Go to commentsWakacyjna miłośc
Text 1 of 1 from volume: Mojeee
Author
Genrebiography & memoirs
Formprose
Date added2012-12-31
Linguistic correctness
Text quality
Views2763

Koniec roku, późny wieczór... a ja co robię. ? Słucham muzyki, patrzę w pusty ekran w laptopie i myślę nad swoim życiem. Myślałam, myślałam i w końcu doszłam do wniosku, że moje życie jest nudne, monotonne i ciężkie. Nie chodzi mi w tym momencie o ciężkość fizyczną lecz o psychiczną. W tym świecie czuję się nie potrzebna, taka inna, odmienna, bezużyteczna. Odnoszę wrażenie że to przeze mnie moi rodzice się kłócą(i chyba w sumie to prawda), więc po co ja żyje. ? Chciałam żeby moje życie się zmieniło ale nie przypuszczałam że aż tak się zmieni a dokładnie w ostatni dzień szkoły.

Nawet się nie zorientowałam a tu już był koniec stycznia a dokładnie dzień moich piętnastych urodzin, nie chciałam nic wielkiego tylko kilka życzeń od przyjaciół.

Wstałam rano, uszykowałam się do szkoły, gdy zaczęłam się malować, spojrzałam w lustro i się popłakałam, nie mogłam uwierzyć że istnieje taka brzydka dziewczyna jak ja ale nic pomyślałam sobie nie dzisiaj, nie w moje urodziny, dlatego otarłam łzy i wyszłam. W szkole nikt, kompletnie nikt mi nie złożył życzeń. Gdy wróciłam do pustego domu, na stole ujrzałam kartkę z napisem „Kasia, Wszystkiego najlepszego. ! My wrócimy późno więc nie czekaj, odgrzej sobie coś na obiad. Kochamy Cię.”. Odgrzałam sobie zupkę, pouczyłam się i otworzyłam laptopa ale na portalu społecznościowym nikt mi nie złożył życzeń. Było późno więc się położyłam spać. Każdy kolejny dzień wyglądał podobnie, miałam dosyć. Rodzice znowu się pokłócili i znowu przeze mnie. Obiecałam sobie że nauczę się perfekcyjnie języka angielskiego i wyjadę stąd jak najdalej. Wszyscy będą szczęśliwsi ode mnie. Każdy kolejny miesiąc trudniejszy od poprzedniego. Jednakże w końcu nadszedł upragniony czerwiec a wraz z nim koniec roku. Na uroczystości odebrałam świadectwo, nie było doskonałe ale mi wystarczyło, najważniejsze było dla mnie to że nauka języka angielskiego szła mi coraz lepiej. Gdy wróciłam do domu, zauważyłam że rodzice już są, było to bardzo dziwne ponieważ nigdy nie byli szybciej ode mnie. Siedzieli przy stole, kazali mi się do nich dosiąść.

-Kasia, pokaż świadectwo- powiedział tata

Pokazałam, oni obejrzeli, coś mruknęli pod nosem

-No najgorsze świadectwo to to nie jest , ale mogłoby być lepsze...-Stwierdził

-Nie przesadzaj kochanie, jak na Kasię to jest dobre, zobacz jak jej dobrze idzie. Dajmy jej ten prezent...-powiedziała mama

-Jaki prezent. ? O czym mówicie. ?

-Widzisz moja koleżanka mieszka w Londynie, a my mamy dla ciebie prezent. Mieliśmy Ci to dać na urodziny ale stwierdziliśmy że teraz jest lepszy moment bo są wakacje... -Kontynuowała

-Ale co mi dać. ?

-Bilet do Londynu w obie strony, oczywiście. Polecisz jutro, moja koleżanka odbierze cię z lotniska, pójdziecie do niej i będziesz u niej mieszkać. Więc jak chcesz lecieć to idź się pakować, pieniądze przeleję ci na konto..

-Na prawdę. ? Nie żartujecie. ? Na miesiąc.? Jesteście kochani.

