Author | |
Genre | history |
Form | prose |
Date added | 2022-11-06 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 626 |
Czołg stał w krzakach jeżyn. Ukryty przed szwabskimi Sztukasami.
- Żoden chuj nas tu nie znojdzie - Powiedział Gustlik.
Na dodatek okrywał ich gęsty parasol ochronny w postaci sieci pajęczej. Paradoksalnie utkał go krzyżak. Z czarnym krzyżem na odwłoku, dokładnie takim samym co je miały na skrzydłach Sztukasy. Niemcy pilnie poszukiwali obiektu do zbombardowania, ponieważ gotowa już była bomba atomowa, a w kotłach bulgotała już zupa. Trzeba się było spieszyć.
Przeleciały. Pająk poruszył się.
- Jebnij go laćkiem, i będzie po sprawie - Janek zadarł nos i przeciągnął się. Pomyślał też czule o Marusi, toteż smarknął nieco, bo zrobiło mu się wilgotno w dubeltówce.
- Ni mom lacia - Poskarżył się Jeleń.
- No to go jebnij tymi rękawicami z jenota. Gdzieś tam powinny być.
Szarik targał rękawice, bo już mu się znudziło to oczekiwanie, ukrywanie się, i w ogóle życie w czołgu.
Żelazna klapa dolnej dziupli uniosła się i wyjrzał z niej mechanik.
- A co ja się tam będę pierdolił z jebanym pająkiem - Wyjął rkaem i pociągnął serię.
- Tylko mi nie zarysuj karoserii - Upomniał go Janek.
Pająk dogorywał. Poruszał jeszcze łapami, przewrócił się nawet i można było ujżeć jego wstrętny, czarny, ordynarny krzyż.
- Zobo go - Zauważył Jeleń.
- A taki był z niego bohater.
ratings: poor / poor
co je grane
i na ament
rzycie pszej..ane