Author | |
Genre | prose poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2022-07-22 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 576 |
Błękitne skalpele spowiły horyzont.
Szkarłatne kryształki krwi,
wchłonęły orbity,
wiecznie niestabilnych planet.
Jednokierunkowy uścisk czasu,
nałożył pętle,
w cieniu przezroczystych szubienic.
Wówczas w lustrzanej przestrzeni,
ujrzało siebie.
Obraz będący nim.
Wiedziało co zrobić.
Podniosło kamień. Usłyszano uderzenia.
Trwały na tyle długo, by móc zwątpić.
Wskrzesiły ogień.
Odwrotna strona mroku poczęła poranki,
wskrzeszając cienie.
Zakryły brzask światłem fałszywej jutrzenki,
lecz w ożywczej dłoni słońca,
rozkwitły stokrotki,
zroszone płaczem spalonych wierzb.
Zadrgała galaktyczna pajęczyna.
Poczuła we wnętrzu nowe rozdanie,
wielu możliwości.
~
Lud kolejny już raz,
rozporządza nimi według uznania.
Na szachownicy wszechświata,
skupione na grze, szare istoty spraw.
W nieustannym ruchu,
przeczesują nieskończoną przestrzeń.
Z urodzinowego tortu,
dziecko wydłubuje,
lśnienie cukrowych łez.