Go to commentsPoszłem i weszłem czy poszedłem i wszedłem
Text 29 of 29 from volume: zabawy słowem
Author
Genrepoetry
Formepigram / limerick
Date added2025-01-06
Linguistic correctness
Text quality
Views85

W deklinację weszłem… 

ups! – wszedłem: 

„Ja weszłem, 

Ty weszłeś, 

On wszł… wszł… weszł?!”. 


Mętlik w głowie już się żarzy… 

Może z innej bańki zażyć?: 

„Ja poszłem, 

ty poszłeś, 

on poszł… Poszł?!”. 


Przez tę cholerną odmianę 

sam się zakałapućkałem 


…a poszł… poszedł… paszoł ty mi 

z takimi odmianami! 

Gdy do dziewczyny przyszedłem 

i w głąb wszedłem, mało przez to 

się z nią nie…rozszłem? Rozszedłem. 


Ona mi mówi „wejdże”, 

no to wolno wchodzę… 

Ona mi: „Czekałam, wreszcie weszłeś”, 

ja odruchowo: „Wszedłem, wszedłem”. 

Ona powtarza: „weszłeś”, 

a ja znów swoje: „wszedłem”. 


Co mnie podkusiło z tym błędem?! 

Na suchego polonistę wyszedłem. 

W takim momencie! 

Mało przez to nie wyleciałem, 

prawie się z nią rozstałem. 


…Od tej chwili, gdy wchodzę 

do obcego mieszkania, 

tylko się witam… 

bez poprawiania.

  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
W związku z odmianą tychże rzeczowników miałem kiedyś ciekawą przygodę. Po szkoleniu grupy bibliotekarzy odbywa się coś w rodzaju bankietu. Uczestniczy w nim doktor (może filologii polskiej, a może nauk humanistycznych), wicedyrektor zacnej placówki z tejże dziedziny. W pewnym momencie tenże dyrektor opowiadał jakąś swoją przygodę i użył słowa "weszłem". Moje wrażliwe ucho nie zdzierżyło tego błędu, więc niemal mechanicznie powiedziałem: Stefan, nie weszłem, ale wszedłem. Na moją uwagę tenże doktor odpowiedział: Tak, wszedłem, ale za chwilę wyszłem.bo było tam nudno.
avatar
Uczestniczyłem kiedyś w szkoleniu bibliotekarzy i podczas kolacji (bankietu) jeden z organizatorów tego szkolenia, doktor (filologii polskiej lub nauk humanistycznych), wicedyrektor zacnej placówki z tej dziedziny, opowiadał swoją pewną przygodę. W pewnym momencie Powiedział: Jak weszłem... Moje wrażliwe uszy spowodowały, że niemal mechanicznie zareagowałem: Stefan, nie weszłem, a wszedłem. Na to pan doktor odparł: Tak, wszedłem, ale zaraz wyszłem, bo były tam same nieuki.
avatar
Tak to jest, Janko, samo życie :D Nikt nie jest doskonały, czasem wychodzi stara mowa z dzieciństwa :)

PS. Dopiero teraz zauważyłem, że umsknęła mi literka. Powinno być "wejdźże" (a nie "wejdże").
avatar
Wszedł, poszedł, nadszedł, zaszedł, przeszedł, podszedł, zszedł itd. - to szkolne literackie formy 2. osoby l. poj. czasowników męskoosobowych czasu przeszłego. W języku ulicy Polacy jednak zwykle tak mówią, jak się tego nauczyli w domu. To, jak mówisz, obnaża twoją kindersztubę, twoje oczytanie i zasoby leksykalne; jest jak twój odcisk palców nie do pomylenia.
avatar
Jak widzisz, Belino - czasem nie warto zbytnio wychylać się z wiedzą ;)
avatar
"Poprawianie" /tutaj obiegowej polszczyzny/ dorosłych jest zawracaniem Wisły
g r a b i a m i

;(

Ludzi /tak z grubsza rzecz ujmując/ wychowuje wyłącznie
k-o-ł-y-s-k-a,

po czym taka kołyskowa umysłowość plus nieokiełznane /bez żadnych wędzideł/ życie emocjonalne

zastygają na mur/żel/beton

Przedszkolna, szkolna, gimnazjalna czy nawet uniwersytecka ogłada niczego zwykle w takim rdzeniu nie zmieniają.

Od Wąchocka do Siewierza
księdza nie uczmy pacierza!
Wtłoczmy go dziecinie,
póki czas nie minie!
© 2010-2016 by Creative Media