Text 7 of 11 from volume: ODSŁONY
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-01-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2117 |

oderwana od szypułki gryzę pestki
w bani na bani szukasz kopciuszka
uświadczysz jak świnia chmurę w chlewiku
krzyk upłynie zanim wielbłąd poliże ci rękę
w podzięce trzymam kciuki i liście klonu
tylko mi nie mów
że takie brzydkie i czerwone
a ja z kolcami
będę udawać jeża pogłaskać się nie dam
bo niby dlaczego dom musi być schronem
mów grzeczniej i wyraźniej
błaźnie
wielkiej pociechy ze mnie nie ma
ale winom mówię cześć
i wracam - do więzienia
ratings: perfect / excellent
/i niżej/
będę udawać jeża pogłaskać się nie dam
bo niby dlaczego dom musi być schronem
Nie musi być schronem dla pijanego życia, gdzie cała odpowiedzialność spada zwykle wyłącznie na matkę i dzieci - nigdy nie na pijącego
BO TAM SĄ DRZWI,
A ZA NIMI SCHODY -
I TO NA ŁEB NA SZYJĘ.
PO DOBROCI CI
TO MÓWIĘ.
błaźnie
(vide ostatnia strofa)
Odstaw MOJĄ flaszkę, to pogadamy.