Przytuliłam ich i poszłam do pokoju się pakować. Zabrałam same najlepsze ciuchy(przynajmniej tak mi się wydawało). Następnego dnie wspólnie z mamą, tatą, siostrą i bratem pojechałam na lotnisko, pożegnałam się i weszłam do samolotu. Czekała mnie długa podróż, obok mnie siedziała miła starsza pani z którą dużo rozmawiałam. Dowiedziałam się że leci do swojego domu a do Polski przyjechała do starych znajomych. W końcu starsza Pani zmęczyła się podróżą i usnęła a ja nałożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Oglądałam chmury i myślałam co ja tam będę robić, przecież nie znam jeszcze aż tak dobrze języka. Po długiej podróży dolecieliśmy, obudziłam Panią Anię ona się obudziła z uśmiechem i się pożegnałyśmy, miałam nadzieję że jeszcze ją spotkam. Szukałam Małgosi, koleżanki mojej mamy i w końcu znalazłam, nic się nie zmieniła nadal była ładna jak zawsze. Miała długie, brązowe, kręcony włosy i doskonałą talię. Wyglądała jak modelka, aż sama popadłam w kompleksy. Przywitałam się z nią i w ciszy pojechałyśmy autem do domu. Wytłumaczyła mi, że dzisiaj i jutro ma wolne więc może mi wszystko pokazać ale później będę musiała sobie radzić sama, powiedziała że łatwo znaleźć Polaków więc nie muszę się stresować. Rano się obudziłam, spojrzałam za okno i zobaczyła zachmurzone niebo ale mi to nie przeszkadzało. Szybko się umyłam, ubrałam i wymalowałam. Razem z Ciocią Małgosią wyszłyśmy, zobaczyłam że kompletnie tu nie pasuje. Wszyscy są ubrani tak elegancko, a ja w rurkach z obniżonym krokiem, trampkach i ciepłej bluzie. Czułam się dziwnie ale stwierdziłam że nie mam się czym przejmować. Zobaczyłam Big Bena, najlepszą kawiarnie, sklep z ubraniami i butami i najlepszą restaurację w mieście. Podziękowałam za wszystko mojemu prywatnej przewodniczce. Gdy wróciłyśmy do domu, otworzyłam swojego laptopa i zobaczyłam że mama przelała mi dużo pieniędzy ale w mailu mi napisała, że wszelkie jedzenie i różne rzeczy muszę sama kupować więc muszę oszczędzać. Ciocia wcześnie wstawała do pracy a ja spoglądałam codziennie za okno i widziałam jak pada. Nie mogłam nawet wyjść na dwór się przejść. Nastał kolejny poniedziałek, zrobiłam to co zawsze wstałam, umyłam się, ubrałam swoje ulubione luźnie spodnie, zielone trampki, białą bluzę , zieloną bandamkę i słuchawki. Wyszłam na dwór i zastanawiałam się gdzie iść. Więc poszłam najpierw do najlepszego sklepu z ubraniami ale tam nie czułam się dobrze, ponieważ nie było tam żadnych spodni sportowych tylko same eleganckie koszule, sukienki. Wybrałam się do kawiarni, już zaczęłam mówić po angielsku ale barman mi przerwał i powiedział do mnie po polsku i żebym się nie przejmowała tu bywa dużo Polaków więc nie mam się czym martwić. Zmówiłam cappuccino i kawałek placka, usiadłam przy stoliku przy oknie. Mimo że często tu padało to czułam się szczęśliwa ale brakowało mi rodziców. Nałożyłam słuchawki i powoli piłam swoje cappuccino, zamknęłam oczy i się rozmarzyłam. Nagle usłyszałam

-Sorry

Ocknęłam się i zobaczyłam najprzystojniejszego blondyna o niebieskich oczach jakiego nigdy dotąd nie widziałam.

-A tak przepraszam, coś się stało. ?-Spytałam ale potem sobie zdałam sprawę że to pewnie Anglik.

-A to ty mówisz po Polsku. ?- Z jąkaniem zapytał.

-Tak, jestem z Polski przyjechałam tu na wakacje na miesiąc. A właśnie coś się stało. ?

-Nie nic, po prostu w samo południe w tym miejscu piję latte i jem duży deser a dziś ty tu siedzisz

-W sumie to ja powinnam już iść więc nie przeszkadzam-Starałam się szybko wypić kawę.

-Nie nie , nie o to mi chodziło. Przepraszam jeśli źle to zabrzmiało. Chciałem się zapytać czy mogę się dosiąść.?

