Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2012-08-29 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2648 |
Jako kilkulatek miałem swój tajny zeszycik z czystymi, białymi kartkami, do którego wklejałem wszelkie zdobyte przeze mnie obrazki i zdjęcia z rybami: z puszek, pudełek, gazet. Był to rodzaj mojego małego atlasu ryb - zabawne, że po latach, jako stary koń, znów tworzę swój prywatny, osobisty atlas ryb, tym razem jako bloger. W gruncie rzeczy to czynności pokrewne, metoda jest ta sama: wówczas zbierałem obrazki, śmieci w gruncie rzeczy, gdziekolwiek w moim otoczeniu one występowały, i zestawiałem je w `dzieło` w swym albumie; dziś zbieram wszystkie jak popadnie obrazy i wspomnienia dotyczące ryb, łowienia i wód, by ożywić wyobraźnię i tchnąć jakąś iskrę, tak by ryby jawiły się jako wspaniałe, tajemnicze i fascynujące - jakimi są istotnie.
Zwłaszcza ryby morskie były dla mnie wówczas przedmiotem niespełnialnej tęsknoty za nieznanym, za przygodą i za turkusową, smarkozieloną lub jaką bądź morską głębią za burtą łodzi. Mój atlas trzymłem w chłodnej komórce, gdzie zawsze stała skrzynia węgla, na półkach piętrzyły się weki i twist-offy, a pod półkami fruwały tajemnicze `koty kurzu`, stworzenia demoniczne gospodyń i pań domu (podobne właściwości ma `sadza`), które nawet nie umiały złowić myszy, przez co czasem musieliśmy zastawiać pułapki. Tamże swój atlas uzupełniałem i przeglądałem w nabożnym skupieniu - i nie ma nic słuszniejszego i mniej śmiesznego, niż nazwanie tych czynności dziecinnym misterium. Tamte ryby były symbolem wszystkiego co piękne, odległe, wspaniałe i nieosiągalne; były tym, czym były - rybami, które Hemingway uważał za stworzenia szlachetniejsze od człowieka, choć mniej sprytne - ale były też symbolami. Także zresztą w chrześcijaństwie, nie tylko w mojej wyobraźni.
Obiektem szczególnej mej fascynacji była pospolita w Bałtyku ryba o nazwie kur diabeł, inaczej diabeł morski. Jest to takie kolczaste paskudztwo, coś jakby jazgarz tylko bardziej zjeżone i paskudniejsze. Niestety ryby tej nie wykorzystuje się przemysłowo (choć podobno jest smaczna) i żadnego obrazka do zeszytu zdobyć się nie dało. Musiałem radzić sobie inaczej - jak choćby kopiując wizerunek kura diabła z atlasu Rudnickiego. Kalkowałem profil diabła morskiego w wielu odbitkach, narażając się na połajanki, że prowadzę `fabrykę kurów diabłów`, zamiast na przykład się pouczyć. Asystował mi w tym dzielnie kolega szkolny Marek. Długich tyrad o bohaterach mojej wyobraźni, takich jak kur, wysłuchiwała moja babcia odprowadzając mnie do szkoły; ostatecznie chyba te moje ględzenia polubiła.
Kura nigdy żywego nie widziałem ani nie złowiłem - widziałem tylko osobniki martwe, szczególnie pewnej wiosny na ujściu Regi było ich pełno, diabli wiedzą dlaczego (dlaczego zdychały - i dlaczego akurat właśnie `diabli`). Na kury za to wypuścił się kuzyn Michał, łowił je w Kołobrzegu koło mola i brały jak głupie na wszystko. To ostatecznie jednak tylko głupia ryba.
ratings: good / good
Ps. A znasz :) samogłowa?
http://es.wikipedia.org/wiki/Mola_mola
Nieźle musiał być zdumiony ten, kto znalazł go martwego na plaży w Pogorzelicy (zdarzył się taki przypadek).
Tekścik, cóż - nie ma charakteru jakiejś wielkiej opowieści, nie jest pisany z zadęciem "na literaturę". Jest za to pomyślany jako rodzaj preambuły do "Atlasu ryb" - wstępnie przeze mnie naszkicowanej książeczki uplecionej ze wspomnień i obrazów, a mającej za zadanie opisać nasze rodzime, jakże większości ludzi nieznane, gatunki ryb. Kto np. zna głowacze?" Ba, dziś ludzie po studiach najwyższych nie rozpoznają takiego gatunku, jak okoń. To jakby nie rozróżniać brzozy od klonu...
ratings: perfect / excellent
Rzeki Czasu, fakt.
Świetny pisarsko kawał prozy wspomnieniowej. Les chapeaux bas!