Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2011-03-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 5384 |
LALECZKA
- Dzisiaj znowu nie kupiłaś mi lalki? - spytała smutnym, zachrypniętym głosikiem Kasia, połykając słone łzy spływające po jej ogorzałych policzkach. - Już kolejny raz nie dotrzymałaś słowa.
- Nie zawracaj mi głowy – odburknęła matka, zataczając się po brudnej, zaniedbanej kuchni. - Mam ważniejsze sprawy na głowie. A i ojcu trzeba coś do szpitala podrzucić – dodała, wyciągając z torby chleb, kaszankę i dwie butelki wódki – wszystko takie drogie.
Łkająca Kasia nie dała za wygraną. - Moje koleżanki mają piękne, duże lalki, a misio, którego dostałam od Moniki, jest brzydki, brudny i poszarpany – wydusiła z siebie.
- Jak byłam mała, też mi nikt zabawek nie kupował – rzuciła odpychająco matka, odrywając od ust musztardówkę – sama musiałam zarobić. Ty też możesz! Masz już przecież pięć lat! I nie zawracaj mi głowy jakimiś tam lalkami – odwróciła się od dziewczynki, opróżniając szklankę.
Zrozpaczona Kasia uznała, że u mamy niczego nie wskóra. - Gdyby tak był tata, on by na pewno kupił – pomyślała. - Pił co prawda więcej niż mama, ale na cukierki i ciastka nie żałował. A i zabawkę czasem kupił.
W główce Kasi zaczął rodzić się odważny plan. Ma przecież kilka złotych w skarbonce, sprzeda też w tajemnicy przed mamą butelki, których w domu nagromadziło się co nie miara. A i na podwórku oraz na ulicy można ich sporo znaleźć. Umyje je, a do sklepu przecież blisko.
Ambitny plan Kasi zaczął z czasem przybierać realne kształty. Skarbonka pęczniała od dyskretnie wrzucanych monet. Było ich już dość dużo. Liczyć co prawda nie umiała, ale ciężar tekturowego pudełka z tajemniczym otworem wywoływał coraz częściej błysk w jej czarnych, smutnych oczach.
Któregoś dnia dziewczynka podjęła chyba najważniejszą decyzję w swoim krótkim życiu. Widząc matkę nerwowo przeszukującą drżącymi rękami portmonetkę, torby oraz kieszenie, podeszła do niej i powiedziała. - Mama, nie szukaj pieniążków na moją laleczkę. Ja ich uzbierałam tyle, że chyba wystarczy. Zobacz. Dużo, nie? - wykrztusiła, pokazując matce swój skarb.
Matka trzęsącymi się rękami chwyciła brudne, zniszczone pudełko, potrząsnęła nim i czując jego ciężar, jakby się uspokoiła. - Dużo, dużo – wybełkotała z błyskiem w oczach – na pewno wystarczy. Uradowana Kasia krzyknęła z radości, pokazując szczerbate i nieco pożółkłe ząbki. - Mamo, lalka ma być duża i uśmiechnięta! Musi mieć wesołe, niebieskie oczy i równe, bielutkie zęby! I żeby jeszcze mówić i chodzić umiała.
- Będzie, będzie! - powiedziała podekscytowana matka. - Dawaj mi te pieniądze i czekaj! Na pewno kupię ci tę twoją lalkę. Ale ostatni raz, widzisz jak mi ciężko! - wyrwała dziewczynce pieniądze i w pośpiechu wyszła z domu. Kasia z niecierpliwością czekała jej powrotu. Mijały minuty, potem godziny, a radosne oczy dziewczynki stawały się coraz bardziej zmęczone i smutne. Nóżki odmawiały posłuszeństwa, zapadający zmrok cisnął się na ciężkie powieki. Wyczerpana usiadła na podłodze w przedpokoju przy drzwiach wejściowych. Kiedy wróci mama, będzie od razu mogła zobaczyć swoją lakę. - Wróci niedługo, przecież obiecała – wyszeptała zmęczona.
Ciemność nocy uśpiła Kasię. I oto dziewczynka widzi piękną lalkę, taką właśnie, jaką sobie wymarzyła, a może nawet ładniejszą. Bawią się razem. Kasia jest zupełnie inna niż zazwyczaj. Uśmiechnięta, uradowana, ożywiona. Zabawa wydaje się nie mieć końca.
Bajkową sielankę przerywa niespodziewanie łomotanie do drzwi. - Otwieraj! Ile będę czekała?! - bełkotliwym głosem wrzeszczała matka. Wybita ze snu Kasia wstała, przecierając zaropiałe i niewyspane oczy, a następnie zaczęła szukać lalki swojego życia. Szukała długo, nie zwracając uwagi na wzmagające się łomotanie do drzwi.
ratings: perfect / very good
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / medicore
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Matka, jak to alkoholiczka - opętana wódką, którą ja uważam za potęgę. Wszystko niszczy.
Ojciec pił, ale kupował czasami słodycz, zabawkę i ten brudny miś od Moniki. Nie, no straszne.
Koniec jest niesamowity, jest też coś o bajkowości - sny. Gratuluję, Janko.
Już wcześniej czytałam tę opowieść, ale dopiero teraz, siedząc w nocy, w ciszy, przy tykającym równo zegarze, napisałam to, co powyżej. Dziękuję Ci za ten tekst. Bajka.
ratings: perfect / excellent
Ile jest dzieci tych alkoholików?
które nawet we śnie żadnej lalki nigdy nie widziały?
Policzmy, ile dzieci uwikłanych jest w ten koszmar