Author | |
Genre | humor / grotesque |
Form | prose |
Date added | 2024-04-21 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 220 |
Marcin był specjalistą ds. wsparcia audytu finansowego dla klienta niemieckiego w wielkiej korporacji. Pracował ciężko i sumiennie, ale nie czuł się doceniany ani szanowany przez swoich przełożonych i kolegów. Jego praca polegała głównie na sprawdzaniu i wprowadzaniu danych do systemu, co było nudne i monotonne. Marcin marzył o tym, żeby kiedyś awansować na wyższe stanowisko i mieć więcej wpływu na decyzje biznesowe.
Pewnego dnia, gdy Marcin wracał z przerwy obiadowej, zauważył na stole w kuchni kawałek ciasta. Było to ciasto czekoladowe z bitą śmietaną i wiśniami, jego ulubione. Marcin poczuł silną pokusę, żeby spróbować tego ciasta. Wiedział, że należało ono do innego teamu, który właśnie świętował urodziny jednego z członków. Marcin nie znał nikogo z tego teamu i nie był zaproszony na ich imprezę. Pomyślał, że nikt nie zauważy, jeśli weźmie tylko mały kęs.
Marcin spojrzał wokół siebie i nie widział nikogo. Szybko sięgnął po nóż i odciął kawałek ciasta. Zjadł go z apetytem i poczuł się szczęśliwy. Nie spodziewał się jednak, że jego czyn został zarejestrowany przez kamerę bezpieczeństwa, która była ukryta w rogu kuchni. Kamera należała do działu bezpieczeństwa korporacji, który monitorował wszystkie podejrzane zachowania pracowników.
Kilka minut później Marcin usłyszał pukanie do drzwi swojego biura. Otworzył je i zobaczył dwóch ochroniarzy w mundurach. Jeden z nich powiedział:
- Panie Marcinie, prosimy o natychmiastowe podążenie za nami do pokoju przesłuchań.
- Przesłuchań? - zdziwił się Marcin. - O co chodzi?
- Zaraz się pan dowiesz - odpowiedział drugi ochroniarz.
Marcin nie miał wyboru i poszedł za nimi. Został zaprowadzony do małego pomieszczenia bez okien, gdzie czekała na niego trójka ludzi: szef działu bezpieczeństwa, szef jego teamu i przedstawiciel klienta niemieckiego. Wszyscy mieli poważne miny i patrzyli na niego surowo.
- Panie Marcinie - zaczął szef działu bezpieczeństwa - jest pan podejrzany o kradzież ciasta z innego teamu.
- Co? - wykrzyknął Marcin. - To jakiś żart?
- Nie, to nie jest żart - kontynuował szef działu bezpieczeństwa. - Mamy dowody na to, że pan ukradł kawałek ciasta z innego teamu. Oto nagranie z kamery bezpieczeństwa.
Szef działu bezpieczeństwa włączył telewizor, na którym pokazało się wideo z kuchni. Na nim widać było jak Marcin podchodzi do stołu, bierze nóż i odcina kawałek ciasta. Potem zjada go i odchodzi.
- To jest skandal! - krzyknął szef jego teamu. - Jak pan mógł tak zrobić? To jest brak szacunku dla innych pracowników! To jest naruszenie kodeksu etycznego korporacji!
- To jest także naruszenie umowy z klientem niemieckim - dodał przedstawiciel klienta niemieckiego. - Pan jako specjalista ds. wsparcia audytu finansowego powinien pan zachowywać się profesjonalnie i uczciwie. A pan okazał się być złodziejem i oszustem!
- Proszę, to był tylko kawałek ciasta! - bronił się Marcin. - Nie chciałem nikomu zaszkodzić! Byłem głodny i miałem ochotę na coś słodkiego!
- To nie usprawiedliwia pana czynu - powiedział szef działu bezpieczeństwa. - Pan popełnił poważne wykroczenie i musi pan ponieść konsekwencje.
- Jakie konsekwencje? - zapytał Marcin.
- Pan zostaje zwolniony z pracy z natychmiastowym skutkiem - oznajmił szef jego teamu. - Pan traci także prawo do odprawy i świadczeń. Pan zostaje także pozbawiony możliwości pracy w innych korporacjach z naszej branży.
- Co? - zawołał Marcin. - To jest niesprawiedliwe! To jest za duża kara za tak małą rzecz!
- Nie, to jest adekwatna kara za pana czyn - stwierdził przedstawiciel klienta niemieckiego. - Pan zniszczył zaufanie i reputację naszej firmy. Pan nie jest godny naszej współpracy.
- Proszę, dajcie mi drugą szansę! - błagał Marcin. - To był mój błąd, ale mogę się poprawić!
- Nie, nie ma dla pana drugiej szansy - powiedział szef działu bezpieczeństwa. - Pan musi teraz opuścić budynek i nie wracać więcej.
Ochroniarze chwycili Marcina za ręce i wyprowadzili go z pokoju. Marcin próbował się wyrywać i protestować, ale było to na nic. Został wyrzucony na ulicę ze swoją torbą i komputerem. Patrzył na budynek korporacji, który był dla niego dotąd miejscem pracy i marzeń. Teraz był dla niego miejscem hańby i porażki.
Marcin poczuł się przytłoczony i załamany. Nie wiedział, co zrobić ze swoim życiem. Nie miał pracy, pieniędzy ani perspektyw. Wszystko przez kawałek ciasta.