Autor
Gatunekhistoryczne
Formaproza
Data dodania2025-02-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń25

Kiedy łotewskim podziemiem (lokalne jego oddziały miały kryptonim E-VII) dowodził Fr. Miszczak ps. ``Śliwa``, nawiązałem kontakt z ich organizacją przez malarza, z którym pracowałem na terenie lotniska Riga-Spilve. W Wielkanoc 1943 roku zostałem skontaktowany z Bogdanem Romanowskim ps. ``Bogdan Burbo``, który mnie zaprzysiągł i polecił prowadzić wywiad na lotnisku wojskowym - chodziło o spisywanie nazwisk przywódców formacji lotniczych, personelu latającego, znaków rozpoznawczych jednostek (pamiętam pojazdy wojskowe i samoloty ze znakiem niedźwiedzia), i to, co było najważniejsze, a więc przyloty i odloty - skąd i dokąd.


W mojej trójce był właśnie ten Bogdan i Włodzimierz Teleczejew. Łącznik, który mnie poznał z Bogdanem, przedstawił mi się jako Henryk Wiścicki. Dziś myślę, że to był brat Wiścickiego, który... był agentem gestapo, ale są to jedynie moje obecne domysły... Leon Pawłowicz twierdził, że Wiścicki był cały czas z nim w więzieniu... Cała ta sprawa śmierdziała, bo w `Centralce` dowiedziałem się, że Wiścicki był jakoby szwagrem Teleczejewa. W więzieniu dowiedziałem się wielu dziwnych rzeczy...


A Wiścicki wziął mnie, jak to się mówi, na jedzenie. Wiadomo, że w obozie był głód. Poszedłem do niego na Wielkanoc, a co potem się stało, wiecie. Co kilka dni osobiście zanosiłem pisemny meldunek do Teleczejewa na ulicę Stołbową w Rydze.


W tym czasie pracowałem jako murarz przy budowie domów mieszkalnych przy lotnisku Riga-Spilve. W październiku 1943 r. zostałem aresztowany przez gestapo w następujących okolicznościach: rano podczas apelu na lotnisku przed pracą przyszło dwóch funkcjonariuszy ze znanym już Wiścickim, który podszedłszy do mnie, wskazał mnie palcem, mówiąc coś po łotewsku. Gestapowcy wzięli mnie do auta i powieźli do obozu, gdzie mieszkałem. Zawołano komendanta, i w jego asyście kazali mi opróżnić moją szafkę. Najbardziej interesowały ich listy. Stwierdziwszy, że dobrze władam niemieckim, kazali mi każdy z nich przetłumaczyć. Potem pojechaliśmy do gmachu gestapo w centrum Rygi. Tam, po dokładnym ``przebadaniu`` i stwierdzeniu, że ``właściwie powinieneś być zwolniony, bo jedyna twoja wina to ta, że nie meldowałeś o rozmowie z Bogdanem``, pokazali mi jego zdjęcia w stroju więziennym i w różnych pozach. Do rozmowy z nim się przyznałem, lecz do działalności szpiegowskiej mimo batów nie. Kiedy mnie bili, cierpiałem bez jęku, a potem, patrząc im prosto w oczy, do końca powtarzałem, że żadnych meldunków nie robiłem. Badania trwały cały dzień, a wieczorem odwieziono mnie do `Centralki`, czyli do strasznego starego więzienia carskiego, w którym podczas zaborów więziono wielu naszych słynnych rewolucjonistów.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×