Nie mogłam w to uwierzyć że przede mną stoi przystojny Anglik który ledwo mówi do mnie po Polsku ale się stara mówi do mnie że chce usiąść obok mnie.

-Tak oczywiście, proszę

-Od razu domyśliłem się że nie jesteś stąd. Wiesz jak. ?-nie chciałam mu przerywać a on to chyba wyczytał z moich ust- Jesteś taka inna, spójrz na siebie- zaczęłam się martwic że coś ze mną nie tak-masz luźne spodnie, trampki i słuchasz muzyki jesteś taka naturalna i to jest fajne.

-No nie wiem czy takie fajne w końcu mocno się wyróżniam

-I to mi się właśnie podoba.

Uśmiechnął się po czym zaczął jeść swój deser.

-A jak się nauczyłeś mówić po Polsku. ?

Nie przerywając sobie jedzenia powiedział, że jego babcia mieszkała w Polsce więc ona go nauczyła tego języka.

-Przepraszam muszę już iść, koledzy na mnie czekają. Miło było z tobą porozmawiać, mam nadzieję że kiedyś się jeszcze spotkamy.

Zanim zdążyłam coś powiedzieć to on już stał koło drzwi i wyszedł. Myślałam że był to sen, uszczypnęłam się w rękę ale nic. Chciałam zapłacić i wyjść bo powinnam wrócić do domu. Spojrzałam a na stole były już pieniądze a obok nich serwetka na której było coś napisane małym drukiem „Nawet nie wiem jak masz na imię ale proszę Cię przyjdź w to samo miejsce o tej samej godzinie jutro. A ja za wszystko zapłaciłem za moje i twoje.”Na samym dole widniał jego numer telefonu. Wzięłam serwetkę, zostawiłam pieniądze i wróciłam do domu. Poszłam do pokoju i kompletnie nie wiedziałam co zrobić, z jednej strony nie chciałam iść tam ponieważ w ogóle go nie znałam, nic o nim nie wiedziałam, a z drugiej strony coś mnie ciągnęło i nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia. Tak długo o nim myślałam i że nie zauważyłam że mam otwarte okno, niestety nie zdążyłam zamknąć, ponieważ zaczął wiać mocny wiatr. W końcu mi się udało, posłuchałam muzyki, poczytałam książkę, wiedziałam że ciocia w tym tygodniu będzie bardzo późno dlatego że ma jakiś ważny projekt. Więc położyłam się spać. Gdy rano się obudziłam to cioci Małgosi już nie było a ja czułam się fatalnie. Okazało się że mam gorączkę, nie mogłam się ruszyć z łóżka.”Tylko nie dzisiaj błagam” Pomyślałam sobie, to w końcu dziś miałam się spotkać z niebieskookim chłopakiem. Myślałam co tu zrobić, w końcu wymyśliłam że napiszę po prostu SMS-a : „Hej to ja , ta z kawiarni w bluzie. Dziękuje że za mnie zapłaciłeś, jednakże nie musiałeś, ale dzisiaj się nie zobaczymy. Jestem chora, nie mogę wyjść z łóżka”.Wysłałam na podany numer.

Zrobiłam sobie ciepłą herbatę, a odpowiedzi nadal nie dostałam, już szłam po schodach do pokoju gdy ktoś zapukał. Myślałam że to listonosz a gdy otworzyłam drzwi ukazał się blondyn. Nie mogłam w to uwierzyć, ucieszyłam się ale po chwili zdałam sobie sprawę że jestem nie umalowana, jestem w piżamie nadal, włosów nie uczesałam. Ale gdy on na mnie spojrzał to tylko się uśmiechnął. Stał w drzwiach z dwoma kawami, ciastkami i koszykiem owoców.

-Co ty tutaj robisz.? Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mieszkam. ?- spytałam

-Ma się swoje sposoby.- odpowiedział z uśmiechem..

-Wejdź, wejdź zapraszam.

-O dzięki ale najpierw się przedstawię. Mam na imię Niall a ty.?

-Ja jestem Kasia, rozgość się a ja może pójdę się przebrać i trochę ogarnąć

On poszedł chyba do kuchni lub salonu a ja poszłam się ubrać w dres , uczesałam włosy. Jednakże nie chciało mi się malować, nie czułam się na siłach. Zeszłam powoli po schodach a z daleka już krzyknęłam :-nie przeraź się mnie teraz.

