Author | |
Genre | nonfiction |
Form | article / essay |
Date added | 2024-11-01 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 107 |
Za każdym razem gdy jadę do centrum miasta widzę bezdomnych. Śpią lub siedzą na ziemi. W ich oczach widać pustkę. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nadzieja to ostatnie co można by w nich znaleźć. Zastanawiałem się wielokrotnie dlaczego ludzie lądują na ulicy. Współczuję im ale jednocześnie jest we mnie przekonanie, że nie musi wcale tak być. Według mnie są trzy przyczyny bezdomności.
Pierwszą z nich jest poddanie się. W wyniku różnych zdarzeń życiowych niektórzy opuszczają gardę. Nie wytrzymują psychicznie więc odpuszczają. Dochodzą do wniosku, że nie mają już sił. Rzeczywistość przerosła ich możliwości. Im dłużej tak myślą, tym głębiej opadają. Nierzadko kończy się depresją. A jeśli dodać do tego używki to stany lękowe przybierają na sile. Jest to melodia w głowach wielu, niekoniecznie bezdomnych osób. Zachowania autodestrukcyjne ściągają na dno, bez względu na status społeczny czy iloraz inteligencji. Odpuszczając starania o dobre samopoczucie zatracasz się w mrocznych wizjach przyszłości. Kłębiące czarne myśli wirują w głowie nie dając wytchnienia.
Poddanie się wynika z braku poczucia sensu. Nie dostrzegając znaczenia w codzienności ciężko działać. Jak w takiej sytuacji obrać jakikolwiek kierunek? Nic nie jest istotne ani ważne. Brakuje wartościowych zajęć, bo nie dostrzegamy ich celowości. Z takim podejściem ciężko być regularnym nawet w chodzeniu do pracy. Wiem, że większość z nas tak jednak dzisiaj funkcjonuje. Resztkami sił walczymy o normalność. Trzymamy się chociaż pracy, żeby nie zwariować. Żeby nie pogrążyć się w beznadziei. Tylko jak cienka może okazać się granica? Kiedy coś pęknie w tobie. Kolejny raz zechcesz rzucić wszystko, bo masz dość. Czujesz, że nie wytrzymasz. W wieku 21 lat `uciekłem z domu` . Wyjechałem pierwszym lepszym pociągiem na drugi koniec Polski. Spałem przez tydzień na ulicy, bo przelała się we mnie gorycz oczekiwań rodziców. Połączona z moim buntem wobec wszystkiego, co siłą się narzuca. Nie chciałem robić tego, czego ode mnie oczekiwano. To tylko przykład z własnego doświadczenia. Od tamtej pory wiem, że bezdomność może spotkać każdego. Przestałem patrzeć z pogardą na pijaków na ulicach. Zacząłem im współczuć i zastanawiać się nad ich historią. Jak wielka bezradność musi miotać kimś, kto się na to decyduje. Uważam spanie na ulicy za wybór. Według mnie wynika z przeszywającego braku poczucia sensu.
Nie widząc żadnych opcji poddajesz się. Kończy się paliwo do funkcjonowania. To naprawdę może stać się udziałem każdego, z dnia na dzień. Granica jest cienka, czasami wystarczy raz odpuścić. Fala bezradności zalewa umysł. Uważam, że każdy ma wybór. To jedyna wolność, której nikt nie jest nam w stanie odebrać. Tak pisał Viktor Frankl w książce ` Człowiek w poszukiwaniu sensu` . Za każdym razem dokonujemy wyboru własnej ścieżki. Tego co zrobimy. Może więc czas przestać szukać przyczyn naszego nieszczęścia na zewnątrz? Uderzyć się w pierś i uświadomić sobie, że zawsze od wyboru się zaczyna i na nim się kończy.
Ale widzę takich ludzi. Dwaj u mnie na osiedlu są w googlemaps jako stały element krajobrazu. Choć jest zimno i oni chyba odlecieli do ciepłych krajów.
ratings: perfect / excellent