Text 66 of 67 from volume: latarnia w Faros
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-09-06 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2174 |
jerzyki fruwają
po świeżutkim jeszcze niebie
moich wspomnień
z lotniska
jerzykoklubu
ach, nie opiszę wam
jak tęsknię
nie mogę wam obciążać skrzydeł
w tym strasznym locie
do afro-szczęść
* * * *
Niebo.
Jakie znowu niebo ?
Kpicie sobie ze mnie.
Niebo ?
Bez jerzyków ?
- – - – - – - – - – - – - – - -
sierpień 2013
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Co widzi latarnik z majestatu swego "wygnania" na Faros? Afrykę? (patrz tytuł). Niekoniecznie. W polu jego widzenia są powracające /z Polski/ jerzyki - ptaki utraconego dzieciństwa
jak tęsknię
nie mogę wam obciążać skrzydeł
(vide przedostatnia strofa)
Ta właśnie apostrofa, skierowana w stronę powracających na zimę w Afryce ptaków, jest /dwutorowo/ także zwrotem do Czytelnika,
bo w naszej chrześcijańskiej kulturze człowiek nie może okazywać swej słabości, ma być herosem, nie uskarżać się, naśladować Chrystusa;
nie opowiada się ludziom o tym, jak życie potrafi w swojej nieubłaganej makutrze ucierać człowieka na proch!
ach, nie opiszę wam
jak tęsknię
Przewrotnie, mocą swego talentu, JUŻ TO ZROBIŁEM!
Istna makutra, co je dosłownie ściera na proch i pył