Go to commentsDyrygencik, czyli jak kto woli, obłęd udzielony
Text 138 of 177 from volume: samotność
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2023-05-26
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views397

człowiek sierocy opętany


demony przeszłości nie drzemią

niewyraźnie nocą słychać rżenie koni


w psychopatii wariactwo obcego kraju

nierealne staje się widzialne

na tle gwiazda północy

sztorm we łbie na falach trzaska łódź

cyklon szarpie banderą

żagiel nadspodziewany

pęka maszt woda opływa pokład


zamiast chleba na stole niepowodzenie

okrągły kształt okrągły pół świat,

stłuczony na piaszczystej plaży

w sarkofagu wielkiej niewiadomej mroku

wilgoć klajstruje się do ust, przetłuszczonych rąk


jaźń błądzi gdziekolwiek indziej

dyrygentem orkiestry

postacią tytułową niepodważalną

istotą w operze przypisanego dramatu

w szpitalu za krat auskultuje życie ptaków


w głowie wspomnienia,

dni których nie było odemknęło się niebo,

lecz nieistnieje imaginacja

konwertuje chleba w kamienie

kieliszek tabletek co strofuje

niepojęte zjawiska już dobrze,

boją się o mnie nie mam nic


przed dyrygentem widownia

wciąż muzyka w duszy bywa piękną

tylko to pewne ogniowo co zaciska myśli

wiem jestem więźniem ego


  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media