Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2014-02-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2818 |
Wczoraj, jutro – dni, jak co dzień,
pomieszały coś w przyrodzie,
ale jakoś bez kontroli,
bo natura wciąż swawoli.
Maj się w lutym rozpościera,
tak mu słońce świeci teraz.
Luty wskoczył do koszyka
z październikiem w las pomyka.
Grudzień z marcem wszedł w układzik
i zabawę wnet uradził,
sylwestrową, do południa,
ostatniego marco-grudnia.
Sierpień też niewiele myśląc
dał się uwieść zeschłym liściom
i popłakać się jak bóbr
z listopadem tylko mógł.
Jeszcze kwiecień styczniem ścisnął.
Mrozem, śniegiem się zachłysnął.
Wrócił potem na swe tory,
choć na grypę był już chory.
Czerwiec z lipcem wciąż są razem.
A więc lato pędzi gazem,
żeby się zatrzymać w chwili,
kiedy wrzesień czas umili.
Ale też wycieczki robią.
Inne pary sobą zdobią
po to tylko, by natura
nie zrobiła się ponura.
W interesie ruch być musi!
Nikt się przecież nie udusi
przez to, że misz-masz się robi,
gdy maj styczniem świat ozdobi.
Przyzwyczaić się nietrudno,
zwłaszcza że nie będzie nudno.
I natura jak kobieta
zawsze będzie ta, lecz nie ta.
ratings: perfect / excellent
Ale myślę, że ostatnim wersie bardziej pasowałoby:
"zawsze będzie ta lub nie ta"
Pozdrawiam :)
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Im dłużej żyję, tym bardziej wszystko miesza się ze wszystkim i staje na głowie.
Taki jest niewesoły podtekst wesołego tego wierszyka z fraszkolubnika (vide tytuł cyklu)