Text 187 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2012-11-23 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3240 |
Dzisiejszy spacer i niezwykła (jeszcze) zieloność bawarskich łąk
wywołały u mnie lustrzane skojarzenia i lustrzane uczucia :)
LUSTRZANA INNOŚĆ
stopa się trawy oddechem upaja
wciska z rozkoszą w wilgotne ramiona
palce ostrożnie muskają czuprynę
dojrzałe kłosy nucą gdy nasiona
jak senne duszki co ujrzały światło
ciekawe świata sypią się z ukrycia
w objęcia wiatru co przypadkiem kroczył
wdzięcznie harcują zbudzone do życia
jeszcze nieśmiałe trzymają się razem
siostry i bracia o zielonych włosach
by w jednej chwili pomknąć z przeznaczeniem
ot boska szczypta owoców niebiosa
toteż się staram delikatnie suwać
po Pańskich łąkach jak strofach modlitwy
wchłaniam co szepcą cudeńka natury
lustrzana inność codziennej gonitwy
ratings: perfect / excellent
ratings: very good / very good
ratings: perfect / excellent
Trawy bujne i żyzne zboża TAM nie są trawami owieskiem i żytkiem TU, choć niby niczym się nie różnią.
Zachwyt Poety miesza się ze łzami czystymi jak zwierciadło
po Boskich łąkach jak w czasie modlitwy
(cytat z pamięci - patrz ostatnia strofa)
Stan bliski mistycznej ekstazy rodzi się z miłości do Matki Natury - i ojczystego domu,
a ten nie zawsze jest na wyciągnięcie ramion