Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2011-02-20 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3865 |
Droga przez las w długich światłach samochodu otwiera się przede mną jak zielony tunel. Znad mokrego asfaltu unoszą się obłoczki mgły - reflektory zamieniają je w białą ścianę - jakbym przejeżdżała przez luźną ryzę papieru: mlecznie, przezroczyście, mlecznie, przezroczyście... Niedawno przeszła ciepła, wiosenna burza. Przez uchylone okno wpada powiew czystego zapachu sosen i mokrej ściółki. Moją uwagę przykuwają tańczące na poboczu światełka. Zwalniam. Powoli, z mroku nocy, wyłania się bajeczna scenka - lisica z dwojgiem młodych cofa się z pobocza na skraj lasu. Dostojnie przysiada. Młode podskakują rozpierane energią młodości. Stara czujnie czeka. Jej matczyne serce ściska obawa o lisięta. Zatrzymuję auto. Na scenie natury, w świetle rampy samochodowych reflektorów, młode wykonują taniec radości i szczęścia. Wzruszenie ściska mi gardło. Wystarczy. Powoli odjeżdżam.
Niech dorastają dzikie i zwinne, bez ufności i z rezerwą do tych, którzy mają oczy, a nie potrafią patrzeć. Do tych, którzy mają serca, a nie potrafią czuć.
ratings: perfect / very good
ratings: perfect / excellent
(patrz "Biblia" Ps 115)
Ale na diabła ci sprawne uszy i zdrowe oczy, skoro we łbie kiełbie??