Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2012-10-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2742 |
Niech Ci życie mija słodko,
Śmiało żeń się z tą idiotką.
Spojrzała na zapisane wersy, po czym zdecydowanym ruchem je przekreśliła.
Mama zbyt dobrze ją wychowała, by mogła Mu coś takiego powiedzieć. Nawet w myślach sobie na to nie pozwalała i wszelkie przebłyski goryczy starała się jak najszybciej zbywać. Jest silna. Wystarczająco, by pokazać mu swoją wyższość i kulturalnie złożyć życzenia.
Czasami jednak wspomnienia nie pozwalały przed sobą uciec i przed oczami stawały jej zatarte obrazki. Śmiech, pikniki, laurki, beztroska. I ona. Sama w mieszkaniu, bo jej przyjaciele za miastem, grając z ojcami w piłkę.
Ojciec. Tatuś. Poczucie bezpieczeństwa. Miłość. Sprawiedliwość. Opieka. Opoka. Często zastanawiała się, jakby to było być półsierotą. Mogłaby uznać, że jej tata był bohaterskim żołnierzem, który zginął ze zdjęciem jej i mamy w kieszeni.
Albo astronautą, który chciał odkryć nową gwiazdę i nazwać ją jej imieniem.
Nie rozumiała, dlaczego pytanie: `Kogo kochasz bardziej - mamusię czy tatusia?` miałoby sprawiać jej problem. Ona aż za dobrze znała odpowiedź na to pytanie.
Po pewnym czasie zaobserwowała jednak, że chyba nie może odpowiadać zgodnie z prawdą, bo wścibskie ciotki patrzą na nią ze współczuciem i nutą świętego oburzenia. Nie, trzeba z tym skończyć. Po wielu próbach doszła do wniosku, że musi udać dłuższe zastanowienie, po czym w uśmiechem odpowiedzieć:
`Kocham mamusię i tatusia tak samo mocno`.
`Jeżeli nie staniecie się jak dzieci, nigdy nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego`- głosił napis na konfesjonale, przy którym lubiła siadać w wieku siedmiu lat.
Ale dlaczego jak dzieci? Dorośli mają wreszcie spoważnieć i stać się odpowiedzialni? I dlaczego tak wszyscy, tak bardzo, chcą iść do Nieba?
Bo to dom Boga Ojca? Ale przecież ojca nigdy nie ma w domu…
Potem pojawił się On. Grał z nią w piłkę, opowiadał bajki na dobranoc i znał imiona jej lalek. I sprawiał, że mama przestała płakać i zaczęła się częściej uśmiechać. Po prostu był.
Blok rysunkowy - jest, nożyczki - są, stare gazety, krepa, kolorowy papier. Cały wieczór z głowy.
Jak podziękować? Za co? - doskonale wie. Choćby za wizyty w zoo i niezwykłe historie o komosie. Pomarańczowa strona z uśmiechniętym Słońcem. Wewnątrz trzy słonie. `Dziękuję za piękne Słoń(i)ce`.
Druga to seledynowa okładka z ogromną, zieloną koniczynką. Z nadzieją, że już jest gotowy na zostanie tatą. Jeśli nie jej, to chociaż tego malucha, który rośnie w brzuchu jego dwudziestoletniej dziewczyny.
W środku czerwona kartka. Czerwona kartka z napisem:
`Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Ojca.`
ratings: very good / excellent
Nie podoba mi się niezbyt chyba trafna zbitka słów: "jakby to było być".
ratings: perfect / excellent
chociaż MÓGŁ nam dać dużo dużo więcej: czułość i przytulanie oraz to, że nie bolało, jak nam rosły ząbki