-Dlaczego.?- spytał zdziwiony

Poszłam w jego stronę a on się uśmiechnął i powiedział że ładnie wyglądam. Miał na prawdę ładny uśmiech. Zobaczyłam, że na stole stoją dwie kawy , ciastka, owoce. Ucieszyłam się ale jednocześnie czułam się skrępowana, ponieważ wczoraj on za mnie zapłacił a dziś kupił tyle rzeczy.

Znałam go prawie dwa dni a rozmawiałam z nim o wszystkim. W końcu musiał iść, na pożegnanie mnie przytulił i powiedział że muszę wyzdrowieć bo chce się ze mną zobaczyć.

Minął tydzień a ja się z nim nie wiedziałam, mimo że wyzdrowiałam, wystraszyłam się że może czymś go wystraszyłam. Z ciocią mi się na prawdę dobrze rozmawiało ale bałam jej się powiedzieć o Niall`u , rodzicom tak samo. Nie było go także w kawiarence, pomyślałam że muszę do niego zadzwonić. Zadzwoniłam, zabrzmiała głucha cisza, w końcu ktoś odebrał, jednakże to nie był on a w tym stresie nie umiałam nic powiedzieć po angielsku więc się szybko rozłączyłam. Nie wiedziałam gdzie mieszka nic, ale po 15 minutach dostałam SMS-a z którego wynikało że jest chory i był podoany jego adres. Dłużej nie czekając, zadzwoniłam po taxi ale wcześniej ubrałam bluzę z napisem `back to health ... :)` Otworzył mi jakiś chłopak, zdziwiłam się , powiedziałam tylko że mam na imię Kasia a on od razu mnie wpuścił i poszłam do pokoju Niall`a gdy zobaczył moją bluzę się ucieszył. Znowu długo rozmawialiśmy a on mi się spytał czy chcę być jego dziewczyną. Wydawało mi się to dziwne, w końcu nie znaliśmy się długo, ja za 2 tygodnie wracałam do Polski no i on maiła 20 lat a ja 15.

-Czuję że znam Cię od dawna, będzie trudny związek na odległość ale chce spróbować, jesteś wyjątkowa. Owszem jest 5 lat różnicy ale wiek nie ma znaczenia, będę na ciebie czekał.-powiedział

Ja zaczęłam płakać, nikt mi czegoś takiego nigdy nie powiedział. On się zdziwił że płaczę, myślał że powiedział coś złego, ale wytłumaczyłam mu że to łzy szczęścia. Zgodziłam się, przytuliłam, pocałowałam i niestety musiałam się pożegnać. Gdy wróciłam do domu, Małgosia już była, czułam że muszę jej o wszystkim powiedzieć i to zrobiłam jednakże poprosiłam ją aby nie mówiła o tym rodzicom że ja chcę sama to zrobić. Ciocia się cieszyła ale dała mi do zrozumienia że związki na odległość są trudne ale stwierdziłam że chcę spróbować.

Tego wieczoru byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, przynajmniej tak się czułam, jednak domyślałam się że gdy wrócę do kraju to nic nie będzie jak teraz. Nadal będę tą samą niepotrzebną nikomu dziewczyną, której wszyscy mają dosyć. Ostatnie dwa tygodnie były najlepsze w tym roku, mój nowy chłopak oprowadził mnie po całym Londynie, przedstawił mnie swoim znajomym, jednak odniosłam wrażenie że mnie nie lubią. Wszystko było piękne ale wiedziałam że zbliża się dzień w którym będę musiała wracać do domu, rodziny. Ten dzień zaczął się jak zawsze ale nie przypuszczałam że najlepsza niespodzianka czeka na mnie w salonie. Ciocia powiedziała że ona idzie na zakupy a klucze leża na stole w salonie i poszła. Gdy weszłam do salonu, ujrzałam „mojego blondyna”, który z uśmiechem na mnie czekał.

-Dzisiaj będzie wyjątkowy dzień- powiedział.

