Go to commentsNiezapominajka
Text 4 of 4 from volume: Opowiadania
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2013-12-13
Linguistic correctness
Text quality
Views2141

Niejedno Pietia już w swoim życiu widział i z niejednego trupa wnętrzności wyjadał. Stepy porośnięte jadowitą, radioaktywną trawą; poparzeni ludzie umierający w męczarniach; zmutowane zwierzęta tak łase na ludzkie mięso, że potrafiły ścigać ofiarę przez wiele dni, nierzadko padając z wyczerpania w trakcie tych podchodów - to wszystko czekało na nieostrożnych wędrowców.  

 

Jeden człowiek, jeden krótki rozkaz, jeden przycisk – tak niewiele wystarczyło, by powalić świat na kolana. Choć od wojny minęły już trzy wieki, choć ocaleni nadal boleśnie odczuwali jej skutki, to jednak starali się odbudować cywilizację. 

 

Wznoszono wioski i miasta, najmniej skażone połacie terenu próbowano jakoś zagospodarowywać, pomiędzy osadami rozkwitał handel. Ujmując rzecz najprościej, po nagłym upadku gatunek ludzki powoli wstawał z klęczek. 

 

Zdarzały się oczywiście wyjątki. Miejsca, w których czas jakby się zatrzymał. Ostrzegano Pietię przed zapuszczaniem się w te rejony, jednak awanturnik nie byłby sobą, gdyby nie sprawdził, czy w mrożących krew opowieściach jest choć ziarenko prawdy. 

 

Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. O tym, że powiedzenie to jest ze wszech miar słuszne, przekonał się bardzo szybko. 

 

Początkowo, kiedy przechodził przez zapyziałe wioski, których mieszkańcy odziewali się łachmanami i budowali szałasy ze śmieci oraz złomu, nie zwracano na niego zbytniej uwagi. Co najwyżej wytykano palcami i obrzucano obojętnymi spojrzeniami. 

 

Wszystko zmieniło się, kiedy postanowił nawiązać kontakt z miejscową ludnością. 

 

- Zdrastwujcie tawarisz – zagadnął jednego z mężczyzn grzejących się przy ognisku u stóp rozłożystego drzewa.  

 

Reakcja nieznajomych była co najmniej dziwna. Zerwali się na równe nogi, wlepili w Pietię nabiegłe krwią ślepia, a następnie skoczyli na niego, wrzeszcząc coś w języku, którego nie rozumiał. 

 

Awanturnik próbował się bronić. Wypalił kilkakrotnie z pordzewiałego pistoletu, kładąc trupem trzech napastników, jednak szybko został obezwładniony. Zbiegła się chyba połowa osady. Pietię kopano i bito. Po potężnym uderzeniu w twarz wypluł kilka zębów. Dwa pęknięte żebra przebiły skórę na jego klatce piersiowej, a prawa noga została wygięta jak u strusia. 

 

W końcu tłum rozstąpił się i nad półprzytomnym Pietią nachyliła się pomarszczona staruszka. Nie miała jednego oka, z oczodołu wyciekała gęsta, cuchnąca ropa i kapała awanturnikowi do ust. Obwisłe piersi nestorki dyndały niczym wahadła w zegarze, a tłuste, skołtunione włosy wystające spod podziurawionego beretu falowały przy najlżejszym nawet podmuchu wiatru. 

 

Babcia, energicznie gestykulując, skrzekliwym głosem wydała kilka poleceń. Ktoś złapał Pietię za nogi i zaczął ciągnąć po ziemi. Ostre kamienie rozcinały mu skórę na plecach, coraz silniejsze fale bólu zalewały umysł. W końcu zemdlał. 

 

Ocknął się dopiero, gdy wylano na niego kubeł ekskrementów. Smród na chwilę pozbawił go oddechu. Z trudem otworzył oczy. Ujrzawszy starowinkę stojąca przy nim z uniesionym nad głowę zakrzywionym nożem, zadrżał ze strachu. Chciał uciec, jednak okazało się, iż jest unieruchomiony. Przywiązano go do ociosanego kamienia. Szarpał się i wił, ale więzy trzymały mocno. Babka nie zwlekała z egzekucją. Mamrocząc coś pod nosem, wbiła sztylet prosto w serce awanturnika. Pietia wrzasną, zadrżał konwulsyjnie i skonał. 

 

Gdyby ktoś kiedyś odnalazł jego zmumifikowane truchło, na co, nawiasem mówiąc, szanse były bliskie zeru, i obejrzał je dokładnie, odkryłby coś niezwykle ciekawego. Podczas badania oczu ujrzałby wypalone na siatkówce odbicie ostatniej rzeczy, jaką Pietia widział przed śmiercią – pomarszczoną babkę z uśmiechem satysfakcji wykwitającym na obrzydliwej gębie oraz tłum gapiów, a nad nimi drewniany krzyż z przytwierdzoną doń kamienną tabliczką. 

 

Wyryty na niej napis głosił: 

„10.04.2010 

NIE ZAPOMNIMY!”

  Contents of volume
Comments (8)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Bardzo ciekawa i przejmująca opowieść, a przy tym wyjątkowo poprawnie zapisana (sądzę, że brak "ł" w zwrocie "Pietia wrzasną" jest przypadkowy). Opis trochę kojarzy mi się z sytuacją po wybuchu bomby neutronowej. Nie rozumiem natomiast, czy data wyryta na tabliczce jest przypadkowa, czy też ma jakieś znaczenie symboliczne.
avatar
janko, literówki przypadkowe. Co do daty, to cóż. Zazdroszczę Ci, jeśli naprawdę żyjesz w tej błogiej nieświadomości i nie wiesz co oznacza :P
avatar
Nie, nie żyję w błogiej nieświadomości, ale nie dostrzegam żadnego związku opisanej sytuacji z katastrofą smoleńską. Katastrofę pamiętam doskonale, a tym bardziej, ze znałem kilka jej ofiar, a jedną dość blisko.
avatar
W sumie fakt. Zapomniałem dodać szerszy kontekst, to znaczy, tekst był pisany na konkurs. Tematem była "postapokalipsa w polskich realiach".
Mam nadzieję, że to rozwieje wątpliwości :)
avatar
zgrabnie poprowadzona opowieść, podoba mi się
avatar
W telegraficznym skrócie: bohater opowiadania pt. Niezapominajka, nędzny, głodny i bosy Rosjanin Pietia któregoś dnia po światowej Apokalipsie zapuszcza się w polskie strony, gdzie co miejscowość to pomnik upamiętniający datę katastrofy pod Smoleńskiem i...

Czym się to skończyło, łatwo przewidzieć, prawda? Zgodnie z porzekadłem "Kowal zawinił, Cygana powiesili" w chrześcijańskim od 2 tysiącleci narodzie inna narracja NIE JEST możliwa
avatar
Gorzka ironia jest jedynym reflektorem, który nieco rozjaśnia te apokalityczne mroki
avatar
Trochę mnie poniosło z tymi dwoma tysiącleciami, przepraszam. No, i ta postapokaliptyczna kulawa ortografia...

U nas w G. dzisiaj plus 29 st. C w cieniu.
Mózg się gotuje :(
© 2010-2016 by Creative Media