Go to commentsBEZ RETUSZU
Text 197 of 255 from volume: A kiedy mi życie dopiecze
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2012-12-17
Linguistic correctness
Text quality
Views3488

BEZ RETUSZU


słowo po słowie ślina zmienia się w pociski

miały być mosty z pylonami aż po chmury

lecz na nic szkice wymarzone barwne plany

nie trzeba planów gdy się w ciemno stawia mury


o sinych licach bowiem nagle brakło tlenu

zapewne pompy zamulone już na amen

ciężkim osoczem co przeciska się w arteriach

naraz nabrzmiałym i posępnym jak atrament


słowo po słowie gest po geście projektantów

pękają kruche na papierze fundamenty

stalowe liny i konstrukcje w ślad za nimi

gną się niepewnie zgodne myśli i talenty


toteż przeczekać niepogodę jest najlepiej

w samotnej twierdzy gdzie się własne słyszy echo

słowo po słowie bez retuszu i upiększeń

tu się nie umknie durnym błędom świeżym grzechom


  Contents of volume
Comments (11)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dlaczego nikt Ci do tej pory nie powiedział, że jest to wiersz doskonały?

:)))
avatar
Może właśnie dlatego :) A serio, nie byłem wówczas zjadliwy, lubiany...zbyt szczery w satyrze i nie tylko. Poezja sama się obroni (kiedyś).

Dzięki, że grzebiesz w popiele :)
avatar
Ten wiersz nie jest doskonały z prostej przyczyny.Moja przedmówczyni nie potrafi czytać ze zrozumieniem dlatego jedynie czuje :).Rzeczywiście.Gdyby 2 ostatnie wyrazy czwartego wersu były rozwinięciem trzech pierwszych piątego miałoby to sens.Wynika to jednoznacznie z dalszej treści utworu.Nie sądzę jednak, żeby autor świadomie wykorzystał ów zabieg notacyjny.Stąd uważam, iż popełnił błąd w całym zapisie piątego wersu, który powinien brzmieć następująco :

- bo sinym licom bowiem nagle brakło tlenu(prawidłowy zapis).
I znowu ten atrament :).Stalówki, atrament, czupryny,manieryzm, zblazowanie,pękate metafory, sztuczne porównania.Zezwolenia,Synekdochy,Syllepsis,Onomatopeje.Jałowość, jałowość, jałowość.To moja ostatnia ocena twojego utworu.Resztą niech się zajmie Pan arcydzielo :).Obiecuję.Już nie będę tobie przeszkadzał w tworzeniu doskonałości(mrugnięcie okiem).
avatar
Masochizm w najczystszej postaci. Mam na myśli wypowiedź mojego przedmówcy.
Co do wiersza, przyznam szczerze że wcześniej go nie czytałem. Autor z pewnością jest wartościowym twórcą. We mnie wywołuje smutek, dlatego tu często nie zaglądam. Taki już ze mnie człowiek. Dążę do happy endu.

Nie rozumiem poprzedniego komentarza Bobika. Jak można się tak nadymać, mając w garści słabe pióro?
avatar
Nie oceniam, niby jak? Sam popełniam proste błędy, często ortograficzne. Bazuję głównie na czuciu.
Nie napiszę też, że znakomite. Martin pisze w stylu, który odbieram jako zakamuflowany turpizm. Tyle smutku i żadnej nadziei. Jest to graficzny zapis człowieka doświadczonego życiem. Steranego życiem. Którego uwiera kres.
Płakać się chce. Lecz przekaz jest prawdziwy. Zupełnie inaczej, niż u ciebie, Bobik.
Ja tego smutku nie rozumiem. Wielowymiarowość życia zawsze daje nadzieję.
avatar
Jeszcze jedno, Bobik. Jak się już zmęczysz machając tą swoją maczugą, pamiętaj że następna epoka która cię czeka, epoka brązu, wymaga większej wiedzy.
avatar
Panie arcydzielo.Niech Pan nie zabiera głosu w materii, o której nie ma Pan zielonego pojęcia.Jednak miałem rację.Ruszyłem gówno czyli Pana i teraz owo gówno wciąż za mną chodzi, rozlewa się za mną niczym biegunka bzdur i idiotyzmów.Zakamuflowany turpizm :).No to się martin teraz ucieszy.Wynikałoby z tego, że on pisząc o mnie, iż szczycę się turpizmem jest hipokrytą, gdyż sam porusza w stylistyce turpizmu.Po co? Po co? Pytam - pchasz się na afisz skoro nie potrafisz, nie rozumiesz pisać poezji ani opiniować poezji obiektywnie.Zachowaj się jak prawdziwy facet z penisem w rozporku.Nie chodź za mną niczym "najstarszy zawód świata".Jesteś zbyt głupi, żeby ze mną rywalizować w tym kurniku i na tej grzędzie.Sam stałeś się masochistą ponieważ masz na moim punkcie obsesję, niezrozumiałą manię prześladowczą, która nie pozwala tobie normalnie funkcjonować.Wciąż tylko Bobik, Bobik, Bobik.Wiem nawet jakie wypowiesz słowa tuż przed swoim marną egzystencją : Bądź przeklęty Bobik :).Parafrazując - Butcie proklati lachy(ze słyszenia).Hahaha.
avatar
Edit.Tuż przed końcem swojej marnej egzystencji :).
avatar
Dziękuję ci. Otwieram pokłady miłosierdzia.
avatar
słowo po słowie ślina zmienia się w pociski

(patrz kolejne zniechęcająco-zachęcające do dalszej lektury wersy)

To wiersz-diagnoza odwiecznego stanu constans, gdzie jak świat światem nadmiar poetyckiej śliny wylewa się nie tylko pod adresem JEDNEGO adwersarza, ale przede wszystkim na Bogu ducha winnych Czytelników,

który przecież żyją w dużo trudniejszym na ogół realu, z dala od wszędobylskiego literackiego bagienka

i - do diabła! - chyba NIE CHCĄ wejść do takiego cudszamba po raz drugi??

Na swojej lirycznej unikalnej ścieżce masz na rozdrożach DWA TYLKO drogowskazy:

- albo wyniszczająca pokłady wszelkiej potencji szarpanka z pojedynczym przeciwnikiem, który zawsze ZAWSZE wie lepiej;

- albo nacelowana na sukces czytelniczy, wolna od wszelkich ograniczeń własna unikalna twórczość
avatar
Uniwersalny przekaz tego znakomitego wiersza jest... jaki??

Taki?

gną się niepewnie zgodne myśli i talenty

toteż przeczekać niepogodę jest najlepiej
w samotnej twierdzy gdzie się własne słyszy echo
słowo po słowie bez retuszu i upiększeń

(patrz prometejski w sile wyrazu finał)

Prze-cze-kaj! Odwieś te swoje zardzewiałe karabelki na strychu - i do pióra!

PISZMY - W DIALOGU Z ŻYWYM CZYTELNIKIEM - W SWEJ WIEŻY SŁONIOWEJ NA WŁASNY NIEPOWTARZALNY UNIKALNY TEMAT!
© 2010-2016 by Creative Media