Wyszliśmy na dwór i nie mogłam uwierzyć. Była na prawdę ładna pogoda, delikatne promienie słońca przebijały się przez obłoki białych, puszystych chmur. Czułam się źle że będę musiała wracać. W jego oczach też widziałam smutek, jednakże nie dał po sobie tego poznać, ale ja to czułam. Cały czas się go pytałam dokąd idziemy ale on się jak zawsze uśmiechnął i powiedział, że muszę kogoś poznać, pytałam się kogo ale on nie chciał powiedzieć.

W końcu doszliśmy do parku, przy jednej z ławek stała starsza pani, Niall powiedział że muszę ją poznać bo to naprawdę ważna kobieta w jego życiu. Gdy stanęłam przed nią, nie mogłam uwierzyć była to Pani Ania.

-Pani Ania.? -spytałam

-Tak to ja, Kasia. Czułam że jeszcze się spotkamy ale nie przypuszczałam, że będziesz dziewczyną mojego wnuka, ale w sumie to się bardzo cieszę. -powiedziała z radością

-To wy się znacie. ?- spytał ze zdziwieniem chłopak

-Tak, poznałyśmy się w samolocie.-powiedziała Pani Ania

Domyśliłam się że to pewnie ona nauczyła Go mówić po polsku, było widać że są rodziną, zauważyłam to po tym samym uśmiechu.

Z rozmowy dowiedziałam się że Niall stracił rodziców w wypadku samochodowym gdy miał 10 lat i od tej pory zajmuje się nim właśnie jego babcia. Było mi przykro z tego powodu ale chciałam tego nie okazywać. Siedzieliśmy w parku i długo rozmawialiśmy, Pani Ania była cudowną kobietą. Jej niebieskie oczy na prawdę ładnie komponowały się już siwymi włosami. Była ubrana na prawdę dostojnie, elegancko. Jak zwykle za w bluzce z krótkim rękawem, rurkach, trampkach i bandamce ale jej to nie przeszkadzało, widocznie polubiła mnie nie za stronę zewnętrzną lecz wewnętrzną. Niall powiedział że ma dla mnie jeszcze jedną niespodziankę ale tą drugą pokaże mi wieczorem. Pożegnałam się z Babcią Niall`a ale miałam nadzieję że jeszcze ją spotkam, a on sam odprowadził mnie do domu i powiedział że przyjedzie po mnie o 19. Pocałowałam go na pożegnanie i weszłam do domu. Dopiero po chwili sobie zdałam sprawę, że wieczorem najprawdopodobniej mam randkę. Nie mogłam w to uwierzyć była to pierwsza randka w moim życiu, lecz pojawił się pewien problem, nie wiedziałam w co się ubrać, jak się uczesać, umalować, kompletnie nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać. Na szczęście w domu była już ciocia więc powiedziałam jej że o 19 przyjdzie po mnie mój chłopak a ja kompletnie nie wiem jak się uszykować. Powiedziała że nie mam czym się przejmować, że mam wyglądać ładnie ale muszę czuć się dobrze. Zaproponowała mi swoją czarną sukienkę na ramiączkach, a przy ramionach znajdowało się futerko, czułam się w niej dobrze ale w butach już nie za bardzo. Miałam na sobie czarne szpilki ale ciocia powiedziała że mogę ubrać baleriny, jednak nadal nie czułam się komfortowo. Jednak w końcu stwierdziłam że ubiorę swoje czerwone trampki, uzgodniłyśmy że będzie mi wygodnie i nawet do mnie to trochę pasuje. Miałam wyprostowane, rozpuszczone włosy i byłam delikatnie pomalowana. Nie czułam się pięknie jednak ciocia Gosia powiedziała że wyglądam rewelacyjnie. Ucieszyłam się, siedziałam w swoim pokoju gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, ciocia otworzyła drzwi po czym mnie zawołała. W drzwiach stanął ON , nic nie powiedział dopiero gdy do niego podeszłam powiedział”You look really beautiful”. Uśmiechnęłam się, pożegnałam się z ciocią i wyszliśmy.

-Ufasz mi. ?-spytał

-Ależ oczywiście

-To zamknij oczy i daj się prowadzić.

Zrobiłam to a on czule pocałował mnie w usta ale nadal kazał mi mieć zamknięte oczy.

