Author | |
Genre | prose poetry |
Form | prose |
Date added | 2011-05-27 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 3615 |
Nie ma wątpliwości, że w stawie mieści się cały świat. Czasem jakaś krowa albo koń wpadają w odległe grzęzawisko i zanim ktoś się zorientuje, staw błotnistą paszczą połyka ofiarę, by już jej nie oddać.
Na dnie stawu jest wiele różnorodnych krain. Piaszczyste, niczym nieporośnięte, wielkie i gołe jak pośladki, to pustynie. Przelatują czasami nad nimi drobne pyłki wodnych stworzeń, wpadających niekiedy w zasadzkę przyczajonej galaktyki ryb. W nocy w stawie kryje się księżyc, wszystkie gwiazdy, satelity, światełka przelatujących samolotów, a także cała ciemna materia kosmosu. W dzień słońce, chmury, samoloty i ptaki przetaczają się przez staw i giną w jego głębinach porośniętych ciemnymi roślinami dżungli oraz na stepie pokrytym drobnymi trawami, poprzecinanym wąwozami i gdzieniegdzie łańcuchami górskimi.
Na niektórych przestrzeniach widać ślady spustoszeń po przeciągających wojskach, bitwach, zniszczonych budowlach, wielkich miastach i całych cywilizacjach. Porozbijane w katastrofach kosmicznych galaktyki pozostawiły po sobie ziejące gdzieniegdzie czarnymi dziurami pniaki i gnijące sterty liści.
Pochylone nad brzegiem wielkie pniaki wierzbowych, topolowych i olchowych mgławic w czasie szalejących jesienią huraganów, grożą usunięciem wielkich mas gwiezdnej materii w mokrą kosmiczną dziurę i potopem, który może zmyć z powierzchni ulotne wysepki przybrzeżnych konstelacji.
Pan Bóg lubi oglądać w stawie swoją zmienną, kłębiasto-pierzastą chmurną brodę i czyta w jego wodnym lustrze dzieje świata, którego trudne do odgadnięcia zagadki marszczą sklepienie jego pięknego czoła. Zimą świat chowa się pod chłodną skorupą lodowej materii, która przesłania Bogu i nam jego dzieje na czas jednej epoki. Tylko konstelacje ryb poruszające się niemal niedostrzegalnie penetrują najgłębsze rejony wszechświata.
Na wiosnę zaczyna się na nowo dziać historia Kosmosu. Staw staje się lądowiskiem dla pary kaczek, która zakłada w trawach na kontynencie środkowym, najbardziej odległym od naszych spojrzeń, gniazdo. Wylęgają się w nim bombki kaczek krzyżówek. Małe, dość szybko ucząc się naśladować kosmos, zaczynają w różnych konstelacjach krążyć po powierzchni stawu za rodzicami, którzy chronią je od kosmicznych katastrof oraz bronią przed drapieżnymi galaktykami. Gdy nie ma w pobliżu niebezpieczeństwa, bawią się i ścigają wśród ogólnej radości, głośno wyrażanej spontanicznym kwakaniem.
W czasie upału wszystko nieruchomieje umęczone niemym uczestnictwem w ciągłych przemianach. Wtedy najlepiej zanurzyć się po kolana, pas, szyję w materii stawu, położyć na chłodnej mgławicy i tak trwać, dopóki nie przyjdzie zimno z zachodu, a słońce przed pożegnaniem z dniem nie rozbłyśnie czerwonym sygnałem : stop !
Dopiero nocą staw zaczyna oddychać swobodniej i wypoczywa przed następnym kosmicznym dniem. Jakby głęboko śpiąc nie słyszał tych wszystkich, czasem strasznych, nocnych odgłosów, szmerów i skradania się drapieżnych duchów. Pisk upolowanej myszy czy przeraźliwy krzyk zagryzanego dzikiego królika nie jest w stanie obudzić pogrążonego w kosmicznym śnie stawu. Nie słysząc tego, co dzieje się nocą, rano budzi się jakby nigdy nic, pełen ukłonów i śmiechów i znów zaprasza na nowe pląsy w swojej głębinie.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent