Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2024-12-06 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 60 |
Odłożyła smartfon. W kalendarzu zapisała: “środa - włosy; czwartek - kosmetyczka”.
Niesamowity fryzjer - rozgadany młody chłopak miał dar w rękach. Jego uczesania były dziełami sztuki, umiał dobrać takie fryzury, które podkreślały walory i osobowości ich “nosicielek”. Zawsze mówiła, siadając na fotelu: - Panie Er, niech pan improwizuje!
Nożyczki tańczyły, a młodzieniec nawijał w tym czasie o wszystkim; gęba mu się nie zamykała, bo nie deprymowała go różnica wieku. Wychodziła od niego roześmiana i usatysfakcjonowana nową linią włosów, które co chwila delikatnie dotykała, jakby chciała nacieszyć się ich świeżą formą.
U kosmetyczki było gorzej… Zdejmowała hybrydy i wypytywała o wszystko, a ustawiona na stoliku lampka budowała klimat przesłuchania. Co rusz wtrącała:
- Ależ pani ma mocne, zdrowe paznokcie!
- Młode ręce; nie widać na nich lat… (lizuska) I ten pierścionek… dzisiaj takich nie robią.
Tak, Jot wiedziała - inny niż współczesne - misterny, wręcz koronkowy, z koralem i maleńkimi cyrkoniami oprawionymi w złote zawijasy. Stary, zaręczynowy. Przeżył małżeństwo i nie zamierzała chować go do szuflady, z racji obrażenia się na los, który wplótł ją do wianuszka rozwódek. Było minęło, nie pierścionek temu winien.
Umiała dystansować się do wielu kwestii i nie targać na grzbiecie nieprzyjemnych zaszłości. Ten dystans czynił ją wolnym człowiekiem.
A wolność - wartość abstrakcyjna, a dla niej wręcz pierwotna - leżąca u podstaw piramidy Maslowa - taką myśl urodziła ostatnio w domu seniora, który przyszło jej odwiedzić. Jeden z pensjonariuszy, chory na Alzheimera, cały swój czas poświęcał na uciekanie - dokądkolwiek. Powtarzał: - Może nas dzisiaj stąd wypuszczą? Zapomniał o wszystkim, o czym da się zapomnieć. Ale wartość wolności była dla niego nieoceniona i nieśmiertelna.
Ponownie przyszła jej na myśl wizja kosmetyczki i fascynującej rozmowy, którą w skrócie da się wyrazić tak:
- Bla, bla, bla… blech!
Tak czy inaczej, Jot zamierzała wybrać pastelowy kolor manicure, wesoły, letni, czyli stosowny na wakacyjny wyjazd z Es. Poczuła podekscytowanie na myśl, że to już za kilka dni. Wciąż przekładała ciuszki ze stosiku na stosik, próbując wybrać odpowiednie na eskapadę
- Z walizkami zawsze jest ten problem, że są zbyt ciasne! - Roześmiała się sama do siebie.
Es był estetą, doceniał w przeszłości jej zmysł do dobierania ubrań, dodatków; umiejętność podkreślania sylwetki, która zadziwiająco zachowała młodzieńczość. Wiedziała, że jest to jej atutem i nie zamierzała tego atutu ukrywać pod nobliwą szarością.
- Halo, halo… Jak się masz, Słonko?
- Jak zawsze, czyli świetnie. Jak tam walizka? Nie, żebym coś sugerował, ale miniówki zajmują najmniej miejsca...
_______________
* Lipiec 2018