Szliśmy kawałek i w końcu powiedział że mogę otowrzyć. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam, byliśmy w tym miejscu gdzie się poznaliśmy a mianowicie w kawiarence. Przy tym stoliku gdzie siedzieliśmy tamtego dnia były zapalone świeczki, leciała muzyka w tle a na stole leżał wielki bukiet kwiatów. Dopiero gdy się rozejrzałam, zdałam sobię sprawę że w tej kawiarence jesteśmy sami. Popłyneły mi łzy ale łzy ze szczęścia. Nie wierzyłam, że ktoś mnie tak kocha, że był w stanie wynająć kawiarenke tylko dla nas.

-Mam nadzieję że nie liczyłaś, że pójdziemy do jakieś restauracji. Wydaje mi się że to miejsce jest lepsze to w końcu tu się poznaliśmy

Otarłam łzy.

-Tak, tu jest o wiele lepiej.

-Usiądź sobię, ja zaraz wrócę.

Usiadłam i czekałam na niego, nie mineła chwila a on przyszedł z gitarą. Wyglądał na prawdę przystojnie. Miał na sobie zwykłe rurki, trampki, koszulę i marynarkę, włosy były rozczochrane ale wyglądało to na prawdę świetnie. Grał na prawdę pięknie. Gdy skończył powiedział:

-Tą piosenkę a raczej samą melodię napisałem sam i to opisuję moją miłość do ciebie.Kiedyś do melodii ułoże słowa, obiecuję. A to są kwiaty dla ciebie.

Podarował mi kwiaty a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Chciałam aby świat na chwilę się zatrzymał, aby ten moment trwał wiecznie. Zjedliśmy kolację, i siedzieliśmy. Włączył jakiś film, nie była to komedia romantyczna na którą liczyłam lecz horror. Był na prawdę starszny, dlatego się bałam. Ale on go nie wyłączył tylko przytulił mnie mocniej, pocałował w czoło i powiedział że nie mam się czoego bać, kiedy on tu jest nic mi się nie stanie. Od razu mi się lepiej w sercu zrobiła i w tym momencie zdałam sobię sprawę czym jest miłość. Doszłam do wniosku, że miłość jest wtedy kiedy czujesz do drugiej osoby coś wyjątkowego “motylki w brzuchu” , byłam z nim szczęśliwa, niby chciałam wracać do rodziny ale z drugiej strony chciałam zostać z nim. Tylko on mnie rozumiał, słuchał, troszczył się.

Po obejrzeniu filmu odprowadził mnie do cioci ale nie chciał wejść, stwierdził że jest już późno i pewnie babcia się martwiła. Gdy weszłam do pokoju, podeszłam do okna i spojrzałam, on stał tam cały czas. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek spotkam kogoś takiego jak on. Połorzylam się spać ze szczęściem wypisanym na twarzy. Zadzwonił budzik, wstałam , ogarnełam się i zaczęłam się pakować. Liczyłam że mój chłopak do mnie zadzwoni lub przyjdzie, cokolwiek ale nic. Było mi źle, ciocia odwiozła mnie na lotnisko, podziękowałam jej za wszystko i poszłam w stronę schodów, gdy nagle usłyszałam melodię którą już kiedyś słyszałam. Rozglądałam się skąd dobiega ta melodia i zobaczyłam go. Nie mogłam uwierzyć, zaskakiwał mnie cały czas , oczywiście pozytywnie. Szedł w moją stronę z gitarą i grał tą melodię, wiedziałam co to za melodia ponieważ wczoraj też mi ją grał. Podbiegł do mnie, ucałował i powiedział że mam się nie martwić, że przetrwamy tą odległość. Chciałam mu wierzyć, jednakże miałam wątpiliwości. W końcu musiałam iśc, wsiadłam do smolotu i się rozpłakałam. Tym razem nie siedziała obok mnie żadna pani ani nikt, tę podróż odbyłam w samotności. Gdy wylądowaliśmy, zauważyłam że nikogo z mojej rodziny nie ma na lotnisku. Zadzwoniłam.

-No hej mama.! Gdzie wy jesteście.? Czekam na Was na lotnisku.

-A tak sakarbie, słuchaj. Jesteśmy w drodzę. Są straszne korki więc trochę się spóźnimy. Czekaj gdzieś tam na nas.

-Wiesz co, ja pójdę na przystanek i przyjade do domu autobusem

-Na prawdę.? O to dobrze. My wjedziemy jeszcze do sklepu.

