Author | |
Genre | adventure |
Form | prose |
Date added | 2024-01-21 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 309 |
Babciu, piszę do ciebie teraz, kiedy okno przed ciemnością, bo mam wreszcie święty spokój. Tatuś pojechał na dele… coś tam, a mamusia była przed chwilą. Powiedziała to co zwykle, dała całusa w czoło, pogroziła paluchem w drzwiach, że mam w tej chwili spać, bo jutro raniutko trzeba wstać i sobie poszła. Wiesz babciu, z twoją córką, to tak zawsze jest. Czasami zapomina, że jutro niedziela i nie trzeba.
A niech to, złamałam rysik co wystawał z ołówka i pisał do ciebie moją ciepłą ręką. Poczekaj chwilkę, zaraz naostrzę. Słyszałaś, jak ostrzyłaś? No nie. To ja ostrzyłam. Na pewno słyszałaś. Pamiętam, że mi kiedyś powiedziałaś o dziadku, który jeszcze wtedy nie był twoim mężem, że też na ciebie ostrzył ołówek, a ja pytałam co za ołówek, ale byłaś nieznośna i nie chciałaś wyjawić tajemnicy… no nie, a sio ty mucha głupia, usiadła na kartce i siedzi jak przylepiona. Podgląda chyba, co do ciebie piszę. E tam, niech sobie podgląda.
Czy pamiętasz śmieszną sytuację, kiedy wpadła mucha do kisielu, tylko nie wiem czy ta sama, a ja ryczałam jak wół, że ma zlepione skrzydełka i już nie poleci, jak dziadek na ciebie. No na pewno pamiętasz. Jeszcze wtedy nie byłaś tak stara i lepiej kontaktowałaś otoczenie.
Wyjęłaś muchę i powiedziałaś, że mam nie płakać i położyłaś ją na otwarte okno, żeby kisiel z niej spłynął, ale sprawdziłam następnego dnia i była już zdechła. Pomyślałam wtedy, że pająk siedzi w kącie, więc z jej ciała będzie pożytek. Dziadek i tatuś mi przytaknęli, ale mama płakała, tylko nie wiem, czy ze smutku, czy ze śmiechu, bo z nią, to różnie, jak z tobą babciu.
Wiesz co tobie powiem, babciu. Czasami przytulam zabawki, bo jak już będą kiedyś wspomnieniami, to trudno takie coś uściskać. Można sobie jedynie poryczeć, że ich nie ma, więc lepiej dusić, kiedy jeszcze są. Mamę i tatę i dziadka z fajką też przytulam, póki wokół bałaganią, a wyzywają tylko mnie wyzywają. No mówię ci babciu. Krzyż pański z nimi mam. Tylko lalki nie przytulam, bo jest ułamana i zraniła ostrym odłamaniem moje ucho.
A pamiętasz, jak powiedziałam na ciebie, babcia srapcia, bo nie kazałaś z poduszki dalej piórek wydłubywać, a ja tylko chciałam sobie poprzylepiać i pofruwać w pokoju, ale tylko one fruwały i prawie nic nie było widać…
...ojeju, przeciąg, liść wleciał przez okno, ale bardziej pomarszczony od ciebie, więc nie masz powodu do smutku, a dziadek wtedy tak rechotał, z tej srapci, że dostał od ciebie szturchańca i wypadła z niego fajka, a gdy chciał ją podnieść, to pękły mu portki na tyłku, aż było słychać rozdarcie. Z wami, a szczególnie z tobą, babciu, to miałam wesoło. Jak babcię kocham.
Chyba jednak najfajniej było, kiedy udawałaś wielkie lustro w komnacie na zamku, stojąc w starej ramie okiennej, z której wystawały drzazgi, nie tylko ty, a ja przeglądałam swoje odbicie, bo byłam królową, tak samo starą, jak złą. Pytałam ciebie, czy jestem najpiękniejsza na świecie, a ty babciu kiwałaś, że tak, bo akurat coś tam jadłaś, rozdrabniając sztuczną szczęką.
