Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-09-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3254 |
Prezes Pogromca
Rozmyślnie stawia każdy krok zwłaszcza formalny
Prezes poetów lew Tedi Haiku nasz zawsze dostojny
Stroi się długo w barwne pióra instrumentów władzy
Zanim zbrojny w twardy kajet i ostre koncepty
Wkracza odważnie do klatki z dzikimi twórcami
Co go tam czeka nielekko mi przyjdzie wyjawić
Mając na względzie przymioty każdej koleżeńskiej
Anielskiej czasem zwodniczej zjawy lub ukrytej bestii
Które się kłębią za kratą Dobrze że nie wszystkie naraz
A prezes je zmyślnie hołubi znając słabości i siły
Wchodzi Już go Monika zapachem maciejki przywabia
A sarenka Basia próbuje słodkim uśmiechem obezwładnić
Może chce go zamknąć do przytulnego pawlacza Gdzie
Już robi dziobek na ostro pewna gołębica To widząc
Prezes odpływa na chwilę obok gondolą wyobraźni
Tam go jednak gazela Ela próbuje w wodzie słów wytropić
Józef w natchnieniu chce wyciosać na głowie głębokie zaciosy
Janusz w roztargnieniu może z miłości utopić we własnym oleju
Aleksandra gdy się wreszcie do wersów przyssie to tak pije
Że może wypić soki których nawet z Alfa nie wyciśniesz
Jak tu żyć skoro z jednego Jana nie wytopisz smalcu
Drugi nazbyt często się jeży i kłuje Potem trochę koryguje
W pewnej chwili Jarosław włącza telepatię Bo jakkolwiek
Zazwyczaj nieobecny w klatce chce być w EUROArcie
W nieznane odfrunęła Martyna a orzeł Bialik zaczepił o słup
Kolejna poetka we własnym zawiłym wierszu zaginęła
Dobrze że Szewczyk daleko i tylko na południu buty szyje
Gdyby nie pogromca prezes te poetyckie bestie tropiąc
Jedna w drugiej krwawe instynkty pierwotnego grafomana
By się pozjadały i nawzajem własnym jadem potruły
Jak mozolna i długa była i jest droga od kamienia łupanego do
filozoficznego A ile na pustej kartce kunsztu musi wykrzesać poeta
By ze zwykłych słów jakby cudem stworzyć skrzydła tak niezwykłe
Że na nich ciężki kamień nawet nie szkolony łupany czy filozoficzny
Może latać Gdy go do ręki weźmie poeta na chwilę jak wieczność
Już głowa w tym prezesa żeby mimo opisanych przeszkód
Tak wreszcie już w najbliższym numerze EArtu się stało
Nie jest to wiersz ani jakaś bajka tylko próbka literacka
Szczera i najprawdziwsza historia z przymrużeniem oka
Na wzór tradycyjnej noworocznej szopki prawda prawda
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Miło znów zobaczyć
Po prawie trzech miesiącach pobytu w "buszu", gdzie nie było dostępu do internetu, ale za to tak mi potrzebne ostatnio zdrowe powietrze, staram się powrócić, także do Publixo...
Jeszcze raz dzięki za ciepłe przyjęcie...
Alf
ratings: perfect / excellent
/filomaci, skamandryci, kolumbowie, współczesnościowcy, pryszczaci, pokolenie lat 90-tych, publixowicze itd., itd./
- dawniej czy dzisiaj, tu czy tam - wszędzie jest jednakie: wszyscy z wszystkimi byli/są/będą na noże,
co dowodnie pokazuje, że skoro nie potrafimy dogadać się we własnym wąskim kręgu, to czego oczekiwać po całym wielkim narodzie??
Posługując się jednym i tym samym językiem polskim, wszyscy mówimy CO INNEGO I INACZEJ.
Dlaczego z tego powodu - zamiast się w tym jakoś wspierać - wytaczamy przeciwko sobie wszelkie możliwe armaty??
skoro wszyscy poeci to filozofowie, jak mozolna i długa jest ich droga od kamienia łupanego - do kamienia filozoficznego?