-Dobrze. Ja jestem zmęczona po podróży więc pójdę się położyć.

-Dobrze, dobrze. To pa, kochamy Cię.

W tym momencie mama się rozłączyła. Smętnym krokiem poszłam na przystanek, czekałam na autobus, w końcu się doczekałam, autobus jak zawsze był pełny, więc cieszyłam się że w końcu że wysiadam. Poszłam do domu, jak zwykle klucze leżały pod wycieraczką z napisem “Witamy”. Rozpakowałam się, otworzyłam laptopa i sprawdziłam pocztę. Niall napisał do mnie wiadomość “Jak dolecisz to mi napisz abym miał pewność, że nic się nie stało albo zadzwoń”. Napisałam mu że wszystko dobrze ale już tęsknie. Nie czekałam na odpowiedź, ponieważ poszłam spać. Natępnego dnia, jak tylko się obudziłam, sprawdziłam pocztę, on odpisał “Ja też tęsknie, a jak sie czujesz.? Wszystko w porządku.?” Odpisałam mu jak zawsze. Każdego dnia potrafiliśmy pisać kilkadziesiąt wiadomości dziennie. Ale niestety wakacje jak szybko przyszły, tak szybko poszły, zbliżał się początek roku szkolnego. Pomyślałam sobię, żę jeśli mam chłopaka to ustawie sobię na portalu społecznościowym że jestem w związku. Niall nie ma konta więc nie mogłam oznaczyć, że z nim. Nie musiałam długo czekać na odpowiedzi moich “przyjaciół”, pojawiły się pierwsze komentarze”hahaha, kto by cię chciał.? “ albo “Jasne, jasne już przestań kłamać”. Smutno mi sie zrobiło ale nie chciałam tego okazywać. Powiedziałam sobie że Niall sprawił że jestet szczęśliwa więc tak ma zostać. Będę szczęśliwa! Przypomniało mi się że rodzice nie wiedzą nic że mam chłopaka. Ale jak im to powiedzieć?

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Chciałem przebrnąć przez cały tekst, ocenić jego treść oraz ewentualnie wychwycić wszystkie potknięcia. Postanowiłem jednak zakończyć na sformułowaniu "dużo rozmawiałam", to jest na 43. wersie, gdyż zabrakłoby mi miejsca na wskazanie wszelkich potknięć. Na początku treść banalna i nie zapowiada się nic ciekawego. Budowa zdań też nie jest najlepsza. Przykładem jest zdanie na początku trzeciego akapitu, rozpoczynające się od słowa "Wstałam". Mimo że ma tylko trzy linijki, to jest w nim aż dwanaście czasowników. Brakuje spacji przed nawiasami oraz po myślnikach. Aż czterokrotnie na końcu zdania postawione były kropki, a po spacjach znaki zapytania. Dwukrotnie kropki, a po spacjach wykrzykniki. Największym jednak problemem jest bardzo zła interpunkcja. Brakuje przecinków przed: że ( 7 razy), lecz, ale (6 razy), żeby, więc (2 razy), a dokładnie (2 razy), a tu tylko, mi się złożył, a wraz, ponieważ, jak jej, moja koleżanka, bo są, to idź. W dialogu narrację po myślniku należy pisać małą literą.
Na koniec błędy ortograficzne. "Niepotrzebna" należy pisać łącznie, podobnie jak "naprawdę" (już po tekście analizowanym rzuciło mi się to w oczy).
Sądzę więc, że zanim przystąpisz do pisania tak dużych form, zacznij od mniejszych, a przede wszystkim popracuj nad poprawnością pisania.
avatar
jak się domyślam,autorka jest nastolatką. I tekst radośnie pasuje do takiego widzenia świata. Ale obawiam się, że pod względem literackim jest on słaby. Janko wszystko napisał. Proponuję pisać krótkie teksty,wręcz telegraficzne. Oceniam obiektywnie i muszę być uczciwy.
avatar
Tak jestem nastolatką. Chodzi o to że mam tyle pomysłów ale nei wiem jak to przelać na papier, a błędy ortograficzne są spowodowane że ortografia nie jest moją mocną stroną, a nie mam komu pokazać żeby sprawdził i ocenił .
© 2010-2016 by Creative Media