami migającymi, ale głosem wyłączonym.
- Pewnie rozpoznali wreszcie w tym, co im przywiozłem Ufoka. I teraz wiozą go do zamkniętej strefy - dotarło do mnie, że w onej karetce jedzie ten Ufo, co było dla mnie pocieszające. Znaczy - żyje.
- No to kurde, gdzie idziem? - Zapytałem butów. Ale gdzie by ci tam buty odpowiedziały. Ustawiły się, a w nich - mnie. I ruszyły. Bo buty lubią się ruszać. Może z resztą wiedzą więcej od nas. Albo to my wiemy więcej, niż wiemy, ale nie potrafimy tego zaakceptować, i wtedy łatwo zwalić na buty.