Go to commentsGonitwa po odgłosach
Text 23 of 28 from volume: Niepotrzebne tyrady aniołów
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2013-04-18
Linguistic correctness
Text quality
Views2785

Gonitwa po odgłosach




Patataj

patataj donikąd

aż po patataj

zbyt stromego parkuru nędznej wypłaty


Nadchodzi kraina wiecznego remontu

trwanie w mojej gonitwie

bezlitosnym bo w zęby

albo skacz jak ci karzą

skurwysynu


Zamartwiam się na popiół zwęglonym portfelem

gnuśną

przydługą i ulatującą podróżą

zawitam w podróży wszystkim

co znam

osobiście


Więc koniec z zabawą w krwawienie pęcin


Nie bawię się otwartym wysokością

bo będę sypiał znacznie gorzej

niedryfowalny poprzez grawitację

(rzadko kto ją zrozumie a czują ją wszyscy)


Zatopiony w bezpiecznym łonie

zaledwie chwilę temu

upieram się

by przegryźć pępowinę

pęcinę i zwęglony portfel


Rosną mu rozczapierzone szpony nietolerancji


Potem wrogi zgrzyt klucza

niepewny swego

hałaśliwy pisk kobiecego altu i wielka odwaga

tak na kopniaki jak czułości


I już wiem -

nie da sie tego wszystkiego przeskoczyć


  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ano, tak jakby: wszędzie, gdzie nie spojrzeć, smutno, straszno - i donikąd. Jak to w krzywym zwierciadle.

Ps. Karzą - od "karać".
© 2010-2016 by Creative Media