Idąc śladami Jana z Czarnolasu pozwoliłam sobie na pełne brzmienie i bez eufemizmu:)
Jak wybrzmiałaby puenta znanej fraszki Mistrza, gdyby chcieć ją odciążyć:
"(..)Wie, jako wstają i zachodzą zorze;
Wiatrom rozumie, praktykuje komu,
A sam nie widzi, że ma (kurwę) np.zołzę/wiedźmę/żmiję w domu."

Dobra, dobra, i jak teraz pisać o braku przecinków w tym limeryku?!
:)
Erato, parę dni temu odświeżałam swój język i czytałam Jana Kochanowskiego, także tę fraszkę. Strasznie fajne fraszki. Musiał się mistrz nieźle bawić.

Zwykł liczyć Wiesiek purysta
przecinków, brak spacji trzysta.
Sam, pisząc wiersze po nocy,
nie wiedział, jak je przeoczył
- w chuj więcej, rzecz oczywista.

Ok. Lilly:) w pierwszym wersie przerzutnia, po "Sam" przecinek, imiesłowowy równoważnik zdania rozdziela wypowiedzenie "Sam ....nie wiedział", i po nie wiedział przecinek. W sumie dwa, przedostatni wers pozostaje bez, gdyż zastępuje go myślnik w ostatnim.

Tak, warto wracać do klasyki:) Cieplutko:)

"Przyganiał kocioł garnkowi",
czyli - a jednak! -
"szewc bez butów chodzi",
a "krawiec tak krajał,
jak mu materii stawało",
i "nie ucz księdza pacierza"...


Choć śmiertelne - to nieśmiertelne.