Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2024-02-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 250 |
Przed marketem stoi dziad,
Nic nie robił, w nędzę wpadł.
“O, przepraszam na chwilę!
To ja nic nie robiłem?
Kto od rana do wieczora
Siał, nawoził, zbierał, orał?
Może krówki przed świtaniem
Co dzień się doiły same?
Wieprzek też żywił się sam
No, powiedz pan!”
W ręku ma tekturkę chłop,
A na niej kreskowy kod.
“Żywizny już nie chodować,
CO2 nie emitować.
Trzecią część pola porzucić,
Żeby naturze przywrócić,
Resztę za długi zabrano,
I wiatraki zbudowano.
Więc przelej, miastowy panie,
Eurocent na oddychanie.”
Ciężko tylko westchnął gość
Widać było, że ma dość.
“Chętnie bym ci pomógł, ale nie mam za co,
Wciąż muszę dorabiać, wszędzie mało płacą.
Lecę już do domu, póki trochę wieje,
Tylko wtedy jest prąd. Będzie, mam nadzieję.
I muszę się spieszyć, bo zarobić trzeba,
na hinduskie masło do z Brazylii chleba.
Do domu daleko, a energia droga,
Więc muszę zakupy nieść na własnych nogach.”
Taki nam szykuje świat
Super-plan Zielony Ład.
ratings: perfect / excellent
jak Aborygeni, jak Azjaci i jak Afrykańczycy
będziemy musieli
Z BRAKU WODY
nauczyć się jeść owady
którym dojedzie do Brukseli tam i z powrotem,
własny dom i niezły wózek,
to z niego taki dziad
jak z koziej dupy trąba
Nikt Ich nie dotował!
Prostota przede wszystkim :)
ratings: very good / very good