A jak przestałaś, to powiedziałaś, że Śnieżka jest ładniejsza i od razu byłam Śnieżką i wybiegłam przed dom szukać krasnoludków, ale tylko sąsiad kosił trawę, więc był tylko jeden, ale sobie wyobraziłam, że jest w siedmiu osobach…
...a łaj, spadła mi książka na głowę. Dobrze, że mała. Chyba za bardzo wiercę wszystkim przy pisaniu.
Będę musiała pomału kończyć, bo mi powieki spadają. Nie wiem tylko, gdzie wrzucić list. Nie chcę pytać rodziców, bo to jest nasza tajemnica, że do ciebie piszę. Jeszcze by głupio wygadywali, że i tak nie dostaniesz… trochę zmarzłam, poczekaj chwilę……………………………………………........................................................
Wykropkowałam przerwę, żebyś wiedziała, że na mnie czekałaś, jak kiedyś, a ja byłam ucieszona, że gdzieś tam jesteś i czekasz, chyba za dużo tego czekasz, ale co tam. Przecież nie masz drygu do gniewania. A wiesz, że miałam pomysł, by ten list jak skończę, wkopać w ziemię, w naszym ogrodzie i może by wyrosła książka. Miałaś by co czytać. Może inni też nawet, co tam z tobą są.
A wiesz, że kiedyś spadł wazonik z mojej szafki, ale mama powiedziała, że za bardzo nerwowo wstałam i przez to spadł, lecz ja sobie myślę, że to byłaś ty. Wlazłaś do wazonika, bo przecież teraz, to już chyba więcej umiesz, kurczę, znowu złamałam rysik, zaraz naostrzę, tylko gdzie podziałam temperówkę, o leży tam, gdzie nie leżała, poczekaj, piszę innym, tak jak przedtem, trochę coś kręcę chyba, bo z tobą można, ty zawsze fajna byłaś, jak nie wiem czym nakręcona.
Mam na koniec prośbę. Poproś Piotrusia, by zrobił dziurę w niebie i wyskocz na białą chmurkę. Niech ci nogi zwisają, dyndaj nimi, to jutro rano ciebie zobaczę i pokiwam lub nawet pogłaskam papcie, jeśli wysoko podskoczę.
Tylko żebyś nie spadła. Niech ci aniołki skrzydełka pożyczą, gdybyś jednak spadała. Ale chyba tam masz fajnie, więc bądź szczęśliwą. Może dziadek cię poszmyra w stopy i w co tam będzie chciał, gdy do ciebie dołączy, bo często wchodzi na drzewo, żeby być bliżej ciebie. Tylko nie wiem, czy mu rąk starczy. Na tle księżyca, wygląda jak wampir.
Babciu, coś tobie powiem. Gdyby Jezusek marudził, że robicie w niebie burdel, to niech mu Piotruś wytłumaczy, że to tylko niewielka dziewczynka, tęskni za swoją babcią i chce ją chociaż na chwilę zobaczyć na chmurce, a niech to, ktoś idzie po schodach, chowam list, jutro wrzucę do pierwszej lepszej skrzynki, a resztę, to jakoś babciu załatwisz. Masz tam teraz znajomości, nie z tego świata.
Pogadaj z aniołkami, może podfruną i list zabiorą i tobie oddadzą. Całuję. Pa. Narka.
*
–– Dziecko, wyjdź z okna. Burza jest. Nie słyszysz jak grzmi?
–– Mamo, coś ty. To tylko babcia puszcza bąki.
–– No wiesz. Co ty opowiadasz. Gdyby to babcia usłyszała, to by ci dała.
–– Figę by dała. Ona miała jeszcze lepsze pomysły. Chociażby wlazła do dzwonu.
–– Jakiego znowu dzwonu? Co my z tobą mamy. Same niespodzianki.
–– To fajnie, że macie, bo gdybym nagle była wspomnieniem...
–– Co ty znowu pleciesz?
–– Plotę, co wiem i już. A Piotruś wcale nie taki święty, tyko wesoły.
–– Jaki znowu Piotruś?
–– Święty.
–– Jeżeli taki święty jak ty i babcia, to współczuję niebu.